Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2007, 10:07   #2
Orion
 
Reputacja: 0 Orion może tylko marzyć o lepszym jutrze
Revhis – Wysoki młody Sarianin w białych długich włosach spiętych w kuc. Ubrany sportowo w luźne spodnie czarne, czarną koszulkę bez rękawów czarną opaski na czoło i nadgarstki i buty sportowe.

================================

Revhis siedział w pokoju przygotowując się do walki.
~ Zaraz moja kolej. Niby robie to co lubie ... ale ... pod przymusem jest jakoś ... inaczej ... ehh ... ~
Usłyszał w głos speakera.
- „ZARAZ KOLEJNA WALKA. Z POTWOREM Z DALEKIEJ POLNOCY ZMIERZY SIĘ REVHIS.”
~ Już czas ... Mam nadzieje że trafi się coś ciekawego. Zawsze najciekawsze walki trafiają się Mailinowi ... nie mam pojęcia czemu. ~
Wyszedł z pokoju i udał się w kierunku areny. Po chwili usłyszał speakera wypowiadającego jego imię, zobaczył zielone światło wziął głęboki oddech. Poczuł moc przepływającą przez jego ciało. Wyleciał z jednego z korytarzy prowadzących na arenę zrobił rundę wokół zbierając brawa i zatrzymał się mniej więcej na środku unosząc się jakiś metr nad ziemią. Po kolejnej kwestii speakera otworzyło się pozostałe 5 bram prowadzących na arenę. Revhis obracał się wokół własnej osi z zamkniętymi oczami ( uznał że tak będzie ciekawiej ). Z jednej z bram wybiegł przedziwny stwór.



I od razu rozpoczął szarżę na Revhis’a. Kilka metrów przed nim wyskoczył. Publiczność zamarła ( lubił to robić, część już się przyzwyczaiła część jeszcze nie ). Revhis przestał utrzymywać się w powietrzu za pomocą KI. Natychmiast opadł na ziemie klękając na kolano przez co uniknął ataku bestii. Natychmiast cofnął minimalnie rękę i zaczął ładować w niej moc cały czas obserwując potwora. Ten po niepewnym lądowaniu zaczął hamować i w pewnym momencie ustawił się bokiem do Revhis’a. Wiedział, że to dobry moment mimo, że nie miał dużej mocy uznał, że to wystarczy i wystrzelił zieloną energie wyglądającą podobnie do komety w stronę przeciwnika stając na prostych nogach. Pocisk był bardzo szybki ( ale zdarzały się szybsze lecz ten nie posiadał zgromadzonej dużej mocy ) trafił potwora w momencie gdy ten praktycznie się już zatrzymał dalej będąc bokiem do Revhis’a. Stało się coś czego nikt się nie spodziewał. Pocisk odbył się od dziwnej skóry potwora i poszybował wprost na czerwonoskórego faworyta. Revhis nie był w tym momencie skoncentrowany był pewien, że to będzie koniec potwora jedyne co zdążył zrobić to przewrócić się na plecy z myślą „Co jest do cholery ?”. Pocisk uderzył w bandę nie robiąc na niej większego wrażenia ( była bardzo mocna, opłacało się zainwestować w bardzo wytrzymałą zamiast wymieniać ją co jakiś czas ). Potwór nie próżnował, ruszył na Revhis’a. Zanim do niego doszło co się tak naprawdę stało był już niesiony na rogach na bandę. Na szczęścia szybko zdążył zareagować złapał za rogi i nogami uderzył o bandę nie dopuszczając do zmiażdżenia. Wiedział, że długo tak nie wytrzyma więc zgiął ręce w łokciach odbił się nogami od bandy, przeleciał pod nim i już był pewien, że spokojnie się oddali lecz oberwał ogonem czego nie przewidział. Uderzył o ziemie parę metrów dalej, lecz szybko się pozbierał i wystrzelił w powietrze.

~ Co to jest ? I czemu to jest takie mocne ? Musze szybko coś wymyślić ! ~

Zleciał niżej i poczekał aż potwór ruszy do ataku. Gdy był dosyć blisko odskoczył w bok odbił się nogami od ziemi i wpadł łokciem w bok potwora po czym wyprowadził dość mocne uderzenie z lewej ręki po czym odskoczył unikając ataku głową. Po kilku takich wymianach gdzie oberwało się jednemu i drugiemu Revhis wpadł na pomysł. Odleciał po uniku na przeciwną stronę areny gdzie stanął na ziemi stanął w rozkroku odłączył ręce od ciała i zaczął zbierać energię. Po chwili gdy już potwór biegł w jego stronę pojawiła się wokół niego zielona aura. Wiedział, że teraz porusza się znacznie szybciej. Zaczął lecieć pełnym pędem w bandę jednocześnie zbierając energię w ręce. Obrócił się w powietrzu odbił się nogami od bandy i leciał tuż nad ziemią w kierunku potwora. Krzyknął:
- Oyasumi nasai – Było to jego słynne powodzenie którym lubił kończyć walki oznaczało „Dobranoc”
W momencie gdy znalazł się pod potworem wystrzelił pocisk prosto w jego szyje która była nieosłonięta dziwnym pancerzem. Wiedział że teraz może spodziewać się ogona więc był szybszy. Wystrzelił z wielką szybkością spod potwora i zawisnął w powietrzu nad areną. Publiczność oszalała z wrażenia wiwatując, krzycząc i klaskając. Revhis gdy spostrzegł, że potwór nie rusza się i wylatują z niego coraz większe ilości krwi opadł na ziemię i przestał utrzymywać aurę. Podniósł ręce w geście zwycięstwa i obrócił się wokół własnej osi. Zauważył małą lampkę nad jednym z wejść i udał się w tamtym kierunku. Chciał odpocząć przed walką wieczoru której nie chciał przegapić. Zawsze mógł nauczyć się czegoś nowego!

~ To było coś nowego ... ciekawego ... wreszcie mogłem się wykazać ... podobało mi się ...~
 
Orion jest offline