- Kim ty...ty... jesteś ? - Spytała płacząca
Jak to kim? Chyba prawie rycerzem no nie? W tym przeświadczeniu mężczyzna zszedł z konia, zdjął hełm i ukłonił się kobiecie.
- Jestem Torwaldo, panienki sługa uniżony. - odpowiedział opisując swój faktyczny stan, nieświadom, że w ten sposób użył zwrotu grzecznościowego. W pamięci wyszperał pierwsze rycerskie zawołanie jakie sobie przypomniał. - Przybywam na odsiecz! - Przybrał poważną minę i postawę na baczność z włócznią wycelowaną w niebo, ale zaraz porzucił tą nienaturalną dla siebie pozę i nachylił sie nad szlachetnie urodzoną - Co panienkę tak smuci? - Zapytał ze szczerym współczuciem - Bo ja bym panienkę uratował, jeśli trzeba.
Ostatnio edytowane przez Angrod : 26-10-2007 o 23:16.
|