Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2007, 17:41   #54
Lukadepailuka
 
Lukadepailuka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znany
Niziołek tylko pokiwał głową na znak, że z chęcią przyjmie pomoc wojownika. Tamten mruknął pocieszające słowa i podał mu patyk, tamten spojrzał się na niego ze zdziwieniem, ale szybko rozpoznał intencje Baileya, wsadził go w zęby.
Ból był oszałamiający, Niziołek ledwo nie stracił przytomności. Kość jednak była nastawiona.
Oboje więcej się do siebie nie odzywali, ten i ten mieli smutne nastroje.
Vaneysh kucnął, ale zaraz usiadł, wolał jednak odsapnąć, przecież i tak ma zaklęcie. Adrenalina dalej w nim buzowała, zresztą jak u reszty. Uaktywnił czar i świat zawirował, głowa zaczęła mu pękać, jak najszybciej mógł dezaktywował zaklęcie, ale w głowie dalej mu wirowało. Nic nie rozumiał. Przecież, zmniejszył natężenie mocy tak, że nie wyczuwał małych insektów i cienkiego życia drzew. Wtem wiedza udeżyła w niego jak grom z jasnego nieba. Las żyje...
Widział żółte oczy, wpatrywały się w niego. Powoli zaczął podnosić różdżkę, lecz wtem właścicielem tych oczu okazał się druid. Czarny, olbrzymi wilczur wyszedł z krzaków i przemienił się w postać człowieka. Vaneysha w tym momencie zaciekawiło gdzie on się tego nauczył. Zamiana w zwierzę była na pewno poręczna w niektórych sytuacjach.
-Chodźcie za mną- widocznie równie dobrze widział was w postaci człowieka jak i w postaci wilczura. Stanęliście i ruszyliście za druidem, Niziołek, który mógł już iść sam złapał się Baileya za spodnie, ostatnie co mu do szczęścia brakowało to zgubić się w tym mrocznym lesie. Po spokojnej wędrówce stanęliście przed twarzą, której rysy były wyrzeźbione na skale. Sama twarz miała wygląd starej i zmęczonej, a oczy zamknięte.
-Dięgd Qyudasd Aufzesg Fajfhows Oqul Qfus- powiedział do niej Druid o momentalnie otworzyła oczy.


-Jam jest strażnik tej pieczary co na ból znieczulony i inne rany nieczuły. Abym wam dalszą drogę udostępniła to na zagadkę odpowiedź mi trza powiedzieć. Każda zagadka to trzy próby, jeśli odpowiedzi nie znacie, to idź precz, albowiem głupców nie potrzebujemy. Czy przyjmujecie wyzwanie?- Wypowiedziała te słowa kamienna twarz starym zbolałym głosem.
-Nie szkodzi spróbować- mruknął druid.
-A więc słuchajcie, bo słuchający zrozumie. Co było pierwsze? Jajko czy kura? Odpowiedź ta prosta, filozofii nie trza, więc dalej myśleć przyszło, bo tylko odpowiedź mnie zbudzi- zakończyła twarz i powieki ponownie się jej zamknęły.
-Doskonale- mruknął ze złością druid.
Ze zgrozą każdy z kompani wiedział, że już nie słyszał wcześniej odpowiedzi na tą zagadkę.
Vaneysh, po kolei zaczął analizować swoją wiedze na temat zagadek, pasowało mu to bardziej na określenie filozoficzne, ale twarz powiedziała, że tu nie o filozofie chodzi. Mieli trzy próby, można odpowiedzieć jajko, lub kura. Lecz czy to na pewno wystarczy?
Hambutt, przypominał sobie wszystkie zacne dwory na, których bywał. Lubił zagadki, Niziołki z reguły lubiły zagadki. Na nic się wysilał, wspomnienia nie dały odpowiedzi. Zagadkę trzeba rozwiązać tu, ale okoliczności nie sprzyjały.
Bailey, także nie znalazł w pamięci żadnej odpowiedzi, nawet nic do czego mógłby się odnieść. Kompletna pustka.
W około brzmiał śmiech.
Śmiech?
Śmiech mrocznych elfów…
 

Ostatnio edytowane przez Lukadepailuka : 28-10-2007 o 18:17.
Lukadepailuka jest offline