Achmed krążył cały czas wokół pokoju, w którym znajdowali się kupcy. Próbując nie zwracać na siebie uwagi, udawał, że ogląda dzieła sztuki porozstawiane po korytarzu. Po pewnym czasie zorientował się, że robi to całkiem niepotrzebnie, gdyż korytarzem, w którym się znajdował nie przechodziła żadna służba. Wydało mu się to trochę dziwne, zazwyczaj właściciele o wiele mniejszych i skromniejszych posiadłości wynajmowali armie służących, aby uczynić swoje życie jeszcze bardziej wygodnym i luksusowym. Achmed szybko oczyścił umysł z nie potrzebnych myśli. Jego zadaniem nie była kontrola zatrudnionej służby właściciela domu, tylko ochrona kupca. Zrezygnował z kolejnego przyglądania się popiersiom zdobiącym korytarz i stanął blisko drzwi od pokoju, w którym byli kupcy i zaczął nasłuchiwać. Tak jak się spodziewał rozmawiali na tematy handlowe: - Wyobraź sobie, że mam magazyn ze zbożem w Herio. Gdybym znalazł odpowiednia ilość środków by wynająć ochronę, mógłbym zawieźć kilkanaście wozów na południe i sprzedać za tak wysoką cenę jak zapragnę.
- Masz rację. Susza spowodowała, że na południu zborze ma wartość złota o ile nie wyższą. Z chęcią udzielę ci pożyczki Rahunie. Nisko oprocentowanej pożyczki. Będziesz mógł sprzedać zboże i wzbogacić się znacznie.
- Myślę, ze wrócimy do tego po obiedzie. Mamy jeszcze sporo spraw do omówienia.
Gdy rozmowa między kupcami się zakończyła i zbliżał się czas obiadu, Achmed postanowił wrócić do swojego pokoju. ~Lepiej będzie jak Rahun nie dowie się, że wolny czas spędziłem pod drzwiami jego pokoju~
Całą drogę do pokoju zastanawiał się, co znalazł Rączka. Miał nadzieje spotkać się z nim przed obiadem i porozmawiać na temat tego, co odkrył w piwnicy, jeżeli w ogóle coś odkrył. ~ Oby te jęki okazały się zwyczajnym zawodzeniem kogoś, kto naraził się gospodarzowi~ pomyślał. |