Bailey wyciągnął miecz i spokojnie przygotował się do ewentualnej walki z Mrocznymi Elfami.
Ostatniej, jak sądził, bowiem przy znacznej przewadze liczebnej elfów nie mieli szans. Jedyne co im pozostało, to drogo sprzedać swe życie. Albo - odpowiedzieć na zagadkę bardziej filozoficzną, niż biologiczną.
Spojrzał na przedstawiciela Starego Ludu. - Masz na myśli teorię, jakoby wszystko co żyje - machnął ręką, kolistym ruchem wskazując pół lasu - powstało w wyniku przemian, jakie zachodzą w różnych organizmach?
Skrzywił się nieco. - Nawet jeśli ta teoria jest słuszna, to raczej nie chodzi o jakieś - jak to określiłeś - mikroorganizmy, tylko o coś, co było przed kurą. Przed pierwszą kurą na świecie, rzecz jasna. W takim razie - jajko powinno być wcześniej. A jeśli ta mówiąca jaskinia będzie miała wątpliwości, to niech spojrzy do dowolnego słownika. Jajko jest na "j"...
- Poza tym - dodał po chwili - mamy trzy możliwości - jajko, kura albo oba równocześnie... i trzy próby... podobno.
Spojrzał po kolei na wszystkich towarzyszy i stwierdził: - Nie wiem, jak wy, ale ja nie mam zamiaru czekać, aż elfy bardziej się zbliżą.
Nie czekając na reakcję towarzyszy zbliżył się do kamiennej twarzy i powiedział:
- Pierwsze było jajko. Niekoniecznie kurze. |