Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2007, 19:23   #108
Sumar
 
Sumar's Avatar
 
Reputacja: 1 Sumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputację
Vanessa:
Jechałaś cały dzień... droga była dość daleka. Postanowiłaś pojechać drogą prosto do Brimm, ale po drodze skręcić ze ścieżki i zatrzymać się przy wylewie wód, jeziorze. Droga była dość wygodna, w miarę prosta równa i wygodna. Twój koń również potrafił wiele i w zasadzie beż większych problemów dojechałaś do swojego celu. W tej chwili siedziałaś sobie na kamieniu, przy jeziorze od dobrej godzinki... Robiło się powoli ciemno.
Wtedy usłyszałaś za sobą czyjś głos.
- Witaj Vanesso
- powiedział ów głos, a był to głos ciepły i łagodny - Chciałbym z Tobą pomówić. Nie znasz mnie, ale wiedz, że ja miałem okazję się Tobie poprzyglądać. - odwróciłaś się. Był to mężczyzna ubrany jak zwykły mieszkaniec miasta, który miał nawet za co żyć. Jego twarz była spokojna i miła. Miał niewielki wąsik i niedługą bródkę. Na głowie miał kapelusz z fikuśnym piórkiem. Przy pasie miał półtorak.
- Powinnaś się zastanowić nad tym co zrobiłaś - ciągną mężczyzna - i nad tym co zrobili oni... dla Ciebie. Myślę, że niepotrzebnie uciekłaś. Zabiłaś maga... to była wasza pierwsza próba. Teraz wystarczy, że dojedziecie do Sandriela razem - jegomość postawił nacisk na słowo "razem" - i wykonać pozostałe pięć zadań. Zastanów się nad tym. Warto pchać się przez świat zawsze samemu? Tym bardziej jak się ma brata... takiego jakiego Ty masz...

Przez cały ten czas nie miałaś pojęcia, jak On się tu znalazł. Przecież nikt Ciebie nie śledził, tego byłaś pewna. A raczej nikt kto zna Twoje imię nie trafił tu przypadkowo.

Bruno i Albreht:
Pojechaliście w stronę Brimm. Byliście już przy drugiej rzece. Po drodze rozmawialiście, aż powoli zaczął zapadać zmrok. Wtedy nagle ku waszemu zdziwieniu wyskoczył jakiś mały chłopak, nieschludnie ubrany i wywrzeszczał wam:
- Ach wy hultaje powariowane! - krzyczał jak dziecko dzieciak - Wy to nie umiecie nic rozumieć... hehehe. Wy latajcie do swoich kompanów i biegnijcie z nimi przez życie, bo inaczej nie zdążycie. I nagrody wam zabiorą. - dziecko uśmiechnęło się dziecinnie i pobiegło w przeciwną stronę, niż wy się wybieraliście. Dziwne.

Vintilian:
Ruszyłeś konno. Jechałeś w miarę szybko tym bardziej, ze ułatwiał to czar, który rozrzedzał powietrze przed koniem, mimo że nie podziałał on aż tak dobrze jak tego pragnąłeś. Mniejsza o to. Zapadł zmrok. Przebyłeś już sporo ponad połowę drogi do Brimm. Wtedy, gdy na chwilę się zatrzymałeś cały świat zawirował, a przed Twoimi oczami, gdzieś w jakiejś tajemniczej, fioletowej, przestrzeni ukazał się mag w bogato zdobione szaty. Widziałeś już go.
- Czemu tak gnasz... dokąd uciekasz? Przecież wszytko tak dobrze się skończyło. Czarny poległ. Pierwsze zadanie wykonaliście, teraz czekam aż przyjdziecie do mnie. Ale Ty musiałeś skłócić się ze swymi kompanami. Nie wszystko była Twoją winą... ale wiedz, że sam do Twierdzy się nie dostaniesz. Choćbyś całą górę zwalił z nóg i rzucił hen przed siebie, do środka wejść nie zdołasz sam. Jedynie kompanów zaufanie pozwoli na wytrwanie. Nie będę dłużej Ci tłumaczył, bo wiem, żeś półelf wielce inteligenty. - mówił mag.
- Ja czekam. - wykrzyknął jeszcze, gdy ty zacząłeś tracić równowagę.
- CO?
- wyrwało Ci się z ust.

- No jakeż to tak spać na drodze i to na kuniu? - powiedział ktoś. Ale to nie był mag. Powoli otworzyłeś swoje oczy i ujrzałeś krępego krasnoluda, który patrzył na Ciebie jak na jakiegoś przybłędę.
- Jok zmenczony, a gdzie spać ni mo, abo głodny to ja moge pomóc jakeś zwirzyny utłuc, abo wskazać gdzie tu bliska gospoda. Jo myśle że to ino lepij niż na kuniu spać. - roześmiał się serdecznie krasnolud.
- Żywyś pan? Odezwij się, bo Twe oczy to wyglondajom jakby jakiego truposza. Hehe.
 
__________________
Question everything.

Ostatnio edytowane przez Sumar : 04-11-2007 o 19:28.
Sumar jest offline