Valquar, zbyt zmęczony by się szybko poruszać i bezsilny, aby zareagować, dał się zaskoczyć
Almirithowi. Nawet nie zauważył, gdy reszta drużyny była już na nogach, a on sam siedział przy ścianie patrząc w twarze pozostałych.
„Jasne! Ja tutaj wracam, nie wiem nawet, ile czasu minęło, a oni na mnie od razu z bronią! Obyczaje podupadają… Chociaż mają pewne prawo do zastanawiania się, co robiłem.” – pomyślał.
Potem, gdy już nieco się uspokoił, zaczął mówić odgrzebując szczegóły ze swej pamięci:
Cóż, skończyliśmy na tym, że poszedłem sprawdzić pokoje w tym budynku. Właściwie nikogo, ani niczego tam nie było – trochę starych rupieci, parę szczurów – ogółem nic specjalnego. W końcu zawędrowałem do pewnego korytarza. Zdaje się, że był blisko dachu, jeśli nie tuż pod nim. Wygląda na to, że tam musiałem stracić przytomność, ponieważ nic dalej nie pamiętam. Obudziłem się niedawno na dachu z okropnym bólem głowy i ze znakiem na czole. Trochę czasu trwało, zanim się zebrałem, ale w końcu udało mi się zejść przez klapę w dachu do korytarza, być może tego samego, gdzie straciłem przytomność. Potem postanowiłem wrócić tutaj oczekując , że jeszcze tu będziecie. I jak widać, nie przeliczyłem się. Właściwie nic więcej nie pamiętam. Moglibyście mi powiedzieć, ile czasu upłynęło od mojego zniknięcia?
Popatrzyła na towarzyszy i zamilkł widząc ich nerwowe spojrzenia. Widocznie mieli sporo wątpliwości na temat wydarzeń, które go spotkały.