Johann, Giles
Karl nie był zbytnio zadowolony pomysłem Gilesa ale cóż miał począć? Stał spokojnie i się przyglądał jak rycerz pomimo bólu zakłada swój rynsztunek. Odprowadził was do drzwi a na wzmiankę o alkoholu wzruszył tylko ramionami i burknął coś niewyraźnie pod nosem wyraźnie niezadowolony.
Gdy wyszliście przed dom szczurołapa wasi towarzysze daje stali przy nieszczęsnym sprzedawcy kapci. Jedynie niziołek i Rupert zaczęli się gdzieś oddalać. Berthold, Rupert, Edgar
-Ale ja nic im nie zrobiłem! – sprzedawca darł się jak opętany –To ten kowal! Albo ten kapłan! Albo ten węglarz! A może nawet ten cholerny Niziołek. Nie! Już wiem tonapewnotenskurwysyn który makramnarogu i zabieramicałąklientele! – sprzedawca mówił tak szybko że ledwo dało się coś z tego zrozumieć
-Idę do Izadory zanim mnie powieszą za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, gwałt, zabójstwo i kradzież jedzenia dla dzieci.
-Jaki gwałt…? – spytał przerażony sprzedawca i spojrzał na Bertholda jakby zobaczył ducha swojej babci Kunegundy
-Hola! Hola! Nie wiem jak ty panie ale ja wolę panienki…- dodał niepewnie jednocześnie wyrywając się z uścisku Bertholda. Złapał swoje kapcie pobiegł za róg tak szybko jakby był krasnoludzkim gońcem.
Berthold stał lekko oszołomiony starając się nadążyć za tym co się stało.
W tym czasie Rupert i Edgar doszli już do wylotu uliczki.
__________________ Logic will get you from A to B. Imagination will take you everywhere - Albert Einstein Problemy z komputerem i Internetem – przepraszam wszystkich. Wkrótce się odezwę. |