Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2007, 11:57   #81
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Gisei Toshi, gdzieś na terytorium Klanu Feniksa; 1 dzień miesiąca Amaterasu, Nowy Rok.

W niewielkiej sali, trzy postacie siedziały przy okrągłym, rzeźbionym stole, milcząc. W słabym świetle wschodzącego słońca, jedynie naprawdę bystry obserwator mógł dostrzec i usłyszeć ciche modlitwy wznoszone przez każdego z obecnych.

Kiedy słońce wzeszło, przemówiła jedyna w sali kobieta, starsza, choć nie najstarsza na sali, o włosach przetykanych już siwizną, skromnym, pomarańczowym kimonie, przepasanym białym obi.

- Myślę, że nie ma co czekać na Mistrza Ognia czy Mistrza Powietrza, a młoda Uona zapewne asystuje swojemu panu. Tak czy inaczej, słońce wzeszło, rozpoczął się Nowy Rok. Czas zatem pewne rzeczy ustalić.

Dwaj pozostali w sali, mężczyźni, skinęli głowami. Kobieta kontynuowała:

- Nie ulega wątpliwości, że Kuni Yori dowiedział się o istnieniu Ukrytego Miasta. Sekret musi zostać zachowany, a tymczasem ten manipulant szasta czarami i przysługami, lub szczuje na nas Asako, by pozyskać choć strzęp informacji, na temat miasta.

Jeden z mężczyzn, najstarszy, powoli uniósł dłoń:

- Kaiyoko-san, czyś pewna, że wie?
- Hai, Ujina-san. Rozpytuje o miasto pierwszych Isawa.
- Cóż. Zawsze uważałem, że niedobrze jest posyłać młodego Tadakę na studia na ziemie Krabów.
- Rujo-san, rozumiem, że rozważasz w nim swojego następcę, ale to jego wybór, który w dodatku dobrze służy klanowi.
- A w razie czego możemy posłać poń ośmiu bushi, ne? - zaszydził Rujo donośnie się śmiejąc. Kobieta zagryzła wargi, zamilkła. Zmęczonym tonem odezwał się drugi mężczyzna:
- Musimy naprawić nasze kontakty z Krabem. Incydent z Moeru i Tsubo pozostawił je w nienajlepszym stanie. Nie potrzeba nam wojny. Kuni Yori i jego zagrania mogą poczekać. A Ukryte Miasto... odnówmy rytuał dzisiaj. To powinno uniemożliwić mu zrobienie czegokolwiek.
- Ujina-san - warknął Rujo - Jeśli nie zauważyłeś, jest nas dziś jedynie troje, z czego
- Mogę odprawić rytuał samemu, jeśliś zmęczony Rujo-san - rzekł spokojnie Mistrz Pustki - ale trzeba to zrobić jak najszybciej. Nasi przodkowie ukryli to miejsce nie bez powodu. Ono nie może zostać znalezione. I wszyscy, którzy wiedzieli o nim, powinni trzymać języki za zębami. Fakt, że ktoś zdradził, już powoduje, że sprawdziłbym kto mógł. Kaiyoko-san, czy zajmiesz się tym, po drodze do swego domu?
- Hai - odrzekła cicho kobieta.

* * *

Kwatery Isawa Ujina, Gisei Toshi, gdzieś na terytorium Klanu Feniksa; 1 dzień miesiąca Amaterasu, Nowy Rok.

Shoji odsunęły się z impetem, do środka zaś wkroczyła Isawa Kaiyoko. Mistrzyni Wody, Mistrzyni SzkołyTensai Wody w mocno niezadowolonym nastroju wmaszerowała do środka, niemal wpadając na kończącego się właśnie przebierać Ujinę. Ten, niezaskoczony i niespeszony uniósł brwi, mówiąc:

- Nawet jeśli wiem, że to Ty, Kaiyoko-san, doceniam pukanie.
- Dobrze wiesz, że jeśli odprawimy Rytuał Ukrycia dwa razy w roku, szanse na zrozumienie tego, co dzieje się z Kowadłem Rozpaczy zmaleją do zera!
- Na Kowadło Rozpaczy przyjdzie zatem czas kiedy indziej, Kaiyoko-san. Obowiązki względem Klanu Feniksa mają pierwszeństwo.

Dwoje shugenja mierzyło się wzrokiem. Pierwsza spuściła oczy kobieta. Cicho rzuciła:

- Mam przeczucie, że to bardzo poważna sprawa.
- Rozumiem. Ale ostatnim razem takie przeczucie kosztowało nas wiele. Rujo-san na pewno nie uzna tego za warte czegokolwiek. Musimy działać przez posłańców. Zobaczymy kto będzie w okolicy. Jeśli się uda... A tymczasem musimy skoncentrować się na problemach na naszym podwórku.

Gisei Toshi, gdzieś na terytorium Klanu Feniksa; 1 dzień miesiąca Amaterasu, mury Miasta.

Naprzeciw siebie, na murach Ukrytego Miasta, stali mężczyzna i kobieta. Nie tylko ta jedna zresztą dzieliła ich różnica. Mężczyzna stał u kresu swego życia. Starcza, pomarszczona twarz, siwe włosy, czoło poprzecinane brzydkimi, starczo sinymi żyłami, napiętymi teraz w wysiłku. Kobieta dopiero co wkraczała w swoje życie. Podlotkowato urocza, o lśniących, czarnych włosach, delikatnie wykrojonych dziewczęco drobnych ustach i prześlicznych, głębokiego brązowego koloru oczach, mogła mieć najwyżej osiemnaście, dziewiętnaście lat.

Wreszcie, była między nimi zasadnicza różnica. Starzec żył. Dziewczyna nie. I może to właśnie spowodowało, że dla każdego postronnego obserwatora wyglądali jakby zaraz miał między nimi wybuchnąć konflikt.

To mężczyzna opanował się pierwszy. Doświadczenie długiego życia wygładziło nabrzmiałe czoło, rozprostowało zmarszczki, wypuściło na usta wyrozumiały uśmiech. Jedynie echo niedawnego szyderczego spojrzenia pobrzmiewało w słowach:

- Zmienisz tę odpowiedź, dziecko. Przemyślisz moje słowa. Wiem, że je przemyślisz. Ile to już lat ten rytuał cię tu trzyma? Niezdolną do połączenia się z wszystkimi, których kochałaś? Zmuszoną do pilnowania miasta, któremu nic nie grozi, ludzi, o których już nie dbasz?

Nie dbając o gwałtowne potrząsanie głową dziewczyny, na burzę czarnych włosów, na gwałtowne gesty zakrwawionych rąk, mężczyzna bezlitośnie kontynuował:

- Wiesz o tym. Nikt nie może służyć wiecznie. Nawet ty, pani, nie możesz tego uczynić. Nawet jeśli to Isawa-sama wydał rozkaz.

Duch zniknął. Mężczyzna nie wyglądał na przejętego, gdy kończył:

- A ja zawsze będę już wiedział, gdzie cię znaleźć, dziewczyno. Nie dam ci zapomnieć. Uciec. I dlatego się zgodzisz. Bo już tego chcesz. A ja naprawdę nie proszę o wiele.

Kiedy starzec odchodził, nie patrzył za siebie. Nie widział więc płaczącego ducha. Ale nie widział też odzianej z przepychem w średnim wieku kobiety, obserwującej całe zdarzenie z ewidentną konsternacją na twarzy, doskonale widoczną w świetle zachodzącego słońca, które widoczne na północy ośnieżone szczyty górskie barwiło krwawą czerwienią.


Morikage Toshi, Isawa Mori, terytorium Klanu Feniksa; 14 dzień miesiąca Amaterasu, godzina Amaterasu.

Niewielki orszak przedzierał się powoli przez puszczę. Prowadząc konie, z powodu nieprzejezdnego terenu, grożącego połamaniem nóg, czterech mężczyzn mozolnie pokonywało gęstą, nadzwyczajnie wprost, roślinność.

Przejście parunastu kroków było nie lada mordęgą, nie tylko z powodu konieczności wycinania sobie drogi, ale także z racji tego, że wędrujący musieli nieustannie podtrzymywać zaklęcia ochronne. Nieopodal, niedopuszczane przez niewidzialne duchy powietrza i ziemi, równolegle z wędrującymi przesuwały się dwa roje os bureli, gąszcz rozbrzmiewał też sykiem przywołanych przez intruzów węży, zirytowanych niemożnością wypełnienia nałożonego na nie obowiązku.

- Rujo-oji-sama - wesoło rzucił najmłodszy z idących, może nastoletni chłopiec o dziecięcej jeszcze twarzy, z zadartym nosem - Chyba widzę mury!

Faktycznie, pomiędzy zielenią liści i krzewów zamajaczyło coś, co z początku można było wziąć za wzgórze. Z początku, wkrótce bowiem regularność kształtu pomyłkę uczyniła niemożliwą. Niewielkie, niemal pochłonięte przez puszczę miasto z ongiś wspaniałym pałacem wznosiło się w jednym z najbardziej niedostępnych w Isawa Mori miejsc.

- Witaj w Morikage Toshi, Isawa Rujo-sama. Mój pan Cię oczekuje.

Słowa powitania wypowiedział niski, krępy samuraj, o dość bujnej brodzie. Skłoniwszy się każdemu z czterech przybyłych, szczególnie zaś głęboko Mistrzowi Ziemi, bushi wskazał na odczyszczone wrota mówiąc:

- Zapraszam. Mój pan poinformował mnie, że będziecie się spieszyć.

* * *

Pomieszczenie, do którego strażnik wprowadził czterech shugenja było niewielką, kamienną komnatą, gdzie ludzie wyżsi niż oni musieliby pochylić głowy aby nie szorować nimi po sklepieniu. Gospodarz widząc ich uniósł się z ziemi, ukazując stosunkowe młode oblicze, około dwudziestoparoletniego mężczyzny, o starannie uczesanych i ułożonych w kok włosach.

- Isawa-tachi, witajcie - zwrócił się do wszystkich po nazwisku - zaszczyca mnie Wasza obecność panowie, zwłaszcza, Twoja, Isawa Rujo-sama. Jestem Shiba Taishisogi Ueshin. Reprezentuję zaś interesy Klanu Feniksa.

Krzepki, barczysty mężczyzna, który swą posturą sprawiał, że wszyscy pozostali w pomieszczeniu wydawali się przy nim ułomkami, nawet sam Mistrz Ziemi, który był sporym mężczyzną, słysząc słowa Shiby parsknął nieprzystojnym śmiechem.

- Darujmy sobie. Klan reprezentuje rada, a nie jeden Shiba. Dzięki Fortunom. Jak się za to zabierał Burisagi, widzieliśmy. Jak skończył, również.

Na moment zapadła cisza. Wieści o tym, jak skończył Czempion Feniksa po ziemiach klanu rozchodziły się powoli, a nowy Czempion jeszcze nie został znaleziony, przez co Rada była zmuszona rozpowszechnić wieści o śmierci Burisagiego. Okoliczności śmierci... przemilczano. Podobnie jak udział w sprawie Skorpionów. Niektórzy wiedzieli. Jak Kuni Yori, który wykorzystał sytuację, zmuszając niejako Feniksy do zacieśnienia więzów.

- Ludzie o nazwisku Shiba powinni siedzieć cicho i robić swoje. Wasz kami dał wam chyba dobry przykład, prawda, Shiba-kun? - wyszczerzył się nastolatek do starszego od siebie o dobrą dekadę mężczyzny.

- Isawa Rujo-sama - spokojnie rzekł Shiba - Doskonale wiesz kogo reprezentuję. Jeśli nie uważasz, że reprezentuję Klan Feniksa, szczuj mnie dalej swoimi yojimbo, wiem bowiem kim jest Twój siostrzeniec - skinął na nastolatka - jak również Isawa Shiro - skinął barczystemu - wiem też dlaczego pani Isawa przyjęła wygląd swojego nieżyjącego brata, pana Kishigate.

Te słowa wywołały pewne poruszenie wśród obecnych. Shiba był poinformowany... o wiele za dobrze.

- Są pewne kwestie, które powinniśmy poruszyć, Isawa Rujo-sama. Ale jeśli nie wierzysz, kogo reprezentuję, to przeproszę za Twój zmarnowany czas i pożegnamy się, a ja uderzę do pana Tsuke, nie do Ciebie. Zatem?

Rujo spoglądnął na intrygującego bushi powolnym, ciężkim wzrokiem. Siłowali się tak chwilę nim wreszcie Mistrz Ziemi usiadł.

- Mów.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro

Ostatnio edytowane przez Tammo : 08-11-2007 o 00:29. Powód: problemy na forum
Tammo jest offline