PAUL
Wchodzi za Nijelem do budynku mijając wszystkich. Stawia powolne długie kroki, szczękając zębami zimna. Nielubił moknąć, i grymas niezadowolenia zwieńczał mu twarz. Cedził coś przez zęby, widać, że humor mu nie dopisywał.
Wszedłszy do budynku spojrzał za Nijelem. Niech ktoś pilnuje tyłów. I zawołajcie tego gościa, który jest za nami...
Rozruszał trochę ręce machając nimi. Przeciąnął się i udał się w tym kierunku co jego kompan. |