Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2007, 16:19   #53
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
-Sataramir dan drimor!-wypowiedział inkantację, kierując zaklęcie na Mroczne Elfy.
Nagle błysnęło światło, wszystko zadrżało, a w ciała jego byłych towarzyszy wniknęły wszystkie Duchy, potem zaś rozległ się grzmot.
Vanyesh spostrzegł, że bard został rzucony za rękę ze sztyletem, o drzewo, lecz wstał, rzucając się na Mrocznego Elfa i rozcinając mu policzek, co było dużym wyczynem jak na Niziołka, ale szybko został sprowadzony na ziemię.
Przedstawiciel Starego Ludu już myślał, że trafi barda, lecz na szczęście upadł, odsłaniając Mrocznego Elfa, któremu zaklęcie urwało rękę. Zdążył zobaczyć również Baileya walczącego i już miał rzucić elektryczną bombę, gdy coś kopnęło go w plecy tak, że upadł na brzuch, ale szybko wstał.
Van zobaczył jak jego były towarzysz dobył broni, ale nie zdążył skoczyć do ciosu, ponieważ Vanyesh szybko przywołał wiązkę błyskawic, utrzymując zaklęcie i patrząc jak Mroczny Elf tarza się w torsjach, ale nie przestawał i zwiększył jeszcze moc zaklęcia tak, że tamten umarł.
Nagle las zawył, a wszystkie pozostałe przy życiu Drowy zaczęły uciekać w Las, zaś po chwili nie było już po nich śladu.
-Wszystko z wami porządku? Chyba Niziołek jest w najgorszym stanie. Swoją drogą mężnie walczyłeś-powiedział zasapany Druid patrząc na pozostałych i podchodząc do barda oraz pomagając mu wstać.
-Ruszajmy zanim przyjdą nowi-powiedział, po czym las ponownie jęknął, ale Przedstawiciel Starego Ludu tylko rozejrzał się ze spokojem, wypatrując kolejnych przeciwników.
Niestety było za mało czasu na cokolwiek innego niż jak najszybsze oddalenie się od tego miejsca.
Bailey wziął Niziołka na barki i wszyscy ruszyli naprzód. Vanyesh trzymał się z tyłu, by je osłaniać w przypadku ataku, lecz milczenie, które nastało na jakiś czas przerwane zostało przez Druida.
-Skontaktowałem się z królem. A raczej z jego magiem... Ma zorganizować posiłki i przysłać je do nas. Spotkać się mamy za mrocznym lasem. O ile tam dotrzemy...-rzekł Druid, a Van odrzekł:
-Bardzo mi miło.
Od pewnego czasu zaczęli biec, a Vanyesh, żeby się nie zmęczyć za bardzo, rzucił zaklęcie, które zmniejszało siłę grawitacji pod jego stopami, co znacząco ułatwiało bieg, lecz nie czyniło go niemęczącym.
Piętnaście minut później wszyscy stanęli, a Druid powiedział:
-Musimy odsapnąć. Słyszałem, że niedaleko jest bezpieczna jama w, której możemy przenocować. I tak dzisiaj nie dojdziemy do końca lasu. Poczekajcie tutaj chwile, zaraz wrócę z zwiadu i powiem gdzie ona jest, tylko uważajcie na siebie-zawahał się przez chwilę, a następnie zmienił się w czarnego wilka i zanurzył się w Las.
-Przeklęta mgła. Nie podoba mi się tutaj...-po czym Bailey dodał do Druida:
-Poczekamy tu na ciebie. I będziemy uważać na siebie... Bo co mamy innego do roboty...
-Pomóc ci? Moje umiejętności leczenia nie są wielkie, ale może na coś się przydadzą...-Bailey zaproponował Niziołkowi.
Mgła uniosła się już na tyle, że sięgała Baileyowi, który stał oparty o drzewo, do brody, więc Przedstawiciel Starego Ludu ukucnął i cicho podsunął się do drzewa obok barda, nasłuchując i wypatrując, ale jednak bardziej skupiał się na wyczuwaniu istot żywych w pobliżu. Gdyby kogoś takiego, zbliżającego się do nich by wyczuł w promieniu około połowy kilometra, natychmiast wiedziałby skąd nadchodzi. Widziałby również jak szybko się przemieszcza, co umożliwiłoby oszacowanie czasu w jaki przybędzie, co nie było trudne oraz przygotowanie odpowiedniego zaklęcia.
Jedną ręką trzymał kostur, ułożony prawie równolegle do ziemi, a w drugiej różdżkę, którą wyjął.
Gdyby zagrożenie nadeszło, to chciał kosturem wywołać ognisty pocisk, a różdżką bicz ognia.
Różdżka stanowiłaby uchwyt bicza, a magiczny ogień pozostałą jego część, równie długą i jeszcze bardziej niebezpieczną dla ofiary niż jej prawdziwy odpowiednik. Zaleta była również taka, że przebiegając przez ciało maga, który go przywołał, niknie i pojawia się, gdy ciało maga nie będzie w niebezpieczeństwie ognia bicza.
 

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 28-10-2007 o 16:25.
Alaron Elessedil jest offline