|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
22-10-2007, 19:34 | #191 |
Reputacja: 1 | Widząc w jakim stanie jest Karl opuścili dom. Kiedy szli ulicą zaczepił ich jakiś sprzedawca butów, Johann miał mu właśnie powiedzieć co mu zaraz zrobi kiedy Berthold wziął sprawy w swoje. Odrobinę go poniosło ale warte to było, żeby zobaczyć wystraszoną gębę kramarza. Kiedy Giles wspomniał o kolczudze najemnik wzruszył ramionami i poszedł za nim, obrócił się jeszcze na chwilę by powiedzieć do reszty. -Idziemy jeszcze na moment do Karla, nie czekajcie na nas spotkamy się u Isadory.- po czym przyspieszył kroku by dogonić szlachcica. Kiedy Giles załomotał do drzwi Johann stanął w bezpiecznej odległości. Co prawda szczurołap już ich znał i zdawało się, że zyskali jego zaufanie jednak w stanie w jakim się znajdował z pewnością nie będzie zadowolony tym, że wrócili po zbroję.
__________________ Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie. Armia Republiki Rzymskiej |
24-10-2007, 23:45 | #192 |
Reputacja: 1 | Johann, Giles Po chwili dobijania się do drzwi usłyszeliście szorstki głos Karla -Zaraz kurwa, zaraz! Co ja jakiś pies jestem czy co? Usłyszeliście potępieńcze skrzypienie zawiasów i ujrzeliście wynędzniała twarz szczurołapa. Miał zaczerwienione oczy i nos jednak jego twarz miała srogi i nieugięty wyraz. Gdy spytał Gilesa: -Zapomniałeś czegoś? Ano tak! Przecież te twoje żelastwo, tak? O to chodzi? – owionęły was wysokoprocentowe opary. Otworzył szerzej drzwi i podszedł do sąsiedniego pokoju. Dosłyszeliście jedynie dźwięki przewalanych rupieci i metalu. Po chwili Karl wyłonił się z drzwi niosąc zbroję Gilesa. Rzucił jąna stół i rzekł -Proszę. Ale chyba nie zamierzasz jej teraz zakładać? –dodał niepewnie z lekką dezaprobatą Berthold, Rupert, Edgar Rzadko kiedy można zauważyć tak gwałtowną zmianę z zachowaniu człowieka. Sprzedawca mięciusich i taniusich ciżem zbladł jak ściana. Jego oczy była tak duże jak spodki a po czole spłynęła mu kropla potu. -Panie spokojnie! Błagam! To najniższa cena jaką mogę zaoferować! - wyjąkał z niemałym trudem. Sprzedawca usłyszawszy wypowiedz Ruperta popatrzył nań z wdzięcznością. Mimo że miał nóż na gardle jego ręce zwinnie odnalazły zapłatę za ciżmy. Sprytny handlarz od razu podchwycił spostrzeżenie niziołka -Jak mnie zabijesz to nie ujdzie ci to płazem. Ja mam znajomości… – zaczął pewny siebie a końcówkę zakończył niemalże szeptem zamykając przy tym oczy i odwracają głowę byle dalej od oprawcy. Sprzedawca cały czas trząsł się czekając na reakcje pijanego Bertholda
__________________ Logic will get you from A to B. Imagination will take you everywhere - Albert Einstein Problemy z komputerem i Internetem – przepraszam wszystkich. Wkrótce się odezwę. |
25-10-2007, 21:52 | #193 |
Reputacja: 1 | -A kto mówi o zabijaniu.. powiedz co zrobiłeś z dziećmi, albo co zrobili znimi twoi pracodawcy, a nic Ci sie nie stanie mój drogi - powiedział to bardzo powoli jakby zastanawiał się nad każdym wypowiedzianym słowem. W sumie to Bertholda nie obchodziło co się stanie; krzywdy mu nie zrobił i chyba nie zrobi, a za znęcanie nie idzie się do więzienia, co najwyżej mogą mu zaszkodzić znajomości sprzedawcy kapci..... Jedną nogę nałożył na drugą, stojąc w sumie na jednej... ta poza mogła tylko reszcie uświadomić, że Berthold długo tak nie ustoi.... W Marrienburgu mawiają, że nawet najwytrawniejsi degustanci ognistych trunków nie zdobywają złotej nerki, a podobno czym więksi degustanci tym z czasem coraz gorzej - nie wytrzymują nawet brązowej nerki... A cóż to takiego? Jedni przeliczali to na litry, inni na kufle... W każdym bądź razie Mordragon tego wieczoru zdobył już srebrną nerkę i dalej nie mógł.....
__________________ Gdybym nie odpisywał przez 2 dni.. plsss PW:) -"Na horyzoncie widzisz szyb kopalni" -"Co to za rasa szybko-palni?" Czego pragnie eMdżej?! |
26-10-2007, 07:22 | #194 |
Reputacja: 1 | - Ciiii! Berthold! Słyszysz szum wody? Kap, kap, kap. A może to jakiś strumyczek? - Widząc jednoznaczną postawę Bertholda, Rupert ledwo powstrzymywał się ze śmiechu. Obserwował jeszcze sytuację, choć był gotów ocalić sprzedawcę przed nożem, a Bertholda przed stryczkiem. Gdy już sprawa 'moczowa' dobiegła końca wciąż się uśmiechając, ruszył do Isadory.
__________________ Świerszcz śpiewa pełen radości, a jednak żyje krótko. Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym. |
26-10-2007, 11:46 | #195 |
Reputacja: 1 | - Być może nie powinienem jej zakładać, ale nie tak mnie rodziciele uczyli. Mam wyglądać jak jakiś fircyk, co byle rana i swoich rycerskich powinności nie wykonuje. – to mówiąc wdziewał skórznie która chroniła od lżejszych ran a przede wszystkim od otarć spowodowanych pełna zbroją kolczą. Nogawice kolcze udało się jeszcze młodzieńcowi wdziać samodzielnie przy kolczudze musiał skorzystać z pomocy Johanna. Z trudem się podniósł i sapnął. - Będzie ciężko, ale dam sobie radę za wszystko dziękuję Karl. Lepiej więcej nie pij, bo możesz być przydatny w rozprawie z tym zagrożeniem a taki – tu spojrzał wyrzutem na szczurołapa do niczego się nie nadasz. Poczym wyszedł powoli na ulicę po drodze jeszcze dopinając i poprawiając pas.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |
26-10-2007, 17:23 | #196 |
Reputacja: 1 | Johann cały czas milczał, nie zamierzał komentować tego, że rycerz ubiera zbroję pomimo rany. Poznał już kilku szlachciców i wiedział dobrze jak drażliwi oni są na punkcie swojego uzbrojenia. Bez słowa pomógł Giles'owi założyć kolczugę. Kiedy załatwili wszystko co chcieli poszli z powrotem w stronę gdzie spotkali sprzedawcę. Na odchodnym najemnik powiedział jeszcze do szczurołapa. -Jeśli tylko dowiemy się czegoś więcej damy ci znać. Aha no i trochę racji to on ma. Picie ci teraz nie pomoże. Zapomnisz na jeden dzień a nazajutrz będzie jeszcze gorzej. Wiem bo sam przeżyłem podobne chwile. Bywaj Karl.- odwrócił się i niespiesznie ruszył za Giles'em
__________________ Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie. Armia Republiki Rzymskiej |
27-10-2007, 14:48 | #197 |
Reputacja: 1 | Edgar stracił zainteresowanie sprzedawcą. Stracił zainteresowanie swoją "drużyną", rzucił tylko. -Idę do Izadory zanim mnie powieszą za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, gwałt, zabójstwo i kradzież jedzenia dla dzieci. Jak powiedział tak zrobił.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |
27-10-2007, 15:10 | #198 |
Reputacja: 1 | Johann, Giles Karl nie był zbytnio zadowolony pomysłem Gilesa ale cóż miał począć? Stał spokojnie i się przyglądał jak rycerz pomimo bólu zakłada swój rynsztunek. Odprowadził was do drzwi a na wzmiankę o alkoholu wzruszył tylko ramionami i burknął coś niewyraźnie pod nosem wyraźnie niezadowolony. Gdy wyszliście przed dom szczurołapa wasi towarzysze daje stali przy nieszczęsnym sprzedawcy kapci. Jedynie niziołek i Rupert zaczęli się gdzieś oddalać. Berthold, Rupert, Edgar -Ale ja nic im nie zrobiłem! – sprzedawca darł się jak opętany –To ten kowal! Albo ten kapłan! Albo ten węglarz! A może nawet ten cholerny Niziołek. Nie! Już wiem tonapewnotenskurwysyn który makramnarogu i zabieramicałąklientele! – sprzedawca mówił tak szybko że ledwo dało się coś z tego zrozumieć -Idę do Izadory zanim mnie powieszą za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, gwałt, zabójstwo i kradzież jedzenia dla dzieci. -Jaki gwałt…? – spytał przerażony sprzedawca i spojrzał na Bertholda jakby zobaczył ducha swojej babci Kunegundy -Hola! Hola! Nie wiem jak ty panie ale ja wolę panienki…- dodał niepewnie jednocześnie wyrywając się z uścisku Bertholda. Złapał swoje kapcie pobiegł za róg tak szybko jakby był krasnoludzkim gońcem. Berthold stał lekko oszołomiony starając się nadążyć za tym co się stało. W tym czasie Rupert i Edgar doszli już do wylotu uliczki.
__________________ Logic will get you from A to B. Imagination will take you everywhere - Albert Einstein Problemy z komputerem i Internetem – przepraszam wszystkich. Wkrótce się odezwę. |
27-10-2007, 17:57 | #199 |
Reputacja: 1 | Edgar szedł nie zważając na nikogo gdy usłyszał: -Albo ten kapłan! Niziołek odwrócił się i puścił się biegiem za handlarzem, który właśnie skręcał za róg, po chwili zatrzymał się. "Zaraz. Spokojnie. Nawet jeżeli coś wie, to nie przepytam go na ulicy, poczekam do zmierzchu." Edgar odwrócił się po raz kolejny i podbiegł do Ruperta. -To do Izydory?
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |
27-10-2007, 18:41 | #200 |
Reputacja: 1 | - Tak, do Izoldy. Ty też masz kłopoty z pęcherzem, że tak biegasz w te i we w te? Ile właściwie masz lat? Wyglądasz na młodzika choć z pewnością Twoja młodość już dawno przeminęła. No i czym się zajmowałeś do tej pory. Bacznie przyglądał się Edgarowi, a raczej jego twarzy. Starał się odczytać jak najwięcej z mimiki oraz z rchów ciała. - Wy, Halflingi słyniecie ze swojej spokojnej natury, niechęci mieszania się w nie swoje sprawy oraz uwielbienia spokojnego i wygodnego życia. Jest owszem kilku awanturników, większość z nich to sprytni złodzieje, jesteś sprytny Edgarze. Choć jest też kilku sprytnych zwiadowców. Proszę powiedz czym się zajmujesz - uprzejmym tonem zwracał się Rupert do swego towarzysza. Zwolnił nieco krok, tak aby mniejszy Edgar nie maił problemu z dotrzmaniem kroku.
__________________ Świerszcz śpiewa pełen radości, a jednak żyje krótko. Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym. |