Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2007, 22:19   #99
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Vintilian podszedł do czarnego, żeby go przeszukać, ponieważ mógł mieć coś ciekawego przy sobie, a jemu już to się nie przyda.
Spojrzał na dwóch martwych osiłków, zmierzył ich od stóp do głów, krytycznym wzrokiem i zrezygnował z obszukania ich, bo nie mogli mieć nic, co mogłoby mu się przydać.
Półelf przystąpił do obszukania Czarnego, co czynił z niezwykłą ostrożnością, gdyż tamten niejako był Magiem, który mógł zabezpieczyć swoje rzeczy. Tak też zrobiłby Vino.
W jednej z kieszeni Mag znalazł kamyczek, ale nie było to niczym dziwnym, ze względu na to, że mężczyzna w czerni również brał udział w wyprawie. Dziwne jednak było to, iż ten kamyk nie tracił swojej barwy, tak jak to się działo z kamieniem wieśniaka który wykrwawił się poprzedniego dnia...
NIE!!! To tylko obraz naniesiony przez jakiegoś Maga, a nie prawda, która się wydarzyła!-wrzasnął głos w jego głowie, upominając samego siebie.
Jednakże niezmienny był fakt, że kamyczek zachowujący barwę był dziwny.
Kolejnym przedmiotem jaki znalazł była złota, ozdobiona bransoleta z jakimś napisem. Z całej bransolety najbardziej zaciekawił go owy napis, który postanowił odczytać, lecz nie w tej chwili.
Ostatnią z rzeczy była bardzo interesująca moneta przedstawiająca zakapturzonego człowieka, zapewne Maga z laską, a pod nim napis: "Leirdnas".
-Popełniłeś błąd puszczając ją. Ona powinna być osądzona. Nie licz na to, że wróci i kiedyś nam pomoże. A to, iż podobno jest twoją siostrą świadczy przeciw tobie. Mogłeś być z nią w zmowie Vin-powiedział Bruno w odpowiedzi na jego wyjaśnienia.
-Każde stworzenie ma swój honor, a skazą na nim jest zaciągnięcie długu i nie spłacenie go. Każde stworzenie ma zasady, a jakby ich nie miało, byłoby bestią niszczącą dosłownie wszystko co nawinie je się pod rękę. Jaka Vanessa jest, taka jest, ale swoje zasady również ma, a one sprawiają, że ten dług będzie jej ciążył. Kolejną sprawą jest sumienie, które prędzej czy później się ujawni, a to również będzie przemawiało na moją korzyść-mówił ze spokojem.
-Poza tym nie NAM tylko MNIE-położył nacisk na słowa określające osobę.
-A będzie działała wtedy też pomagając wam, jeżeli będziemy kroczyć tą samą drogą-rzekł, robiąc wstąp do kolejnych słów, odnoszących się do wypowiedzi trapera.
-Czy będziemy kroczyć tą samą ścieżką? To już zależy od was, bo przyjaciółmi jest się, kiedy jest zaufanie-rzekł lodowatym tonem, wstając i zbliżając się do trapera tak, że odległość między nimi była mniejsza niż pół metra.
-Bruno, jest nas trzech i dopóki ja się śmieję z tego co mówisz, to jest dobrze. Módl się, żebym nie przestał się śmiać, bo w drużynie zostanie już tylko dwoje towarzyszy-powiedział, po czym zaczął się cofać i wtedy właśnie zdał sobie sprawę z tego jak to zabrzmiało, więc dodał:
-Wtedy w drużynie zostanie tylko dwoje towarzyszy ty i Albreht-dodał. Przez cały czas, kiedy mówił do Bruna, mówił tak zimnym tonem, że wydawało się, iż powietrze ochłodziło się.
Nagle przystanął.
-Albreht, nabij broń i celuj w Czarnego. Coś mi się tu nie podoba-rzekł, zmierzając szybkim krokiem do stajni, gdzie leżeli Aranel i Kate.
Vintilian ukucnął przy nich i zaczął czegoś szukać po ich kieszeniach. Po chwili znalazł to, o co mu chodziło, zaś przedmiotami tymi były kamyczki.
Półelf przyglądał się im i zobaczył, że straciły swój kolor. Wyjął z kieszeni seledynowy kamyk Czarnego. Nadal nie stracił na barwie.
Vin szybkim krokiem wrócił do szlachcica i trapera.
-Zobaczcie. To są kamienia Aranela i Kate. Jak widzicie straciły kolor po ich śmierci tak jak kamień człowieka, którego spotkaliśmy wczoraj-pokazał w jednej ręce kamyki, o których mówił.
-A teraz seledynowy kamień czarnego, który ani trochę nie stracił na kolorze-rzekł, pokazując kamyk czarnego.
-To znaczy, że kamień jest fałszywy albo działa na niego jakaś potężna magia lub jego prawdziwy właściciel żyje-powiedział, oglądając się przez ramię.
-Sprawdźmy coś jeszcze. Dafar na sunde!-wypowiedział inkantacją, celując kryształem w głowę czarnego z odległości około półtora metra. Zaklęcie przywołało wielki sopel lodu, który przeszył jego głowę. Vinilian ponownie spojrzał na kamień czarnego, który dalej nie tracił barwy, więc ponownie przeszukał Czarnego, u którego nie znalazł drugiego kamienia.
Wszystko to nie podobało się Półelfowi, który ponownie poszedł do stajni, przyprowadzając swojego konia.
-Musimy natychmiast ruszać, bo coś czuję, że coś jest nie tak-powiedział z chłodnym spokojem.
 
Alaron Elessedil jest offline