Ragnar
Lawirowałeś pomiędzy zaułkami, wbrew pozorom Uberwald to całkiem spore miasto. W pewnej chwili, gdy chciałeś skręcić, po raz kolejny zostałeś niemalże przewrócony na ziemię. I chyba nikt nie lubił w tym mieście krasnoludów zagradzających drogę… wściekły obejrzałeś się, jednak nikt nie miał zamiaru ci naskoczyć, ot, pewno przypadek.
Poszedłeś wzdłuż drogi, która stanowiła odnogę od głównej ulicy. Była całkiem pustawa, w zaułku mignął czasem jakiś żebrak, kryjąc się przed gniewem „wyższych”. W pewnej chwili, z takiego właśnie zaułka wyszedł zbrojny w pałkę chłop, wysoki i szczupły, odzywając się w te głosy.
- Dawaj nom ino 5 pensów, albo zginieta marno! – klasnął pałką w dłoń.
- Ty głupku, jakie 5 pensów, niech no nam całą kasę odda, jeśli żyć mu mile! – odezwał się kolejny brudas, zachodząc cię z tyłu, w rękach dzierżył jakąś sztachetę. Chwilę potem zjawiło się kilku wsioków im podobnych, z minami pełnych pretensji i żalu, czekali niecierpliwie co waść odpowiesz. Wolfgang
Próbując wyprowadzić cios, poślizgnąłeś się przy tym boleśnie do tyłu. Chwilę ci to zajęło, nim pozbierałeś się do kupy. W obawie przed przerośniętym szczurem, znowu zastawiłeś się tarczą, ale ten znikł bez śladu, nie pozostawił za sobą nawet mokrych stópek, a wszędzie było mokro, dziwne… |