Vintilian przyprowadził swojego białego konia, a wtedy Albrecht powiedział:
-Muszę się zgodzić z Brunem. Głupio zrobiłeś i przekonasz się o tym sam na własnej skórze. To, że uciekła dowodzi, iż jest winna tej zbrodni. A widząc wasze rodzinne stosunki...-zaczął się śmiać szlachcic.
-...oddałbym sakiewkę złota za możliwość ujrzenia twej miny przy waszym następnym spotkaniu, gdy zatopi ci w trzewia sztylet czy inne ostrze. My za to z Brunem wiemy, co zrobimy przy następnym z nią spotkaniu zastrzelimy jak wściekłą sukę, którą zresztą jest-zakończył, po czym dodał:
-Masz rację czas nam w drogę nie możemy stracić czasu, jeśli znalazłeś przy nich jakieś wartościowe rzeczy zostaw ich część, aby wynagrodzić karczmarzowi trudy uprzątnięcia tego bałaganu. No i może pierwej Vintilianie sprawdź czy ten kamyk jest magiczny pewnie nie nasze muszą być-powiedział, a Vintilian spojrzał na niego lodowatym wzrokiem.
-Wiesz co, szlachcicu? Powoli przestaję się śmiać, a co do sakiewki złota, to powiem ci coś: Fasalandir-mówił cały czas tym samym tonem.
-Zamurowało? Nie możesz się ruszyć? Ciekawe czemu... Może sprawiło to moje zaklęcie... chyba tak...-rzekł złośliwie, widząc jak Albrecht nie może nawet mrugnąć.
-Nie prorokuj śmierci, skoro sam nie jesteś pewny następnego dnia. Poza tym przy następnym spotkaniu będzie miała już trzy długi wdzięczności-rzekł, po czym uniósł szlachcica wzrokiem w górę, uważając również na Bruna, który mógł zaatakować.
-Czy dalej jesteś pewien, że dam się tak łatwo zabić?-opuścił człowieka, po czym jednym machnięciem ręki uwolnił towarzysza i wsiadł na konia, po czym chwycił kamyk w rękę, a następnie zamknął go w dłoni, szepcząc jakieś słowa, po czym zamilkł. Było to zaklęcie, pozwalające na wykrycie magii w przedmiocie lub osobie.
Po tym zaklęciu wyszeptał kolejne słowa:
-Usisto fonse wereight-zaklęcie to miało wywołać zjawisko ruchomych piasków lub wciągających bagien pod ciałami martwych mężczyzn. |