Andzia siedziała na jedynym krześle w swoim królestwie i intensywnie myślała co dalej. Zupełnie nieświadomie pocierała nieustannie bliznę na przedramieniu, całe to zamieszanie sprowadziło niezbyt miłe wspomnienia z przeszłości. Popatrzyła na Psa, który wypił z zadowoleniem drugą michę wody..."nie no...pies wie co robi", Andzia sięgnęła za pazuchę po małpkę "Lodowej".Pociągnęła solidny łyk i z ulgą odczuła zbawienny efekt klina jej myśli zrobiły się jaśniejsze i jakby bardziej precyzyjne.
-I co Kundlu- zagadała do psa- tyś samotny, ja też, chyba zostaniemy razem co? Hmmm tylko jak cię nazwać, na Pimpka, Pikusia czy innego Burka to ty za cwany jesteś , ale o tym potem teraz mam ważniejsze sprawy na głowie.
Andzi stanął przed oczami widok nadpalonych zwłok.Wzdrygnęła się."Co robić?"
Do głowy przychodziły jej dwa rozwiązania : pierwsze primo pójść na posterunek i o wszystkim opowiedzieć ale ...no właśnie przecież jej spokoju nie dadzą, będą węszyć , pytać i może z "mieszkania" wyrzucą? Jak nie pójdzie też źle, kiedyś i tak go znajdą i tez będą pytać, a wizja mieszkania w sąsiedztwie zwłok jakoś specjalnie kusząca nie była. Drugie primo można pójść do kanałów,pogadać z dziewczynami ,i może one na coś wpadną, a i przenocują przez parę dni w razie potrzeby.Decyzja była trudna, Andzia znów pociągnęła "Lodowej" na rozjaśnienie myśli. Jest jeszcze Jaśka i Miecio....
Kundel najwyraźniej poczuł się jak w domu, zwinął się w kłębek i zasnął,też miał pewnie trudną noc.
Jest jeszcze medalion, niby nic, bo świecidełko zwykłe ale Andzie nurtowały znajdujące się na nim symbole. Znów pociągnęła "Lodowej" w butelce pokazało się dno... Anka podjęła decyzję, poszperała wśród swoich skarbów i znalazła wygrzebaną gdzieś na śmietniku obrożę i smycz, co prawda smycz była bez uchwytu bo się urwał ale wystarczy. Popatrzyła na psa . Dobra, wstawaj dosyć tego dobrego idziemy do Jaśki. Po pierwsze Jaśka głupia nie jest i może coś wymyśli a po drugie robi świetny bimberek. Chyba, że Jaśkę gdzieś poniosło to pójdziemy do Miecia
"Nie no z Psem gadam ...a to ponoć pierwsza oznaka choroby psychicznej przynajmniej tak w 'Tinie' pisali" Rozejrzała się dookoła, w poszukiwaniu jakiejś niedopitej flaszeczki czegokolwiek, ale wyglądało na to, że imprezowicze wysuszyli wszystko do ostatniej kropelki.Westchnęła ciężko, założyła psu obrożę i wyszła zamykając starannie drzwi i sprawdzając trzy razy czy aby coś się nie pali , ot takie skrzywienie. Ruszyła do Jaśki miała nadzieję ją zastać, dzień zaczął się paskudnie może teraz będzie lepiej ??? |