Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2007, 12:46   #26
Toho
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Janina „JaÅ›ka” GÄ…bczewska


24 kwietnia 2007, Wtorek, ok. 14, przedmieścia Warszawy, niedaleko Lasku Brzozowego


Od czasu incydentu z jamnikiem Ladija uÅ›miechaÅ‚a siÄ™ nieco częściej niż do tej pory. PatrzyÅ‚a z niejakÄ… dumÄ… na Czarnego Pantera. SmiergieÅ‚ biegaÅ‚ miÄ™dzy nimi, co jakiÅ› czas dopraszajÄ…c siÄ™ pieszczot. O ile Czarnego Pantera należaÅ‚o nazwać kocurem, wojownikiem, to SmiergieÅ‚a należaÅ‚oby w tym momencie nazwać kociakiem, urwipoÅ‚ciem i żartownisiem. CaÅ‚a czwórka szÅ‚a spokojnie w stronÄ™ chatki Alojza. W pewnym momencie Czarny Panter wskoczyÅ‚ na nieduży pieniek i wyraźnie czekaÅ‚ na nich. ChwilÄ™ później obok Pantera siadÅ‚ SmiergieÅ‚. JaÅ›ka zastanawiaÅ‚a siÄ™ o tym kotom im chodzi – znów jakieÅ› wizje?

Jednak tym razem nie było żadnych nowych wizji. Koty poczekały na Jaśkę z Ladiją. Jaśka odezwała się pierwsza:
-Co tym razem się stało? Mam nadzieję, że to nic poważnego i bardzo pilnego.
Ladija siÄ™ nie odzywaÅ‚a, patrzyÅ‚a na koty, to na JaÅ›kÄ™ i czekaÅ‚a. Czarny Panter przeciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ w typowo koci sposób, miauknÄ…Å‚ przyjaźnie w sposób, który mówiÅ‚ „cześć, muszÄ™ lecieć”. Po chwili wstaÅ‚ i pobiegÅ‚ miÄ™dzy krzewy. JaÅ›ka pomyÅ›laÅ‚a, że pewnie jak każdy kocur pobiegÅ‚ dbać o swój teren. Ladija wydawaÅ‚a siÄ™ nieco rozczarowana tym, że Panter poszedÅ‚. SmiergieÅ‚ wydawaÅ‚ siÄ™ tym wszystkim maÅ‚o zainteresowany i znudzony, czekaÅ‚ aż pójdÄ… dalej.

Janina powiedziaÅ‚a do Ladiji – Ladija! On poszedÅ‚ sobie tu wykonaÅ‚a palcami po rÄ™ce ruch idÄ…cej osoby – my też musimy iść.. Dziewczynka ciekawie przyglÄ…daÅ‚a i przysÅ‚uchiwaÅ‚a siÄ™ temu, co pokazywaÅ‚a i mówiÅ‚a JaÅ›ka. Przez chwilÄ™ trzymaÅ‚a jeden z paluszków w buzi, caÅ‚kiem jak to czyniÄ… inne dzieci. JaÅ›ka zauważyÅ‚a, że sÅ‚uchajÄ…c z zaciekawieniem przekrzywia nieco gÅ‚owÄ™, caÅ‚kiem jak to czyniÄ… owczarki niemieckie sÅ‚uchajÄ…ce gÅ‚osu swojego pana. Po chwili Ladja odezwaÅ‚a siÄ™ – Ahn’ksa!.

JaÅ›ka nie wiedziaÅ‚a, co to może znaczyć, być może „chodźmy”. PopatrzyÅ‚a na LadijÄ™, wykonaÅ‚a palcami ruch idÄ…cej osoby i powtórzyÅ‚a niepewnie - Aaanksa? Ladija pokiwaÅ‚a potakujÄ…c. Janina ucieszyÅ‚a siÄ™ niezmiernie, wiedzÄ…c, że kolejne lody zostaÅ‚y przeÅ‚amane.

Jaśka ruszyła dalej, Smiergieł biegał koło niej, z łobuza i żartownisia zmienił się w łowcę, takiego jak w lesie. Spiętego i czujnego. Uważnie wąchał zapachy niesione z wiatrem. Jego wibrysy drgały nieznacznie. Całą kocia sylwetka wyrażała napięcie i wzmożoną uwagę. Ladija również wydawała się Jaśce nieco bardziej spięta. Janina nie wiedziała czy to sugestia kota i dziewczynki, czy jakaś dziwna atmosfera spowodowały, że sama szła o wiele bardziej uważnie, czujnie.

Nagle zza wysokich drzew i krzaków wyskoczył na ścieżkę wysoki młody mężczyzna. Miał na oko około 20-paru lat, był nieźle zbudowany.



Natomiast o wiele dziwniejszy byÅ‚ jego ubiór, wyglÄ…d i zachowani. Ubrany byÅ‚ w dÅ‚ugi zielony wojskowy pÅ‚aszcz i wojskowe trepy – wszystko zapewne z demobilu. Nie byÅ‚ zbytnio brudny czy Å›mierdzÄ…cy, JaÅ›ka w normalnej sytuacji uznaÅ‚aby go za czystego. Facet byÅ‚ natomiast caÅ‚kiem Å‚ysy. Najdziwniejsze byÅ‚o jego zachowanie – oczy miaÅ‚ dziwnie szkliste o rozszerzonych źrenicach, do tego Å›liniÅ‚ siÄ™ nieco.

JaÅ›ka na pierwszy rzut oka wiedziaÅ‚a z kim ma do czynienia. WiedziaÅ‚a, że facet jest skinem. Jednym z tych ogolonych na Å‚yso goÅ›ci. Niektórzy skini byli caÅ‚kiem „normalni” – nieco zbuntowani przeciw rzeczywistoÅ›ci, rodzicom oraz paÅ„stwu. Inni byli wrogo nastawieni do każdego innego oprócz nich samych. Dodatkowo nie zawsze byÅ‚o wiadomo jaki jest ich stosunek do zwierzÄ…t. JaÅ›ka pamiÄ™taÅ‚a jednego takiego – próbowaÅ‚ ciężkim podkutym trepem kopnąć maÅ‚ego kotka. JaÅ›kÄ™ wówczas opÄ™taÅ‚ jakiÅ› szaÅ‚, zÅ‚apaÅ‚a rzecz, którÄ… miaÅ‚a pod rÄ™kÄ… (Å›ciÅ›le mówiÄ…c pogrzebacz z grubego prÄ™ta zbrojeniowego) i szybko wybiÅ‚a skinowi takie pomysÅ‚y z gÅ‚owy.

Ten wyskoczywszy na ścieżkę popatrzył na wszystkich mętnym wzrokiem. Jaśka już miała coś powiedzieć, żeby się go pozbyć, gdy ten odezwał się pierwszy:
- Seeh’l sol’th aegith we’hrret usimijis Ladija’h
Głos nieznajomego zmroził Jaśkę, przez chwilę nie mogła się ruszyć. Jego słowa brzmiały podobnie do słów Ladij wtedy na polanie w lesie. Ale ton był o wiele, wiele inny. Brzmiał jakby ktoś darł kawał blachy, zdawał się być chropowaty, ostry jak szkło.

Jaśka zaczęła coś bąkać niepewnie pod nosem, gdy głośno odezwała się Ladija:
- Suk bel’Thor seeh’let so’th te’hrret usimijis!
Słowa Ladiji wydawały się zaprzeczać temu, co powiedział nieznajomy. Jaśka zauważyła, że Smiergieł przesunął się na linię między Ladiję i nieznajomego. Siedział wyprostowany i pozornie spokojny. Jednak jego ogon zdradzał przygotowanie do ataku. Jaśka zastanawiała się, jak ma dalej postępować, gdy nieznajomy odezwał się do niej:
- Pozostaw ją! Odejdź! Ona należy do mnie! Nie Twoja walka, nie Twój czas! Odejdź!

GÅ‚os wydobywajÄ…cy siÄ™ z gardÅ‚a nieznajomego mężczyzny wcale nie należaÅ‚ do niego. To byÅ‚ gÅ‚os kobiety, nie byÅ‚ on wysoki – przypominaÅ‚ kuszÄ…ce szepty. Jego tembr zdawaÅ‚ siÄ™ być czarny i bardzo chÅ‚odny. JaÅ›ka odezwaÅ‚a siÄ™ o chwili:
- Spadaj stąd. Kota i dziecka nie oddam, podejdź no bliżej to Ci pokażę, gdzie raki zimują!
Z gardÅ‚a nieznajomego wydobyÅ‚ siÄ™ zÅ‚owrogi kobiecy chichot i sÅ‚owa – Åšmierć jest jeno brama, czas jest jeno drogÄ… Po tych sÅ‚owach nieznajomy padÅ‚ na ziemiÄ™, bez znaku życia. JaÅ›ka byÅ‚a pewna, że miaÅ‚ ich tylko nastraszyć. Wiedziona ludzik odruchem podeszÅ‚a do nieznajomego. LeżaÅ‚ bez ruchu, ale żyÅ‚, Å›mierdziaÅ‚ czymÅ› nieziemsko. JaÅ›ka nie bardzo wiedziaÅ‚a, czym – na bank nie byÅ‚ to żaden alkohol ani zioÅ‚a, które palÄ… mÅ‚odzi.

Ladija czekała na Jaśkę. Patrzyła na nią wzrokiem pełnym wdzięczności. Jaśka poczuła ciepło w sercu, całkiem jak za dawnych lat, gdy żył Henio. Po tym incydencie całą trójka ruszyła dalej do chatki Alojza. Jaśka chciała być tam jak najszybciej. Wiedziała, że do tej chatki nie trafia się przypadkiem, więc nikt niepowołany ich tam nie znajdzie.

Nagle z tyÅ‚u dobiegÅ‚ ich gÅ‚os: - JaÅ›ka! JaÅ›ka! JaÅ›ka! Poczekaj na mnie! JaÅ›ka poczekaj proszÄ™! Janina odwróciÅ‚a siÄ™ i zobaczyÅ‚a, że z tyÅ‚u biegnie za nimi kobieta Å›redniego wzrostu (okoÅ‚o 160 cm), o nieco rubensowskich ksztaÅ‚tach – miaÅ‚a czym oddychać i na czym siedzieć. Kobietka byÅ‚a ubrana w dziwacznÄ… kombinacjÄ™ ciuchów– zapewne z darów PCK i życzliwych ludzi. Mimo, że ubrania byÅ‚y różne, to caÅ‚kiem nieźle dobrane do siebie. CaÅ‚oÅ›ci dopeÅ‚niaÅ‚ Å‚adny szalik. JaÅ›ce wydawaÅ‚o siÄ™, że gÅ‚os skÄ…dÅ› kojarzy, ale samej osoby jakoÅ› nie bardzo.

Postanowiła poczekać na obcą kobietę. Za chwilę dostrzegła, że kobieta prowadzi na smyczy jakiegoś pieska. Jaśka pomyślała, że dobrze, iż Czarny Panter poszedł, inaczej rozróba byłaby gotowa. Nie wiedziała jak się zachowa Smiergieł, ale czuła, że zachowa pełen spokój.

Po dÅ‚uższej chwili zasapana kobieta dobiegÅ‚a do caÅ‚ej trójki (JaÅ›ki, Ladiji i SmiergieÅ‚a). Na powitanie rzuciÅ‚a – Cześć JaÅ›ka! A później dodaÅ‚a – Ale fajny kot! Twój? oraz Cześć maleÅ„ka. Jestem Andzia! A Ty?. Nieduża kobietka wyrzucaÅ‚a z siebie zdania niczym CKM kule. SmiergieÅ‚ przy zdaniu o kocie prychnÄ…Å‚ gniewnie i obróciÅ‚ siÄ™ obrażony. Ladija patrzyÅ‚a spokojnie na nieznajomÄ…, później na JaÅ›kÄ™. Pies siadÅ‚ grzecznie obok kobiety i czekaÅ‚. Ladija patrzyÅ‚a z zaciekawieniem na zwierzaka.

Janina przez chwilÄ™ zastanawiaÅ‚a siÄ™, kim jest nieznajoma. Po chwili przypomniaÅ‚a sobie, że to Anna Jeziorkowska. PoznaÅ‚y siÄ™ na jakieÅ› imprezie, chyba u Miecia. Nie bardzo pamiÄ™taÅ‚a czy o czymÅ› rozmawiaÅ‚y czy nie. Widok psa na smyczy nieco jÄ… uspokoiÅ‚ – kobieta byÅ‚a dobra dla zwierzÄ…t, to i pewnie dla ludzi także. Janina odezwaÅ‚a siÄ™:
- No cześć Andzia. Kopę lat! Co Cię tu sprowadza w moje strony?
Anna z szybkością godną szybkiej kolei TGV opowiedziała o porażonym prądem mężczyźnie, nieznajomym psie i znalezionym medalionie. Na końcu poprosiła o pomoc w pochowaniu nieboszczyka i poradę, co robić z tym medalionem.

Janina zastanawiaÅ‚a siÄ™, co dalej. Skoro Andzia mówi, że policja nie wchodzi w rachubÄ™, bo jÄ… wyrzucÄ… z zajmowanego budynku przy bocznicy PKP, to znaczy, że policja nie wchodzi w rachubÄ™. Podobnie pogotowie czy straż pożarna. JaÅ›ka zastanawiaÅ‚a siÄ™ czy powiedzieć Andzi o Ladiji czy nie…
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas

Ostatnio edytowane przez Toho : 02-11-2007 o 13:35.
Toho jest offline