Hadrian zdumiał się, widząc entuzjazm i łatwość z jaką jego towarzysz ruszył ku leżu trolla. Słysząc butne słowa Dębowej Głowy, grajek mimowolnie pomyślał:
"Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że jak błyskotka będzie jaka ciekawa, to nawet do ręki jej nie dostanę..."
Zawstydził się młodzian tej myśli, odepchnął ją, ale gdzieś w cieniu pozostawała, korzenie zapuściwszy.
Widząc jak towarzysz wyciąga i próbuje miecz, pieśniarz wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. Doskonale rozumiał Bayarda, zwłaszcza wspomniawszy dziecięce zabawy w rycerzy. Ale widząc, jak tamten idzie do trolla z mieczem w dłoni i determinacją na twarzy, minstrel momentalnie ku niemu podskoczył, łapiąc go za łokieć:
- Nie lza! - wyszeptał natarczywie - Jak to tak? Rycerz, śpiącego? Jak prosty łotr i morderca? Nie lza! Honor plamisz! Zrobił ci co ten troll, że go zamordować z zimną krwią planujesz? Wodę mamy. Miecz masz. Chodźmy. |