Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2007, 22:36   #150
Donki
 
Reputacja: 1 Donki nie jest za bardzo znanyDonki nie jest za bardzo znany
Wyruszyli do pałacu, a gdy dotarli na miejsce Corwei rzekł:
-A więc zaczynamy. Aquodayro kiedy my będziemy już w środku, rzuć czar lewitacji na siebie i Adrille i dołącz do nas.
- Ja już ją podwiozę...- zaśmiał się pod nosem mag i spojrzał szeroko otwartymi oczami szaleńca na kobietę. Ta najwyraźniej była nieco wystraszona bo nawet nic na to nie odpowiedziała. Gdy cała drużyna weszła juz do środka, a na zewnątrz pozostali tylko Aquodayro i Adrilla, dziad rzekł:
- I co kobitko? Na tyle ufasz mi, by wierzyć mi że rzucić na Ciebie czaru złowrogiego nie zdołam? Na przykład windę do nieba zafundować mogę tobie. Znaczy to, że unieść Cię dam radę, ale ponad mury miastowe, najwyższe wieże ponad i ponad chmury i ponad gwiazdy i ponad słońca, a twego ciała nawet kochaś twój nie znajdzie w odmętach innych planów.- mag spoglądał z lubością jak na twarzy kobiety maluje się przerażenie, po czym dodał:
- To może dużo lepsze być niż wnętrzności twych wyciągniecie niah niah - zaśmiał się starzec, po czym rozłożył ręce spoglądając w niebo, a jego ciało zaczęło sie unosić. Po chwili także ciało łuczniczki zmierzało ku górze, jednak zatrzymało się zdecydowanie niżej niż to zapowiadał czarownik, a Adrilla najwyraźniej odetchnęła z ulgą.
Przed oczami bohaterów rozpościerała się wielka, bogato zdobiona sala. Na prawo od nich znajdowały się duże drzwi obok których na krześle drzemał strażnik. Wrota te prowadziły do sali tronowej. Na przeciw nich znajdowały się schody na górę i zamknięte drzwi obok. Na przeciw balkony znajdowały się masywne zaryglowane drzwi i schody w dół obok. Corwei uznał, że nie ma czasu na sprawdzanie innych pomieszczeń i powoli poprowadził grupę na dół. Człowiek wyjżał lekko zza rogu na reszte wielkiego holu na parterze. -Cholera! Około 15 strażników. Nie uda nam się przemknąc...-w tym momencie rozległ się krzyk za bohaterami.
-Intruzi! Intruzi! Do broni! Intruzi przy schodach!-krzyknął strażnik za wami. W jednej chwili obok niego pojawił się drugi (ten który drzemał). Żołnierze z wielkiego holu ustawili się w formacji i zaczęli powoli zbliżać się do drużyny. Dwójka strażników rzuciła się na Perendhila i Tantaliona lecz ten bezsensowny atak przyniósł im tylko śmierć. Teraz szóstka bohaterów stała przed 15 uzbrojonych i wyszkolonych żołnierzy ludzkiej armii smoczego pana. Pierwszy ruch należał do przyjaciół. W tym momencie Vein zaczął dziwnie machać ręką w stronę maga. Dziada to dosyć irytowało, gdyż łowca często zachowywał się tak, jakby nie mógł sobie poradzić bez nadzwyczajnych zdolności starca. W duchu czarownik przyrzekł sobie, że to ostatni raz kiedy słucha się Veina i jest na jego każde skinienie. Podpalił odpowiedni ląd, a łowca rzucił swoją niby-bąbką w grupkę strażników. Starzec był niemalże pewien, że to wystarczy, by wykończyć tą bandę, ale na wszelki wypadek, wysłał jeszcze w stronę żołnierzy swój ulubiony czar obszarowy- deszcz kwasu. Miał tylko nadzieje, że zadziała to w pomieszczeniu, bo jak dotąd próbował tego tylko na świeżym powietrzu.
 
Donki jest offline