Gdy głaz spadł na Alemira, wąż zobaczył jakieś ciepło na górze. Po śmiechu i reakcji Teka po drugiej stronie doszedł do wniosku, że to przemieniona Veriene.
Spoglądał dokładnie oceniając szanse przedostania się przez szpary między ścianami tunelu, a wielkim kamieniem - były nikłe nawet dla węża. Przemienił więc się w człowieka. Dłuższą chwilę zajęło mu przyzwyczajenie wzroku do panującej ciemności, jednak nie marnował nawet tego czasu.
- Jestem tutaj, cały i zdrowy - zawołał do stojących po drugiej stronie. - Ale tylko ja. Poczekajcie chwilę, postaram się ominąć ten głaz.
Mówiąc to skoncentrował się i powoli zaczął zanikać, zostawiając po sobie znajomą już mgiełkę - znajomą dla kogoś, kto mógłby go obserwować. Takiej osoby jednak tutaj nie było.
Spróbował się przecisnąć przez otwór - powinno się udać... |