Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2007, 10:26   #93
Linderel
 
Linderel's Avatar
 
Reputacja: 1 Linderel nie jest za bardzo znanyLinderel nie jest za bardzo znanyLinderel nie jest za bardzo znany
Gwen speszyły nieco badawcze spojrzenia obu mężczyzn, które zlustrowały ją od stóp do głów, szczególnie długo zatrzymując się po drodze w okolicach gorsetu, opinającego krągłe piersi i wąską talię. Nie żeby to był pierwszy raz, ale młoda elfka zawsze podejrzewała, że pod takimi męskimi spojrzeniami kryją się niezbyt przyzwoite myśli. Spłoniła się lekko i żeby ukryć zakłopotanie, odgarnęła niesforne kosmyki z czoła. Człowiek z lasu odpowiedział jej pierwszy.-yhm... eee, no pewnie tak, ale kim jesteś? Jakie bagaże? Mieszkasz tutaj?- Drugi z nich nie czekał na jej odpowiedź. Podszedł bliżej- Jestem Mi Raaz, a to mój kompan Nirel, zajmujemy się ochroną jednego z przebywających tu gości.Teraz akurat mamy chwilę wolnego, to możemy pomóc tak uroczej niewieście z jej pakunkami, prawda Nirel - młodzieniec uśmiechał się zawadiacko- Może opowiesz nam o sobie w tym czasie? Jak masz na imię? Co Cię tutaj sprowadza?. Mi Raaz stał na wyciągnięcie ręki, jednak nie podał jej dłoni na powitanie, mimo że dobre wychowanie wymagałoby, żeby zrobił to jako pierwszy. Może dlatego, że na prawej dłoni nadal miał smugi gęstej zupy i okruchy chleba. - Na imię mam Gwaenhvyfar i jestem bardem.-Z wahaniem wyciągnęła ku niemu dłoń o nieskazitelnych białych półksiężycach paznokci,w geście ni to do pocałunku, ni to do uściśnięcia.- Przybyłam tu licząc na gościnę w zamian za moją muzykę i opowieści. Kiedy spojrzała w przelocie na kuchenny piec jej myśli mimochodem pofrunęły do jej małych zapasów, nadal tkwiących w jukach na podwórcu. W szczególności zaś do drożdżowego placka z jabłkami, który upiekła na drogę w czasie ostatniej wizyty w karczmie. Strasznie się jej przejadł. Teraz dla odmiany zjadłaby sobie placek drożdżowy z jeżynami. W kuchni takiego dworzyszcza nie mogło zabraknąć potrzebnych jej składników. Oprócz owoców. Pomyślała o koniecznej wycieczce w jeżynowe chaszcze, która nie bardzo jej się uśmiechała. I o tym żeby pozbyć się towarzystwa z kuchni. Pieczenie placka było dla niej czynnością ukochaną i intymną, nie lubiła kiedy ktoś kręcił się wtedy w jej pobliżu.~Ciekawe ilu jeszcze najemnych ochroniarzy myszkuje po kuchniach, spiżarkach i piwnicach z winem, lub smacznie chrapie w stajni na sianku.~ pomyślała~Jedno jest pewne- gdzie zbierze się ich dużo, na pewno kroi się jakaś przygoda. I placek szybko znika~ Dodała z żalem, bo choć nie była egoistką, to perspektywa zadowolenia się okruchami własnego dzieła nie była jej miła.
 

Ostatnio edytowane przez Linderel : 25-10-2007 o 14:54. Powód: zagalopowałam się troszkę :(
Linderel jest offline