Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2007, 15:25   #94
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Dziewczyna stała spokojnie jakby motyw uprowadzenia był jej planem, a ona tylko pomagała swoim przyjaciołom. Czy tak było? Trudno stwierdzić, w końcu to ona ponoć zabiła, ponoć to ona jest winna, nie wykluczone, że jest z tym powiązana w ten czy inny sposób. Vanessa uśmiechała się . . . uśmiech w ogóle nie schodził jej z twarzy. Drwiła sobie z niebezpieczeństwa jakie ją spotkało, ignorowała i irytowała się na słowa i czyny swoich "towarzyszy", którzy chcąc nie chcąc, próbowali jej pomóc, z tego czy innego dla siebie obranego powodu. Patrzyła prosto w oczy "Czarnemu" i nie pragnęła dla niego śmierci. Było w nim to coś, co sprawiło, że Vanessa polubiła go na swój niezrozumiały dla niektórych sposób. A jak to się mówi "Miej swoich wrogów blisko, ale przyjaciół jeszcze bliżej", tak więc można by rzec, że osoba, która podtyka jej nóż do gardła jest przyjacielem a tamci wrogami, co nawet ma jakieś tam swoje wejście w życie, i nie powiem, ale jakoś tak dziwnie pasuje do tej sytuacji. Tyle, że kto tu jest blisko kogo?

-Bruno, o jakiej ty damie mówisz? Nie widzę tu żadnej. O przepraszam, widzę tu dwie damy trzymające zabójczynię i jedną damę trzymającą sztylet przy szyi owej zabójczyni.-rzekł z lodowatym spokojem Vini, nie spuszczając z oczu Maga w czerni.

- Wooo, pochlebca ;3 - rzuciła żartem do Vina po czym spojrzała z powrotem na Czarnego drwiąc z niego swoim uśmiechem który sprawiał, że jeszcze bardziej się denerwował. Bo kto ma dobry humor gdy jego ofiara jest szczęśliwa z bycia zakładnikiem, którego pewność, że nie zostanie zabity jest powyżej przeciętnej?

-Co zaś się tyczy ciebie... zabij ją. Gdy dowiedziałem się, że to ona zabiła, chciałem zrobić to samo, ale na razie mnie uprzedziłeś. W ten sposób wyświadczysz mi przysługę, zaś trzymając ją jako zakładniczkę, nie uzyskasz niczego, bo nam na niej nie zależy-ciągnął tym samym tonem, tym razem adresowanym do Czarnego, który popatrzył na Półelfa.

- Zabij mnie . . . zabij - szeptała Vanessa by podpuścić w ten sposób mężczyznę. Uniosła głowę wyżej nadstawiając w ten sposób swojej szyi.

-Pragniesz zabić... własną siostrę? Na prawdę tego chcesz?-zapytał, kładąc nacisk na słowo "siostra", a sztylet rozjaśniał jeszcze bardziej, lecz Vin nie zareagował, zachowując kamienną twarz oraz spokój głosu i umysłu. Nie dał się wyprowadzić z równowagi.

-Wiem, że jest moją siostrą, więc jeżeli chciałeś mnie zaskoczyć to ci się nie udało. Jednakże zastanówmy się... jak ktoś o podejściu do wszystkiego co istnieje, może być moją rodziną?
Nie. Tak naprawdę ona nie jest moją siostrą. Łączą nas tylko więzi krwi, ale nic więcej i na pewno nie więzy rodzinne. Ona nie jest moją siostrą i wyrzekam się jej przy wszystkich tutaj zgromadzonych-rzekł tym samym tonem.

Hy, słaby chwyt. Już wiele bajek słyszałam by dopiąć swego, ale ta ściema była po prostu żałosna. Takie prostackie chwyty nie przeszły by w mojej gildii, gdybym coś takiego wymyśliła na egzaminie mój mistrz poharatałby mi twarz bądź chociaż drasnął sztyletem po policzku. Coś takiego by nie przeszło. Widać, że Czarny nie jest zbytnio wyszkolonym zabójcą...pewnie ktoś nim steruje - pomyślała w głębokim zamyśleniu patrząc w jego zbłąkane i niepewne oczy. Jakby nie było...piękne oczy.

-Ale jak chcesz... najpierw zabiję ją, a potem was - rzekł Czarny, po czym dotknął sztyletem jej szyi, z której popłynęła kropla krwi. Dziewczyna jęknęła cicho i zaśmiała się dosadnie.

- Żałosne - szepnęła z ostrym naciskiem.

Dalsza akcja potoczyła się zbyt szybko by Vanessa mogła zareagować jakoś w miarę sensownie, choć po tym co wydarzyło się później można by rzec iż to co z robiła było najbardziej sensowną rzeczą jaką mogła zrobić, czyli nie udawanie poddania się.

Mężczyzna zadał dziewczynie cięcie w ramię, gdyby nie szybkość cięcia Vanessa zapewne jęknęła by z bólu jednak w tym przypadku ból był najmniejszy ze wszystkich, które doznała w całym swoim marnym, półelfim życiu. Po obojętnych słowach Viniego Czarny szarpnął Vanessą tak, że ta upadła na ziemię i wtedy mężczyzna chciał zadać jej ostateczny cios jednak jakaś magia odrzuciła go. Dziewczyna nie ruszała się z miejsca. Nienawidziła magii.

- Cholerna magia! Nienawidze jej! Yhh... - powiedziała do siebie widząc co wyprawia Vini. Jednak gdy ten "unieruchomił na wieczność" oprychów którzy uprzednio trzymali Vanessę, dziewczyna poczuła się wolna i gotowa do dalszych kroków. Gdy Czarny mimowolnie legł na ziemie i stracił koncentrację oraz panowanie nad sytuacją zabójczyni gwałtownym ruchem wstała podnosząc z ziemi swój sztylet i doskoczyła do Czarnego siadając na niego okrakiem by uniemożliwić mu dalsze ruchy.

- Żegnaj kochanie - powiedziała bezpretensjonalnie i szybkim pocałunkiem w usta upieczętowała jego śmierć. Sztylet nie długo błyskał w górze gdyż dziewczyna wbiła go w pierś mężczyzny i od razu wyjęła po czym, gdy Vini koncentrował się nad jakimś zaklęciem w kierunku Czarnego, stała z niego i dosiadając konia uciekła w najbardziej stosowne miejsce.

(owe miejsce pozostawiam MG ze względu na to iż niezbyt wiem gdzie mam możliwość XD Najmilej by było do mojej gildii ;3 A jak nie to do lasu XD Aha i oczywiście jak dojadę na miejsce to porzucam konia poganiając go gdzieś heeeen daleko ^ ^")
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline