Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2007, 01:54   #107
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
~~No i mamy trochę rozrywki przed obiadem. Zobaczymy jak dobrze biegacie.~~ Mi Raaz biegł z dużą szybkością. Ledwo zauważył mijanego krasnoluda, ale jego komentarz usłyszał bardzo wyraźnie. Zaśmiał się tylko w myślach, bo skupił się na kontrolowaniu oddechu. Wiedział, że w tym tempie da radę przebiec jeszcze najwyżej cztery, może pięć okrążeń. Lepiej wykorzystać to w inny sposób. Młodzieniec zmienił kierunek biegu. Teraz biegł prosto na solidnie wyglądające drzewo. Nie zwalniał ani na krok. Po prostu wbiegł na pień, nie pomagając sobie rękami zrobił kilka kroków pionowo do ziemi. Gdy poczuł, że grawitacja jest silniejsza niż przyczepność jego butów odbił się z całych sił robiąc salto nad goniącymi go psami. Wylądował tuż za nimi na ugiętych nogach. Gdy odwrócił głowę jego wzrok skrzyżował się ze spojrzeniem jednego z psów. Młodzieniec wyszczerzył zęby w uśmiechu, który w jego mniemaniu miał znaczyć: "jestem na Ciebie za dobry szczeniaku". Szybko ruszył do dalszego biegu, tym razem w przeciwnym kierunku.

Gdy dobiegał do Gnargo tym razem rzuciło mu się w oczy, że krasnolud jest czymś umazany. Wyglądało to jak drzem jabłkowy i kawałki ciasta.
- Hej, a Tobie się zebrało na słodycze? Do obiadu jeszcze trochę, a później pewnie nam podadzą deser.
Mi Raaz po tych słowach bardzo przyspieszył, dlatego nie usłyszał odpowiedzi krasnoluda. O ile ten zdecydował się odpowiedzieć. Kątem oka widział, że odległość między nim a psami zwiększa się. Potrzebował jeszcze kilka metrów. Kilka sekund. Czół, ze da radę. Ale czuł też, że w takim tempie z pięciu spodziewanych okrążeń przebiegnie najwyżej dwa. Gdy odległość między młodzieńcem, a pościgiem była już wystarczająca dla zamiarów Mi Raaza, chłopak gwałtownie się zatrzymał. Zaowocowało to prawie dwu metrowym ślizgiem po ubitej, pokrytej piachem drodze. W powietrzu unosiły się tumany kurzu. Mi Raaz stał odwrócony twarzą do psów. Psy skołowane przystanęły na chwilę. Dosłownie ułamek sekundy, po czym ruszyły ujadając prosto na skupionego chłopaka. Ten też zaczął biec, jednak tym razem na przeciw niebezpieczeństwa. W głowie układał sobie plan ciosów i bloków na wszystkie możliwe sytuacje. Gdy pierwszy z psów się na niego rzucił Mi Raaz za wszelka cenę starał się wykonać unik. Z drugim nie próbował tej sztuczki. Wykonał nietypowy blok. Blok, który w walce z człowiekiem pewnie nic by mu nie dał. Zgiętym łokciem zasłonił twarz i szyję. Otwarte dłonie trzymał skrzyżowane na wysokości klatki piersiowej. Wiedział, że jeśli mu się nie uda złapać drugiego psa, to ten co najwyżej ugryzie go w łokieć, a może nawet uderzy w niego głową i straci przytomność. Co innego jeśli uda mu się złapać przednie łapy zwierzęcia. Wtedy rozprostuje zgięte i skrzyżowane ręce, a pies w locie zakręci się kilka razy wokół osi swojego kręgosłupa. Jeśli będzie miał szczęście to futrzak spadnie na swojego trzeciego kolegę.

Po wykonaniu swojego niestandardowego ćwiczenia Mi Raaz biegł znów do Gnargo. Wiedział, że mimo całego tego popisu wszystkie trzy psy przeżyły i pewnie nawet nie straciły ochoty na dalszą zabawę. Chłopak bardzo nie chciał ich zabijać. Lubił zwierzęta. Wiedział jednak, że po tym co zamierza zrobić może się spodziewać tylko, że zostaną z nich strzępy mięsa. Wiedział też bardzo dobrze dlaczego gonią jego a nie zwróciły do tej pory uwagi na krasnoluda. Miał zamiar to wykorzystać. Sprawdził czy ma ze sobą małą sakwę na jedzenie, którą miał ze sobą przy śniadaniu. To do niej schował wędzony boczek. Teraz, w biegu, wyjął jeden plasterek , odgryzł połowę i odłożył do sakwy. Gdy zbliżał sie do krasnoluda krzyknął tylko:
- Łap! - sakwa z boczkiem pofrunęła wprost w ręce czerwonoskórego mnicha, a Mi Raaz spokojnym truchtem pobiegł dalej. Nie chciał oglądać tego co się stanie z psami. Szybko wszedł do swojego pokoju. Uspokoił oddech. Później zaczął robić pompki, przysiady i kilka ćwiczeń na rozciąganie. ~~Przynajmniej coś się działo w tej posiadłości. Ciekawe co odkrył Alkus, już nie mogę się doczekać rozmowy z nim.~~ Po chwili jednak myśli chłopaka pobiegły w inną stronę ~~Biedne pieski. Gnargo im nie odpuści. Ale z drugiej strony to dobrze, że on je zabije, a nie ja. Ta pieśniarka mogłaby się do mnie zrazić. Szkoda by było~~
 
Mi Raaz jest offline