Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2007, 02:49   #33
homeosapiens
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Opat z zapałem odpowiadając na pytania Lilawandera zmęczył odrobinę swój gardziel. Napił się odrobinę świeżej źródlanej wody z gęsiorka, który stał na jego biurku. Położył gliniany kubek po waszej stronie, sugerując wam uczynienie tegoż samego. Widać nie zwracał uwagi tylko na siebie, jak zwykło się sądzić o niektórych duchownych. Być może chciał zdobyć tym gestem wasze zaufanie? Może woda była zatruta i tylko on posiadał antidotum? A może była to zwyczajana woda, tylko wy mieliście wybujałą wyobraźnię? Zapewne tak, ale czy komuś kiedyś ostrożność zaszkodziła?


-Ha, pozwalam, oczywiście.


Opat uciął wasze bezproduktywne rozważania względem wody. Odpowiedział na kwestię nie wymagającą zdaje się odpowiedzi. Był to kolejny z jego ust żart, najwidoczniej nie przypadł i tym razem nikomu do gustu.


-Jak powiedziałem daję wam pełny dostęp do wszelkiej wiedzy jaką posiadam. W kwestii Wilhelma nie chcę się powtarzać - wiecie już jaka jest moja z nim comitiva. Do zamkniętego skrzydła sanatorium nie ma zaś innych wejść, prócz tego, którym żeście sami tam doszli. Żadnych o których bym wiedział, a jestem tutaj Opatem. Wychodziło by, że powinienem się znać, nie?


Pośmiał się jeszcze chwilkę, być może to śmiech trzymał go w zdrowiu? Nie wiedzieliście o tym, ale Volkbert miał już 80 lat. W całym mieście był najstarszy. Zauważyliście także, że opat ma zdrowe zęby, podczas gdy się śmiał. Zaiste dziwowisko – w jego wieku to zazwyczaj zębów się nie posiada... Opat poczekał jeszcze chwilę na wasze pytania, a gdy stwierdził, że nie słyszy takowych wstał i odprowadził was do drzwi:


-Idźcie z Sigmarem. Niechaj trzyma was w swej opiece i przyda waszym głowom mądrości w tak ważnej sprawie. Czas nagli. Tu macie klucze do kompleksu nie dostępnego dla innych mnichów. Idźcie do końca korytarza, następnie puknijcie w nos chimerę - płaskorzeźbę na ścianie. Powinien się pojawić zamek. Ja zaś będę tutaj, mam trochę pracy. Przychodźcie kiedy tylko chcecie.


Po pożegnaniu opat zamknął za wami drzwi. Byliście na korytarzu na końcu którego widać było chimerę. W drugą stronę idąc można było zajrzeć do kwater mniszków - najmłodszych z braci. W dół schodami zaś można się było dostać do pozostałych zakonników, jak i wyjść z klasztoru. Nie był to budynek jak się okazało skomplikowany. W odwrotności do podziemi, w których drogi nie zapamiętał nikt.
 

Ostatnio edytowane przez homeosapiens : 06-11-2007 o 09:50.