Wątek: Bunkier
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2007, 22:16   #8
traveller
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Droga

Mito

Tylko Mito udało się zasnąć na chwilę, ale po dość dziwnym śnie odechciało mu się także tego. Mimo to wciąż śnił na jawie. Jak zawsze, niepoprawny marzyciel. Resztę drogi pokonał wpatrując się w krople spływające po szybie i rozmyślaniach jak to się stało, że się tu znalazł. W głębi duszy wciąż miał nadzieję na ciekawą przygodę no i Dominika..
Tak, ta ładna dziewczyna była dla niego całkiem miła, oczywiście spotykał już miłe dziewczyny ale ze wstydem odkrył jak się czerwieni patrząc na nią. Skierował myśli na inny tor.
Rodzina.. dawno już nie dzwonił do domu. Ostatnio ojciec zadzwonił do niego właśnie w sprawie bunkra. Nie miał pojęcia czemu nie wysłał tam któregoś ze swoich przedstawicieli no, ale z drugiej strony tajemniczy bunkier hitlerowski skrywa pewnie nie jedną tajemnicę. Przyjął "propozycję" ojca podejrzewał jednak, że nie miał w tej kwestii wyboru bo kranik z pieniędzmi mógłby się szybko wyczerpać.
Bał się tego, od dzieciństwa rozpieszczany miał praktycznie wszystko czego tylko potrzebował a gdyby nagle został bez środków do życia w obcym kraju musiałby się ugiąć przerwać studia i wrócić do domu.
Ojciec miał go w garści, ale coraz częściej zaczęła pojawiać się u niego myśl o usamodzielnieniu się, zdobycia pracy po skończeniu studiów która nie łączyłaby by go z ojcem i jego interesami. Kahori.. ciekawe co się teraz z nią dzieje.Dalsze rozważania przerwał ci dźwięk głosu kierowcy.

Ewa

Ewa, także pogrążyła się w rozmyślaniach nie odpowiedziała na tą uszczypliwą zaczepkę wciąż niepewna czym naraziła się na taką oschłość. No cóż prawdopodobnie ten gość nie był wielbicielem twojej pracy. Może konkurencja, w każdym razie.. jeśli zwrócił na mnie uwagę to już coś znaczy. Uśmiechnęłaś się słabo na tą myśl, wątpliwy powód do dumy ale zawsze to coś. No cóż kochana chyba nie doceniłaś swojej sławy.
Spojrzałaś na obraz za oknem. Mgła, świetnie; wykorzysta ten motyw w swoim artykule, który na pewno pobudzi wyobraźnie co niektórych czytelników.
Zaczęłaś zapisywać rzeczy w notesie, które wydawały się użyteczne. Przypadkiem zwróciłaś uwagę na kartkę, która wysunęła się z niego. Wiersz.. Przypomniałaś sobie o prof. Stadnickim. Nie wiedziałaś czemu to właśnie ten wiersz tak uwielbiał.

"...Nadzieja
to już nie jest ta młoda dziewczyna
et cetera, niestety..."

Przeczytałaś fragment, no cóż fakt i ona nie jest już młoda. W taką pogodę nietrudno było się rozkleić przy takich myślach, zapaliłaś papierosa mimo, że postanowiłaś że wreszcie rzucisz fajki. Pieprzyć to. Facet przed tobą kolejny raz skierował swoje pogardliwe spojrzenie w twoją stronę. Uśmiechał się sztucznie prawdopodobnie zauważywszy pojawienie się niewielkich kropli w kącikach twoich oczu. Weź się w garść głupia.. A zresztą pieprzyć i to. Pokazałaś mu środkowy palec i ten wyraźnie zdegustowany odwrócił się z powrotem dając ci wreszcie spokój. Kiedy autobus zwolnił i w końcu się zatrzymał wiedziałaś, że czekanie niedługo się skończy. Głos kierowcy tylko to potwierdził.

Dominika

-No cóż, wolę bardziej operę i muzykę klasyczną. Bach.. Beethoven.. Musi pani kiedyś pani mnie kiedyś koniecznie odwiedzić w Monachium. Zrozumiałaby pani tą.. magię.

Widać było, że zaraz odpłynie więc szybko wtrąciłaś coś chcąc żeby nie zapomniał o twoim istnieniu. Odwiedzić w Monachium? facet nie traci czasu uśmiechnęłaś się lekko. Biorąc to za dobrą wróżbę twój rozmówca przysunął się bliżej do ciebie co niosło ze sobą natężenie zapachu jego wody kolońskiej od której zakręciło ci się w głowie. Nie wiem jakich afrodyzjaków on używa, ale ma w tych sprawach raczej cienki gust.
Oliver.. Bo tak przedstawił się owy przystojniak wydawał się bardzo zainteresowany tą rozmową. Co chwilę przytakiwał i dodawał dość trafną ripostę także rozmowa gładko przechodziła między neutralnymi tematami takimi jak literatura i muzyka. Spijał każde słowo roztaczając wokół siebie urok godny fauna. W momencie kiedy czuć już było narastające między wami napięcie i wydawało ci się, że te uwodzicielskie usta szepną coś o tym jak bardzo będzie mu samotnie dziś w nocy, autobus zatrzymał się i z cichym westchnieniem żalu wysłuchałaś głosu kierowcy.

---

Za oknem świat wydawał się pogrążony w czarno-białym filmie. Mijali szybko kolejne wsie i lasy, aż w końcu autobus zwolnił wjeżdżając pod stromą górę. Kiepska widoczność, kręte zakręty i dodatkowo mgła tak charakterystyczna dla tego regionu sprawiły że ta ostatnia część podróży dłużyła się się w nieskończoność a na czole kierowcy pojawiły się strużki potu.
W końcu z ulgą wjechaliście na górę i droga zrobiła się bardziej bezpieczna. Paręset metrów dalej kierowca wyłączył silnik i z ulgą obwieścił, że dotarliście na miejsce.

Hotel

Deszcz ciągle padał, także kiedy kierowca otworzył drzwi nie mieliście żadnych złudzeń. Prawdopodobnie zmokniecie trochę za nim zaśniecie spokojnie w ciepłych łóżkach.
Obraz na zewnątrz prezentował się wspaniale, korony drzew owiane w mleku mgły biły od siebie jakąś pradawną tajemniczością jakby ten las skrywał niejedną tajemnicę. Niebo pokryte niezliczonymi gwiazdami było warte zapatrzenia się na nie przez krótką chwilę a księżyc zdawał się być dziś wyjątkowo blisko ziemi. Całość psuł deszcz, nie dając wam napatrzeć się otaczające was widoki.
Sam hotel wydawał się jakby żywcem wyjęty z powieści Stephen Kinga o nawiedzonych domach. Jednak na ten wizerunek na pewno złożyła się pogoda i pora dnia. Budynek był dość duży a przez ciemności i mgłę widzieliście tylko jego kontury.
Wasza przewodniczka, Nadia wyszła pierwsza rozkładając parasolkę, drugi kierowca najwyraźniej nie bał się deszczu gdyż wyraz jego twarzy nie zmienił się nawet na jotę kiedy wychodził na zewnątrz. W momencie gdy jego kolega kolejny raz wcisnął guzik otwierania przedziału bagażowego rozpoczął wydawanie torb.
Nawet starszy jegomość któremu nie w smak było to, że musiał zgasić swoje cygaro powstrzymał się od dalszych uwag o skandaliczności warunków w jakich przyszło im podróżować.
Wszyscy byli zmęczeni i przemoknięci mniej lub bardziej kiedy wreszcie stanęli w holu hotelu "Gwiazda Północy". Ot kolejny trzy gwiazdkowy hotel dla podróżnych spragnionych świeżego powietrza. Żółte ściany lekko popękane wydawały się błagać o utęsknioną renowację. W lecie musiał pękać w szwach. Tylko, że zima zbliżała się w tych stronach wielkimi krokami i oprócz kilku emerytów zionął pustkami. Zresztą i tak był środek nocy i w tej chwili myśleliście tylko o wysuszeniu się i o ciepłych łóżkach.
Zameldowaliście się wraz z resztą grupy w recepcji następnie dostaliście klucze do swoich pokoi i czekaliście aż jedyny hotelowy boy zajmie się waszymi bagażami. Trochę to trwało, ale w końcu przekręciliście klucze w zamkach waszych azyli i mogliście rozkoszować się chwilą spokoju po niedogodnościach podróży.
Standardowy jednoosobowy pokój dla gości zawierał jedno wygodne łóżko z czerwoną powłoką i dwoma poduszkami, szafę, lampkę nocną dodatkowo łazienka z wanną i prysznicem oraz telewizor.
Może nie były to królewskie apartamenty, ale i tak poczuliście się w nich wystarczająco swobodnie i przytulnie by w spokoju spędzić tę noc. Nie mieliście pojęcia, że już niedługo zostaniecie pozbawieni tego spokoju z brutalnością wyrywania zęba przez dentystę.
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day

Ostatnio edytowane przez traveller : 04-11-2007 o 08:54.
traveller jest offline