Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-11-2007, 11:57   #81
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Gisei Toshi, gdzieś na terytorium Klanu Feniksa; 1 dzień miesiąca Amaterasu, Nowy Rok.

W niewielkiej sali, trzy postacie siedziały przy okrągłym, rzeźbionym stole, milcząc. W słabym świetle wschodzącego słońca, jedynie naprawdę bystry obserwator mógł dostrzec i usłyszeć ciche modlitwy wznoszone przez każdego z obecnych.

Kiedy słońce wzeszło, przemówiła jedyna w sali kobieta, starsza, choć nie najstarsza na sali, o włosach przetykanych już siwizną, skromnym, pomarańczowym kimonie, przepasanym białym obi.

- Myślę, że nie ma co czekać na Mistrza Ognia czy Mistrza Powietrza, a młoda Uona zapewne asystuje swojemu panu. Tak czy inaczej, słońce wzeszło, rozpoczął się Nowy Rok. Czas zatem pewne rzeczy ustalić.

Dwaj pozostali w sali, mężczyźni, skinęli głowami. Kobieta kontynuowała:

- Nie ulega wątpliwości, że Kuni Yori dowiedział się o istnieniu Ukrytego Miasta. Sekret musi zostać zachowany, a tymczasem ten manipulant szasta czarami i przysługami, lub szczuje na nas Asako, by pozyskać choć strzęp informacji, na temat miasta.

Jeden z mężczyzn, najstarszy, powoli uniósł dłoń:

- Kaiyoko-san, czyś pewna, że wie?
- Hai, Ujina-san. Rozpytuje o miasto pierwszych Isawa.
- Cóż. Zawsze uważałem, że niedobrze jest posyłać młodego Tadakę na studia na ziemie Krabów.
- Rujo-san, rozumiem, że rozważasz w nim swojego następcę, ale to jego wybór, który w dodatku dobrze służy klanowi.
- A w razie czego możemy posłać poń ośmiu bushi, ne? - zaszydził Rujo donośnie się śmiejąc. Kobieta zagryzła wargi, zamilkła. Zmęczonym tonem odezwał się drugi mężczyzna:
- Musimy naprawić nasze kontakty z Krabem. Incydent z Moeru i Tsubo pozostawił je w nienajlepszym stanie. Nie potrzeba nam wojny. Kuni Yori i jego zagrania mogą poczekać. A Ukryte Miasto... odnówmy rytuał dzisiaj. To powinno uniemożliwić mu zrobienie czegokolwiek.
- Ujina-san - warknął Rujo - Jeśli nie zauważyłeś, jest nas dziś jedynie troje, z czego
- Mogę odprawić rytuał samemu, jeśliś zmęczony Rujo-san - rzekł spokojnie Mistrz Pustki - ale trzeba to zrobić jak najszybciej. Nasi przodkowie ukryli to miejsce nie bez powodu. Ono nie może zostać znalezione. I wszyscy, którzy wiedzieli o nim, powinni trzymać języki za zębami. Fakt, że ktoś zdradził, już powoduje, że sprawdziłbym kto mógł. Kaiyoko-san, czy zajmiesz się tym, po drodze do swego domu?
- Hai - odrzekła cicho kobieta.

* * *

Kwatery Isawa Ujina, Gisei Toshi, gdzieś na terytorium Klanu Feniksa; 1 dzień miesiąca Amaterasu, Nowy Rok.

Shoji odsunęły się z impetem, do środka zaś wkroczyła Isawa Kaiyoko. Mistrzyni Wody, Mistrzyni SzkołyTensai Wody w mocno niezadowolonym nastroju wmaszerowała do środka, niemal wpadając na kończącego się właśnie przebierać Ujinę. Ten, niezaskoczony i niespeszony uniósł brwi, mówiąc:

- Nawet jeśli wiem, że to Ty, Kaiyoko-san, doceniam pukanie.
- Dobrze wiesz, że jeśli odprawimy Rytuał Ukrycia dwa razy w roku, szanse na zrozumienie tego, co dzieje się z Kowadłem Rozpaczy zmaleją do zera!
- Na Kowadło Rozpaczy przyjdzie zatem czas kiedy indziej, Kaiyoko-san. Obowiązki względem Klanu Feniksa mają pierwszeństwo.

Dwoje shugenja mierzyło się wzrokiem. Pierwsza spuściła oczy kobieta. Cicho rzuciła:

- Mam przeczucie, że to bardzo poważna sprawa.
- Rozumiem. Ale ostatnim razem takie przeczucie kosztowało nas wiele. Rujo-san na pewno nie uzna tego za warte czegokolwiek. Musimy działać przez posłańców. Zobaczymy kto będzie w okolicy. Jeśli się uda... A tymczasem musimy skoncentrować się na problemach na naszym podwórku.

Gisei Toshi, gdzieś na terytorium Klanu Feniksa; 1 dzień miesiąca Amaterasu, mury Miasta.

Naprzeciw siebie, na murach Ukrytego Miasta, stali mężczyzna i kobieta. Nie tylko ta jedna zresztą dzieliła ich różnica. Mężczyzna stał u kresu swego życia. Starcza, pomarszczona twarz, siwe włosy, czoło poprzecinane brzydkimi, starczo sinymi żyłami, napiętymi teraz w wysiłku. Kobieta dopiero co wkraczała w swoje życie. Podlotkowato urocza, o lśniących, czarnych włosach, delikatnie wykrojonych dziewczęco drobnych ustach i prześlicznych, głębokiego brązowego koloru oczach, mogła mieć najwyżej osiemnaście, dziewiętnaście lat.

Wreszcie, była między nimi zasadnicza różnica. Starzec żył. Dziewczyna nie. I może to właśnie spowodowało, że dla każdego postronnego obserwatora wyglądali jakby zaraz miał między nimi wybuchnąć konflikt.

To mężczyzna opanował się pierwszy. Doświadczenie długiego życia wygładziło nabrzmiałe czoło, rozprostowało zmarszczki, wypuściło na usta wyrozumiały uśmiech. Jedynie echo niedawnego szyderczego spojrzenia pobrzmiewało w słowach:

- Zmienisz tę odpowiedź, dziecko. Przemyślisz moje słowa. Wiem, że je przemyślisz. Ile to już lat ten rytuał cię tu trzyma? Niezdolną do połączenia się z wszystkimi, których kochałaś? Zmuszoną do pilnowania miasta, któremu nic nie grozi, ludzi, o których już nie dbasz?

Nie dbając o gwałtowne potrząsanie głową dziewczyny, na burzę czarnych włosów, na gwałtowne gesty zakrwawionych rąk, mężczyzna bezlitośnie kontynuował:

- Wiesz o tym. Nikt nie może służyć wiecznie. Nawet ty, pani, nie możesz tego uczynić. Nawet jeśli to Isawa-sama wydał rozkaz.

Duch zniknął. Mężczyzna nie wyglądał na przejętego, gdy kończył:

- A ja zawsze będę już wiedział, gdzie cię znaleźć, dziewczyno. Nie dam ci zapomnieć. Uciec. I dlatego się zgodzisz. Bo już tego chcesz. A ja naprawdę nie proszę o wiele.

Kiedy starzec odchodził, nie patrzył za siebie. Nie widział więc płaczącego ducha. Ale nie widział też odzianej z przepychem w średnim wieku kobiety, obserwującej całe zdarzenie z ewidentną konsternacją na twarzy, doskonale widoczną w świetle zachodzącego słońca, które widoczne na północy ośnieżone szczyty górskie barwiło krwawą czerwienią.


Morikage Toshi, Isawa Mori, terytorium Klanu Feniksa; 14 dzień miesiąca Amaterasu, godzina Amaterasu.

Niewielki orszak przedzierał się powoli przez puszczę. Prowadząc konie, z powodu nieprzejezdnego terenu, grożącego połamaniem nóg, czterech mężczyzn mozolnie pokonywało gęstą, nadzwyczajnie wprost, roślinność.

Przejście parunastu kroków było nie lada mordęgą, nie tylko z powodu konieczności wycinania sobie drogi, ale także z racji tego, że wędrujący musieli nieustannie podtrzymywać zaklęcia ochronne. Nieopodal, niedopuszczane przez niewidzialne duchy powietrza i ziemi, równolegle z wędrującymi przesuwały się dwa roje os bureli, gąszcz rozbrzmiewał też sykiem przywołanych przez intruzów węży, zirytowanych niemożnością wypełnienia nałożonego na nie obowiązku.

- Rujo-oji-sama - wesoło rzucił najmłodszy z idących, może nastoletni chłopiec o dziecięcej jeszcze twarzy, z zadartym nosem - Chyba widzę mury!

Faktycznie, pomiędzy zielenią liści i krzewów zamajaczyło coś, co z początku można było wziąć za wzgórze. Z początku, wkrótce bowiem regularność kształtu pomyłkę uczyniła niemożliwą. Niewielkie, niemal pochłonięte przez puszczę miasto z ongiś wspaniałym pałacem wznosiło się w jednym z najbardziej niedostępnych w Isawa Mori miejsc.

- Witaj w Morikage Toshi, Isawa Rujo-sama. Mój pan Cię oczekuje.

Słowa powitania wypowiedział niski, krępy samuraj, o dość bujnej brodzie. Skłoniwszy się każdemu z czterech przybyłych, szczególnie zaś głęboko Mistrzowi Ziemi, bushi wskazał na odczyszczone wrota mówiąc:

- Zapraszam. Mój pan poinformował mnie, że będziecie się spieszyć.

* * *

Pomieszczenie, do którego strażnik wprowadził czterech shugenja było niewielką, kamienną komnatą, gdzie ludzie wyżsi niż oni musieliby pochylić głowy aby nie szorować nimi po sklepieniu. Gospodarz widząc ich uniósł się z ziemi, ukazując stosunkowe młode oblicze, około dwudziestoparoletniego mężczyzny, o starannie uczesanych i ułożonych w kok włosach.

- Isawa-tachi, witajcie - zwrócił się do wszystkich po nazwisku - zaszczyca mnie Wasza obecność panowie, zwłaszcza, Twoja, Isawa Rujo-sama. Jestem Shiba Taishisogi Ueshin. Reprezentuję zaś interesy Klanu Feniksa.

Krzepki, barczysty mężczyzna, który swą posturą sprawiał, że wszyscy pozostali w pomieszczeniu wydawali się przy nim ułomkami, nawet sam Mistrz Ziemi, który był sporym mężczyzną, słysząc słowa Shiby parsknął nieprzystojnym śmiechem.

- Darujmy sobie. Klan reprezentuje rada, a nie jeden Shiba. Dzięki Fortunom. Jak się za to zabierał Burisagi, widzieliśmy. Jak skończył, również.

Na moment zapadła cisza. Wieści o tym, jak skończył Czempion Feniksa po ziemiach klanu rozchodziły się powoli, a nowy Czempion jeszcze nie został znaleziony, przez co Rada była zmuszona rozpowszechnić wieści o śmierci Burisagiego. Okoliczności śmierci... przemilczano. Podobnie jak udział w sprawie Skorpionów. Niektórzy wiedzieli. Jak Kuni Yori, który wykorzystał sytuację, zmuszając niejako Feniksy do zacieśnienia więzów.

- Ludzie o nazwisku Shiba powinni siedzieć cicho i robić swoje. Wasz kami dał wam chyba dobry przykład, prawda, Shiba-kun? - wyszczerzył się nastolatek do starszego od siebie o dobrą dekadę mężczyzny.

- Isawa Rujo-sama - spokojnie rzekł Shiba - Doskonale wiesz kogo reprezentuję. Jeśli nie uważasz, że reprezentuję Klan Feniksa, szczuj mnie dalej swoimi yojimbo, wiem bowiem kim jest Twój siostrzeniec - skinął na nastolatka - jak również Isawa Shiro - skinął barczystemu - wiem też dlaczego pani Isawa przyjęła wygląd swojego nieżyjącego brata, pana Kishigate.

Te słowa wywołały pewne poruszenie wśród obecnych. Shiba był poinformowany... o wiele za dobrze.

- Są pewne kwestie, które powinniśmy poruszyć, Isawa Rujo-sama. Ale jeśli nie wierzysz, kogo reprezentuję, to przeproszę za Twój zmarnowany czas i pożegnamy się, a ja uderzę do pana Tsuke, nie do Ciebie. Zatem?

Rujo spoglądnął na intrygującego bushi powolnym, ciężkim wzrokiem. Siłowali się tak chwilę nim wreszcie Mistrz Ziemi usiadł.

- Mów.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro

Ostatnio edytowane przez Tammo : 08-11-2007 o 00:29. Powód: problemy na forum
Tammo jest offline  
Stary 03-11-2007, 12:18   #82
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Inari Mura, prowincja Sasaryu, terytorium Klanu Lwa; koniec miesiąca Onnotangu, wiosna.

Wygadany dzieciak nie zastanawiał się ani chwili, z miejsca zaprzeczając, potrząśnięciem głowy:

- Pani, to nie Jednorożce. Jednorożce znają się na koniach, żaden z nich nie zrobiłby takiej partaniny, tylko po to, by dostarczyć Ci wiadomość. Oni dostarczyliby Ci wiadomość na drodze, Twój koń to dobre i poczciwe zwierzę, ale żaden z niego brat wiatru. Jednorożce dogoniłyby Cię bez żadnych dodatkowych sztuczek. Oni chlubią się swymi rumakami. No i gdyby to były Jednorożce, to poświęciliby koniowi choć jedno spojrzenie, ale kiedym udawał eee... nie rzucał się w oczy, przyjrzałem się im. Jeden był zainteresowany Tobą, drugi, by ruszyć jak najszybciej dalej. Nie pani, to nie Jednorożce, choć czy wiadomość dla Ciebie była częścią planu, to trzebaby pytać jakowego Akodo.

Mówiąc o wiadomości, chłopak ujrzał chyba coś w twarzy Keiko, bo zapytał zupełnie innym głosem, cichszym, mniej podekscytowanym, bardziej przejętym:

- Może zjesz pani kolację? Koń już podkuty. Możesz zjeść i ruszyć choćby zaraz. - uśmiechnąwszy się odrobinę złośliwie dodał, znowu innym, pewnym siebie tonem - Wtedy wybaczę, żeś niemal zasugerowała, że ja, wielki Tsi Zutaka, miałbym chcieć unikać jakichś dwu nieznanych mi samurajów Jednorożca! Też mi coś...

Spoglądnąwszy na Keiko badając reakcję, uśmiechnął się przekornie, lekkim tonem dodając:

- Mój ojciec pani, to mistrz kowalski wielkiego formatu i sławy. Nie pierwsi to samuraje, co o nim wiedzą. Ma też mój ojciec doświadczenie w sprawach ludzi wielkich, jakiego ja dopiero nabywam. Rozmowa z nim przy kolacji może Ci coś pani odsłonić.



Rok 1113 wg Kalendarza Isawa; godzina jazdy od Shiro Tengu, terytorium Klanu Żurawia; 20 dzień miesiąca Onnotangu, wiosna.

Myśl była jedna. O zemście. Ale przedwczesna, co szybko wyszło na jaw przy nagłej zmianie sytuacji.

Ta bowiem zmieniła się drastycznie, w ciągu zaledwie paru chwil. Otogai musiał odbić od klifu w obawie przed kolejną lawiną. Wprost pod strzały oczekujących na to bandytów. Młody Doji zleciał z konia bez dźwięku, gruchnął o ziemię, po czym został powleczony za zahaczoną wciąż w strzemieniu stopę jeszcze parędziesiąt shyaku, nim jego koń stanął.


Żaden wiatr nie przybył. Przybyły bowiem inne duchy. Duchy ziemi. Przed gnającymi dziewczynami nagle pewne, solidne podłoże - eksplodowało.

Przerażenie wierzchowca, głupia myśl o trzęsieniu, zirytowane poprawienie się "na obszarze obejmującym parę końskich długości i nigdzie więcej, trzęsienie? MAJĄ SHUGENJA!". Obraz spadającej z konia Mai, przywierającej do skały, plującej krwią. Mai o pobladłej, twarzy. Nagły widok czystego, niebieskiego nieba, gdy końskie nogi zjechały w rozstępującą się ziemię, pomimo przenikliwego, pełnego strachu rżenia, i próby skrętu. Ból w skroni. Ciemność.

* * *

- Yuuki. Yuuki. Znowu zasnęłaś nad żurawiami? Popatrz, pomięłaś chyba wszystkie. Nie mogą być pomięte, Yuuki-chan. Inaczej co pomyślą sobie duchy?
- Tak mamo...

Rzeczywistość, jak zwykle, brutalnie wdarła się do sennego świata, niwecząc ciepło wspomnień. Gwałtownie otwierane oczy i... ból, ból i strach. Yuuki z przerażeniem odkryła, że jest ślepa na jedno oko, jej prawą część twarzy w palącej klamrze trzyma ból.

I że jest związana.

- Yuuki. Słuchaj mnie. Pojmali nas. Radzą teraz co zrobić. Shugenja się z kimś kłóci. Jak się czujesz. Możesz się poruszyć? Mam aiguchi na plecach. Sięgniesz?

Słaby, rwany szept Mai, w ciemności jaskini oświetlanej jedynie światłem od wejścia. Niewyraźne głosy. Kłótnia? Shugenja? Jak Mai to słyszała? Gdzie były? Czy komukolwiek się udało?
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro

Ostatnio edytowane przez Tammo : 09-11-2007 o 17:28. Powód: problemy na forum, modyfikacja podwójnego posta
Tammo jest offline  
Stary 04-11-2007, 13:28   #83
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Kamisori Yoake Shiro, Twierdza Ostrza Blasku; łaźnia; godzina Hida, Onnotangu; wiosna.

- Tak, to prawda, ale nie będą mieć pewności, pewności która da nam przewagę, a jej brak podetnie skrzydła plotce. I nie chodzi tylko o ziemie Skorpiona i Żurawia, mam na myśli cały Rokugan. Tu w twierdzy szumi od plotek, które znajdują potwierdzenie w naszych słowach, a potwierdzone plotki rodzą kolejne. Bushi z Twojego klanu będą spoglądać na Ciebie podejrzliwie jeśli te plotki do nich dotrą, a jeśli byśmy je potwierdzili mogliby nawet przestać Ci ufać. Nie chciałbym abyś z mojego powodu był narażony na nieprzyjemności. Jesteś osobą z olbrzymim potencjałem, głęboko wierzącą w ład i porządek, ceniącą sobie ludzkie życie - zawiesił na chwilę głos aby podkreślić ostatnie słowa.
Smok zastanowił się na tymi słowami...Przyczyną przyjazdu tutaj była nieco zszargana opinia. Nie sądził jednak by przyjazne stosunki z innymi klanami mogły ją pogorszyć. W końcu Bayushi Manji nie był roninem. A na dworze zawiązywały sie różne, czasami dziwaczne sojusze.
- Dostrzegasz drogi, Fukurou-san, które inni ignorują - spoglądał w oczy swego rozmówcy, była to chwila na zagranie w otwarte karty.
- Dla mnie największą wagę ma Niebiański Porządek, jestem przeszkolony aby strzec Go od wewnątrz tak jak Bushi Kraba jest szkolony aby strzec Go od zewnątrz. A Ty jesteś nieskażoną kroplą, która z czasem może przerodzić się w nieskazitelne jezioro. Jak długo pozostaniesz nieskazitelnie czysty tak długo możesz liczyć na moją przyjaźń.
Oczy Smoka na moment zwęziły się...Słowa Skorpiona każdy Bayushi mógłby odczytać jako jawną zdradę rodziny i klanu...To były nieostrożne słowa. Smokowi wydawały się jednak szczere.
Manji rozluźnił się, a po chwili zaczął uciskać chakry na swoim ciele, meridriany Yang uciskał, a Yin delikatnie masował. Fukurou mógł dostrzec podobieństwo do zwykłego masażu, lecz ruchy były bardziej skomplikowane, kolejność nacisku, siła, części dłoni które naciskały wszystko to ma w shiatsu ogromne znaczenie
Fukurou rozpoznawał miejsca nacisku...W kaze do istniały techniki które używały właśnie uderzeń w meridiany w celu obezwładnienia przeciwnika, bez robienia mu większej krzywdy. Takie na przykład, jakie zastosował sensei podczas walki z taisa-sama. Teoretycznie można też było zabić odpowiednimi uderzeniami w meridiany. Ale posługiwanie się tymi technikami do zabijania byłoby obrazą filozofii stojącej za kaze do.
Smok dotąd nie odpowiedział na słowa Skorpiona...Wywołały bowiem one w duszy Fukurou spory zamęt. Smok podobnie jak Manji wierzył w cesarstwo, ale był też wiernym bushi swego klanu i rodziny. Był dumny ze swych przodków, i nawet jeśli nie wszystkie decyzje daimyo swej rodziny Mirumoto Shosana uważał za słuszne, to nie uważał tego jeszcze za powód by kwestionować rozkazy rodziny.
- Zobaczymy, co przyniosą Fortuny Manji-san.- rzekł tylko cicho. Po czym głośniej dodał.- Przemierzymy po drodze także ziemie Bayushi. To twoje rodzinne ziemie Manji-san. Na pewno znasz wiele ciekawych historii z nimi związanych, ne? Możesz nieco opowiedzieć o swoich rodzinnych stronach?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 09-11-2007 o 18:42.
abishai jest offline  
Stary 04-11-2007, 14:51   #84
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kamisori Yoake Shiro, Twierdza Ostrza Blasku; łaźnia; godzina Słońca, Onnotangu; wiosna.

Manji przestał się uśmiechać, na twarzy zagościła obojętność.
"Chyba zbyt wcześnie chciałem powiedzieć mu o pewnych rzeczach. Dobrze, że na początku okazał swoją ignorancję, może później przejrzy na oczy, teraz nie mogę mówić więcej. To co powiedziałem najwyraźniej źle odczytał, trudno. Trzeba znów wrócić do cienia. Miałem nadzieję, że choć ten Smok spogląda na świat z dystansu, a on robi to lecz patrzy w zupełnie innym kierunku".
W oczach Manjiego można było dostrzec zawód.
Ze zrezygnowaniem opowiadał o ziemiach Skorpiona, powiedział jedynie to o czym wie każdy mieszkaniec Cesarstwa.
Gdy skończył siedział w ciszy i w bezruchu.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.
Manji jest offline  
Stary 04-11-2007, 20:45   #85
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Kamisori Yoake Shiro, Twierdza Ostrza Blasku; łaźnia; godzina Hidy, Onnotangu; wiosna.

Niezręczną ciszę, która na moment zapanowała w łaźni przerwało wejście Kraba.

Akito lekkim ukłonem przywitał się z przyjaciółmi. Brak ubrania, które pozostawił na zewnątrz, odsłoniało ogromne i muskularne ciało poznaczone bliznami, nie miał też na sobie maski co uwidaczniało i te świeże blizny spowodowane poparzeniami w walce z oni. Bezceremonialnie wpakował się do balii by przez chwilę odsapnąć. Towarzysze dopiero teraz mogli dostrzec nie zagojone rany, które wciąż sprawiały samurajowi ból, choć ten ze wszystkich sił starał się by tego nie okazać. Niektórzy mogli sobie pozwolić na chwilę słabości, ale nie samuraj Kraba, szczególnie nie w przypadku fizycznego bólu, na ten rodzaj przeciwności był przecież szkolony przez całe życie.

Gdy już rozsiadł się wygodnie, powoli zaczął myć swoje ciało, nieco zdziwiony faktem, że nie ma tu żadnej służki, lecz krótkie spojrzenie na przyjaciół uświadomiło mu, że najwyraźniej dyskutowali wcześniej o czymś ważnym i z pewnością nie życzyli sobie w pobliżu służby.

- Ach ci dzisiejsi służący, nigdy ich nie ma, gdy są potrzebni – uśmiechnął się z własnego żartu, dobrze wiedząc, że to nie lenistwo służby, lecz polecenie samurajów sprawiło, że nikogo prócz nich nie było w łaźni.

- O czym tak dyskutowaliście, jeśli mogę spytać? – spojrzał badawczo na towarzyszy szukając jakiegokolwiek wyjaśnienia ciszy którą zastał gdy wchodził do łaźni, nie wierzył, aby skorpion mógł się obejść bez wyciągania informacji lub bez knucia czegoś na boku, na szczęście dla Akito żądło skorpiona było obecnie stępione i nie do użytku – tak przynajmniej naiwnie myślał.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 11-11-2007 o 19:20.
Eliasz jest offline  
Stary 09-11-2007, 18:37   #86
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Kamisori Yoake Shiro, Twierdza Ostrza Blasku; łaźnia; godzina Hidy, koniec miesiąca Onnotangu; wiosna.

Zdjęcie maski przez Skorpiona było zagraniem zgoła nieoczekiwanym. Jego otwartość zaskoczyła Smoka, sprowadzając go na nieznany mu grunt - z którego Fukurou zdecydował się wyjść bezpiecznie - nawet jeśli trochę rutynowo. Niezręczną ciszę, która na moment zapanowała w łaźni przerwało wejście Kraba.

Poparzenia Akito były straszne. Prawy policzek, nos, niemal całe oko, zostało strawione płomieniami demona. Zarówno Fukurou jak i Manji pamiętali, że tam właśnie spoczęła niewielka kobieca dłoń Zaberu. Zniszczenia były potworne, oko Akito, podkreślone jego zadowoleniem na widok przyjaciół, sprawiało wrażenie jedynego żywego elementu na tej części jego twarzy.

Nie, żeby druga strona miała dużo lepiej. Tu jednak Zaberu sięgnęła gorzej, jej rozczapierzone palce chwyciły wtedy garść włosów, kawałek małżowiny, oraz policzek aż do podbródka, paląc skórę i tkanki pod nią na węgiel, lecz omijając wszelkie istotne nerwy. Wedle Kuni, ta część miała się zagoić z czasem. Czyli za jakieś parę lat.

Fukurou w duszy się wzdrygnął. Obyty z dworskimi realiami Smok dobitnie uświadamiał sobie, co to oznacza dla Kraba. Poszukiwania żony były właściwie niemożliwe, chyba że przez swatów. Poorana bliznami twarz Akito dyskwalifikowała go jako mężczyznę urodziwego, choć patrząc po rosłej, męskiej sylwetce i rysach twarzy widocznych przez zniekształcenia, a także patrząc do wspomnień sprzed wyprawy, Krab miał szlachetne oblicze. Teraz, szansa na zaloty była właściwie żadna, chyba, że innymi sposobami uzgodni się mariaż. Ale wtedy zaloty były formalnością, karykaturą tych prawdziwych miłosnych podchodów, o czym Smok dobrze wiedział.

Manji znał nieco inne realia. Brzydcy samurajowie łatwo zdobywali piękne partie, tak męskie jak i żeńskie. Wystarczało mieć odpowiednie wpływy, przysługi, wiedzieć co nieco, albo po prostu być bogatym lub charyzmatycznym. Samuraj Bayushi wątpił, by pierwszy wśród Skorpionów miał oblicze bardziej urocze od oblicza jego krabiego towarzysza, a o urodzie pierwszej wśród Skorpionów krążyły legendy.

Tymczasem Hida wpakował się do balii; cokolwiek bezceremonialnie; ale siadłszy tak, by jego rany, które groziły zakrwawieniem - a przez to zanieczyszczeniem przyjaciół - nie mogły się otworzyć. Akito wiedział też, że jego czas w gorącej wodzie powinien być krótki, inaczej szwy puszczą, i tak Smok jak i Skorpion staną się nieczystymi eta do momentu odprawienia rytuału. Nawet tu, na ziemiach Kraba, znane były rytuały oczyszczające, tu nawet bardziej niż gdzie indziej. Skaza - niczym niewidzialna groźba - kierowała wieloma poczynaniami na tych ziemiach, wymuszając pewne środki zapobiegawcze i silniejsze ich przestrzeganie niż gdziekolwiek indziej.

Akito złapał się też na czymś jeszcze. Woda cudownie go rozluźniła. Do tego stopnia, że miał ochotę zasnąć. A nie mógł sobie pozwolić na obniżenie się w balii, bo zamoczyłby conajmniej dwie absolutnie nie nadające się do tego rany...

- Ach ci dzisiejsi służący, nigdy ich nie ma, gdy są potrzebni – maskujac rozleniwienie zażartował, uśmiechnął się z własnego żartu, dobrze wiedząc, co jest przyczyną pustki w łaźni.

- O czym tak dyskutowaliście, jeśli mogę spytać?
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
Stary 09-11-2007, 19:20   #87
 
Wellin's Avatar
 
Reputacja: 1 Wellin ma wyłączoną reputację
Kosaten Shiro, Zamek Rozdroży, terytorium Klanu Żurawia; wiosna, rok 1114


Haibane-san,

Mam nadzieję, że ten list odnajdzie Cię w Reihado Sano Ki-Rin, choć najpewniej Fortuny nie będą tak łaskawe.

Nie mieliśmy szansy spotkać się po raz ostatni i pożegnać. Żałuję tego bardzo. Nie miałem szansy pokazać Ci origami o którym rozmawialiśmy, wymienić się najnowszymi historiami. Nie miałem okazji nawet zapytać jak upłynął Ci dzień czy choćby podziękować za Twoją pomoc! Wybacz. Wierz mi, tak nagły wyjazd nie było to moim zamysłem.

Asako Aoi-san powiedziała, że jesteś na egzaminie gdzieś poza Reihado i wrócisz za kilka dni. Mam nadzieję, że Kerakera-onna nie była Twoim egzaminatorem. W przeciwnym razie, jakkolwiek trudny nie byłby Twój egzamin wiem, że zdasz go bez problemów. Miałem w końcu okazję widzieć co potrafisz i to nie w klasie, gdzie wiadomo, że porażka nie będzie miała wielkich konsekwencji, ale w prawdziwie trudnej sytuacji. Raz jeszcze dzięki Ci za Twoją pomoc. Gdyby nie Ty, Twoja odwaga, szybkość reakcji i zimna krew, sytuacja mogła wyglądać zupełnie inaczej. Gdyby nie Ty, być może dołączyłbym już do moich przodków.

Mój wyjazd był konsekwencją tamtych wydarzeń. Jestem z Naritoki-aniki. Mogę teraz wyobrazić sobie Twoje zdziwienie. Tak, więzy jakie łączą mnie z moim bratem zacieśniły się podczas tych jesiennych i zimowych miesięcy. Jestem z tego rad bardziej niż potrafię opisać słowami.

Nie będę opisywał wszystkiego. Ani nawet większości. Zostawię to na moment w którym Fortuny dadzą nam się spotkać i będę mógł odwzajemnić Twój uśmiech. Dość powiedzieć, że ruszyliśmy w drogę. I cóż to była za podróż! Widziałem wiele interesujących i pięknych miejsc - Kyuden Ikoma, zbocza Yama sano Kanimari i wiele innych. Tak wiele się wydarzyło!

Teraz, siedząc w pierwszych promieniach słońca, myślę o Tobie. Nigdy nie potrafiłem układać dobrych haiku. Na pewno nie dość dobrych. Widzę z okna spokojną dziś taflę wody Mizu-Umi no Fuko. Łodzie rybackie. Niebo i siatkę pól. I przypomina mi się jezioro opodal Twojego domu, papierowe łódeczki puszczane na wodę i gardenie zrywane na układane przez Ciebie dekoracje. Gdziekolwiek byś teraz nie była – myślę o Tobie.

Wrona skrzeczy za oknem. Może przyniesie mi szczęście.

Pod listem znajdziesz szkic świątyni Kaze-no-kami na brzegu Mizu-Umi no Fuko. Jest niewielka, ale równie piękna co w opowieściach Twojej siostry. Wiem, jak chciałaś ją zobaczyć. Rybacy z Kosaten Shiro i rolnicy z okolicznych wiosek proszą tam o wiatr, pogodę i deszcz. Malowałem z pamięci. Wybacz. Tego dnia wiatr zacinał mocno, podrywając śnieg z pól, trzepocząc, wyjąc i zasypując taflę wody delikatną białą warstewką. Najmroźniejszy i najpiękniejszy dzień zimy.

Jeśli wszystko ułoży się dobrze, pod koniec miesiąca Akodo znajdziesz mnie w Dolinie Stonogi. Muszę jednak przyznać się do niepokoju. Odłączam się dziś od Naritoki-aniki i moich towarzyszy. Wyruszam wraz z Asahina Si Xin-dono do Shiro Tengu. To święty człowiek, uzdrowiciel, jak Ty i kolejna osoba, której winien jestem wdzięczność. Możliwość ochrony go będzie zarówno zaszczytem, jak i spłatą długu. Oraz przyczyną niepokoju. Złożyłem wczoraj ema w świątyni Amaterasu prosząc o szybki powrót i szczęśliwą podróż dla Si Xin-dono. Nie mogę pozbyć się lęku. To moja pierwsza samodzielna wyprawa. Po raz pierwszy nie ma ze mną brata. Jego spokojna i niezachwiana obecność podtrzymywała mnie na duchu bardziej niż zdawałem sobie z tego sprawę. Teraz, gdy nie ma go w pobliżu... jestem pełen niepokoju.

Brakuje mi Twojego uśmiechu.

Shiba Hiroshi
 

Ostatnio edytowane przez Wellin : 11-11-2007 o 13:35.
Wellin jest offline  
Stary 10-11-2007, 01:28   #88
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kamisori Yoake Shiro, Twierdza Ostrza Blasku; łaźnia; godzina Hidy, koniec miesiąca Onnotangu; wiosna.

Maska wykonana z materiału odsłaniała niemal całkowicie twarz Manjiego, maskowała jedynie rysy twarzy. Nie ukryła więc grymasu, Manji uczynił to wiedząc, że jedynie na wyraźne skrzywienie się, Akito zareaguje. Choć nic nie powiedział miał nadzieję, że Krab to zrozumie. Nie bardzo mu się spodobało nie dokładne obmycie się Kraba.
"Sam sobie jestem winien, bo odesłałem służbę. Ciekawe jakim echem to zdarzenie odbije się po twierdzy. Ciekawe kto będzie chciał się dowiedzieć o czym była rozmowa..."

- Czy nie widziałeś kogoś gdy tu wchodziłeś Akito-san? - Mówił cicho, po czym zawiesił głos.
Gdy Akido potwierdził przypuszczenia, że nie ma w łaźni nikogo, kontynuował nieco głośniej.
- Prowadziliśmy rozmowę o Twoim i moim Klanie. A dokładniej o naszej roli dla Cesarstwa. Po chwili dodał - czy znacie jakiekolwiek szczegóły o Shinomen Mori?
Ja podczas podróży mogę pełnić rolę straży przedniej, przydałyby nam się gwizdki, wtedy mógłbym takim gwizdkiem przekazywać Wam sygnały w razie potrzeby.


Bayushi odczekał aż jego kompani się wypowiedzą, był ciekaw ich opinii oraz pomysłów na przejechanie tak niebezpiecznego miejsca. Słyszał, że przekraczali Shinomen Mori wielcy szermierze, a z pewnością żaden z nich nie był nawet świetnym szermierzem. A jeśli planowali jechać tam jak na piknik to czas najwyższy aby się obudzić. Gdy nastąpił odpowiedni moment, gdy nastała cisza, wtrącił:

- Właściwie to dobra okazja abym mógł poprosić was o pewien drobiazg - mówił przyciszonym głosem ale na tyle głośnym aby być słyszanym, urywając wpół zdanie.

Zamilkł, obserwując bacznie swych towarzyszy, przestał się uśmiechać, a jego twarz zastygła, nawet oczy pozostawały nieruchome, kawałek materiału przysłaniający twarz Skorpiona dodawał powagi jego skupionej minie. Ciało pozostawało rozluźnione i nieruchome. Czekał na reakcję, był ciekaw co powiedzą lub co zrobią, odczekał stosowną chwilę, wystarczająco długą aby można było zastanowić się nad odpowiedzią.

- Chciałbym, abyśmy w miejscach publicznych zachowali formalny stosunek pomiędzy nami, abyśmy tytułowali się rodowym nazwiskiem przed imieniem. Lepiej będzie gdy wiedzę o naszej przyjaźni posiadałoby jak najmniej osób, z czasem doświadczymy płynących z tego korzyści, których byśmy nie uświadczyli otwarcie okazując Ki, która połączyła naszą Karmę.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.
Manji jest offline  
Stary 10-11-2007, 16:32   #89
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Rok 1113 wg Kalendarza Isawa; godzina jazdy od Shiro Tengu, terytorium Klanu Żurawia; 20 dzień miesiąca Onnotangu, wiosna.

Yuuki gnała przed siebie, mając nadzieję, że uda się jej zbiec
Nie czuła łez wyciskanych jej z oczu przez pęd, starała się ignorować ból.
Nagle ziemia zadrżała, wierzchowiec dziewczyny z kwikiem tańczył na zadnich nogach.
‘Mają shugenja!’.
Krótka myśl przeszyła jej umysł, ale było już za późno by cokolwiek uczynić…
Jak w poszarpanych urywkach, widziała twarz Mai wykrzywioną bólem, gdy wylądowała na ziemi, jej usta splamione krwią…
Błękitne niebo, gdy jej wierzchowiec nie zdołał utrzymać równowagi na osuwającej się nagle ziemi.
I ostry ból zderzenia z ziemią…

* * *

- Yuuki. Yuuki. Znowu zasnęłaś nad żurawiami? Popatrz, pomięłaś chyba wszystkie. Nie mogą być pomięte, Yuuki-chan. Inaczej co pomyślą sobie duchy?
- Tak mamo...

Jej matka!
Fortuny, to…to niemożliwe…!
Dłonie Yuuki same wyciągały się w stronę matki, ale ta jakby odpłynęła w dal, wraz z pomiętymi, papierowymi żurawiami…

Rzeczywistość, jak zwykle, brutalnie wdarła się do sennego świata, niwecząc ciepło wspomnień. Gwałtownie otwierane oczy i... ból, ból i strach.
Yuuki z przerażeniem odkryła, że jest ślepa na jedno oko, jej prawą część twarzy w palącej klamrze trzyma ból.

Poczuła mocne więzy na nadgarstkach.

Żurawie…Życzenie Tysiąca Żurawi.
Zacisnęła mimowolnie zęby mimo bólu.
Nie mogę się poddać! Skoro zdołałam pokonać wtedy tak wielkie przeszkody, to teraz nie mogę się poddać!
I kolejne wspomnienie.
Tamte sny…


Duchy.. jeśli wciąż jesteście wokół mnie…
Jeśli nadal mnie słyszycie…pomóżcie, błagam…

Ciche błaganie dziewczyny przerwał szept Mai
- Yuuki. Słuchaj mnie. Pojmali nas. Radzą teraz co zrobić.
Shugenja się z kimś kłóci. Jak się czujesz?
Możesz się poruszyć? Mam aiguchi na plecach. Sięgniesz?

Słyszała głosy które o coś się spierały.
Mai…
Teraz musie pomóc nie tylko sobie, ale też przyjaciółce!
Ponownie zaciskając żeby, by nie zdradzić się ni jękiem, zaczęła delikatnie przesuwać się w stronę towarzyszki niedoli dziękując Fortunom, że związali jej dłonie z przodu, a nie na plecach.
Starała się dosięgnąć aiguchi znajdującego się na plecach Mai.
Ten krótki nóż, którym można było rzucać mógł teraz zadecydować o ich życiu, lub śmierci…
I o tym jaki los spotka ich bliskich w Shiro Tengu...
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline  
Stary 10-11-2007, 23:05   #90
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Kamisori Yoake Shiro, Twierdza Ostrza Blasku; łaźnia; godzina Hidy, koniec miesiąca Onnotangu; wiosna.


Smutkiem napawało Smoka to, jak jedna błędna decyzja Hida Sago dokonała tak wielu zniszczeń...także na twarzy Kraba.
"Ciężko mu będzie wzbudzić miłość u kobiety."- pomyślał Fukurou.- "Z drugiej strony, co ma miłość wspólnego z małżeństwem? Jedynie chłopów i eta stać na małżeństwo z miłości. U samurajów, to rzadki luksus. "
- Ach ci dzisiejsi służący, nigdy ich nie ma, gdy są potrzebni – maskując rozleniwienie Krab zażartował, uśmiechnął się z własnego żartu, dobrze wiedząc, co jest przyczyną pustki w łaźni.
Fukurou również się uśmiechnął. Lubił poczucie humoru Akito.
- O czym tak dyskutowaliście, jeśli mogę spytać.- spytał Krab, a Skorpion odpowiedział.
- Czy nie widziałeś kogoś gdy tu wchodziłeś Akito-san? - Mówił cicho, po czym zawiesił głos. Gdy Akido potwierdził przypuszczenia, że nie ma w łaźni nikogo, kontynuował nieco głośniej.
- Prowadziliśmy rozmowę o Twoim i moim Klanie. A dokładniej o naszej roli dla Cesarstwa. -Po chwili dodał - Czy znacie jakiekolwiek szczegóły o Shinomen Mori? Ja podczas podróży mogę pełnić rolę straży przedniej, przydałyby nam się gwizdki, wtedy mógłbym takim gwizdkiem przekazywać Wam sygnały w razie potrzeby.
- Iye Manji-san. Nie jest nas aż tylu, byśmy mogli pozwolić sobie na rozdzielenie sił. Pomysł ze zwiadem jest dobry.. Ale nie możesz się oddalać zbyt daleko. W razie czego moglibyśmy nie zdążyć ci z pomocą. Poza tym, trzej bushi zdziałają więcej niż jeden.-Smok przymknął oczy by rozważyć dalsze słowa.- Zaś dźwięki gwizdka zwróciłyby nie tylko naszą uwagę Manji-san. Bądźmy jak cienie, cisi i szybcy. Nocne warty rozdzielmy pomiędzy dwóch bushi. Dzięki temu, każdego dnia, przynajmniej jeden z nas będzie wypoczęty.
Gdy nastąpił odpowiedni moment, gdy nastała cisza, Bayushi wtrącił:
- Właściwie to dobra okazja abym mógł poprosić was o pewien drobiazg - mówił przyciszonym głosem ale na tyle głośnym aby być słyszanym, urywając wpół zdanie.
Skorpion zamilkł, obserwując bacznie swych towarzyszy, przestał się uśmiechać, a jego twarz zastygła, nawet oczy pozostawały nieruchome, kawałek materiału przysłaniający twarz Skorpiona dodawał powagi jego skupionej minie. Odczekał stosowną chwilę, wystarczająco długą aby można było zastanowić się nad odpowiedzią.
- Zależy, o jaki drobiazg chcesz poprosić Manji-san.- rzekł Fukurou, obawiając się wciągnięcia przez Skorpiona w jakąś pułapkę.
- Chciałbym, abyśmy w miejscach publicznych zachowali formalny stosunek pomiędzy nami, abyśmy tytułowali się rodowym nazwiskiem przed imieniem. Lepiej będzie gdy wiedzę o naszej przyjaźni posiadałoby jak najmniej osób, z czasem doświadczymy płynących z tego korzyści, których byśmy nie uświadczyli otwarcie okazując Ki, która połączyła naszą Karmę.
-Hai, mogę to uczynić Bayushi Manji-san.- odrzekł Fukurou, po czym zapytał.- Pamiętasz wczorajsze spotkanie z Kuni Satsumata, Manji -san? Chciał o czymś z nami porozmawiać.Czy, podczas gdy mnie już nie było, wyjaśnił w jakiej sprawie chce się z nami spotkać?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 11-11-2007 o 16:32.
abishai jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172