Świniopas zatrzymał się i zastanowił, a na twarzy jego malowały się w coraz to inne grymasy, znamionujące znaczny wysiłek intelektualny. - Toż to troll, jedynie, nie żaden szlachcic czy choćby i lichy człowiek. Czy muchy nie zabijasz, gdy... Ale możesz mieć i rację Hadrianie. - Toć przecież jednak troll może okazać się groźny - Może i lepiej go nie tykać, jeśli on nas tykać nie będzie.
Głownia miecza opadła, a chłop zastanawiał się przez dłuższy czas, by w końcu niepewnie zapytać. - Ale toż nasza jedyna droga. Więc i tak tamtędy nam iść wypada, nie?
W oczach Bayarda wnikliwy obserwator mógłby zauważyć wątpliwości i wielką chęć, by z ust towarzysza padło zaprzeczenie. Z tego też powodu świński rycerzyk opuścił wzrok i zawzięcie przyglądał się końcówce swojej pięknej broni.
Z jednej strony strasznie chciał wypróbować ostrze na czyjejś skórze, z drugiej, miał wielką chęć by właściciel owej skóry był mniejszy i mniej groźny, niż chrapiący w ciemności troll. |