Jan Czetkowski
- O to psy bez honoru – Czetkowski nie pomylił się, co do przeciwników, którzy widząc przewagę nad obrońcami tak łatwo nie zamierzali ustępować a śmierć Żolichowskiego tylko rozwścieczyła tą bandę, która teraz rozpoczęła najwyraźniej chaotyczny atak. To nasza szansa… rozbić wroga nim ten zacznie atakować z rozwagą. Pomyślał Jan i na rozkaz Michnicza wypalił z pistoletu w kierunku nacierających przeciwników. A że był z niego strzelec marny mógłby równie dobrze na wiwat strzelać i skutek osiągnąłby ten sam. Począł, więc ładować i podawać broń innym obrońcom, którzy lepszy pożytek zrobią z prochu i kul.
Tym razem nie zamierzał wyrywać się z szeregu, wiedział, że większy pożytek będzie z niego, gdy posłusznie wypełniał będzie rozkazy Mihnicza. Choć po cichu liczył, że i on będzie miał możliwość wykazania się i rehabilitacji za wcześniejsze zachowanie niegodne żołnierza. |