Patrick Winship
Gdy tylko Patrick dowiedział się, że profesor Jackob Smith wzywa go na dywanik do swojej zatęchłej nory, od razu przypomniał sobie test z fizyki. "Dobra zawaliłem - pomyślał w duchu - ale czego może chcieć ten stary ramol."
Wychodząc z sali Patrick podwinął rękawy koszuli i z zaciśniętymi ze złości pięściami ruszył w stronę gabineciku fizyka. Zmierzając szkolnymi korytarzami do kanciapy profesorka Patrick próbował przewidzieć, co też stary fizyk wymyśli, aby ukarać go za absolutną ignorancję w stosunku do jego ukochanego przedmiotu. Przed drzwiami sali fizycznej natknął się na trzech innych uczniów. Razem z nimi oczekiwał na polecenia i warunki jakie postawi fizyk.
"Czego on może od nas chcieć? - Patrick pytał sam siebie - Po co wezwał mnie i innych uczniów? Do czego mu potrzeba czterech chłopaków? Pewnie chodzi o jakąś fizyczną robotę. Posprzątanie jakichś rupieci w piwnicy czy na strychu albo przemeblowanie domu. Chce nas użyć jako bezpłatnej siły roboczej - to jest jawne wykorzystywanie uczniów. "
Patrick - jak zwykle - puścił mimo uszu czcze gadanie profesorka o 'fascynującej' fizyce i cudownych eksperymentach. Jednak słowa - Jutro rano, o 7:30 przyjdźcie do mnie, do domu. - przykuły jego uwagę.
"Niech to szlak! - pomyślał - Przez tego przeklętego starucha będę musiał zmienić swoje plany."
W sobotę z samego rana Patrick planował wyjazd do Colorado Springs. Uwielbiał podróże i chciał trochę lepiej poznać to miasto. Zamierzał wpaść też do archiwum lokalnej gazety i poszukać informacji na tematy, które interesowały go od dłuższego czasu. A może udałoby mu się zdobyć jakieś informacje bądź ślad osoby, o której myślał codziennie.
Plany na sobotę zaczęły się rozmywać, jakby usuwać w cień, a może oddalać w przyszłość.
W jego głowie pojawił się na chwilę nierealny pomysł.
"A gdyby tak oddzielić ciało od umysłu. Jutro rano wysłałbym ciało do Smith niech popracuje trochę dla niego. A wolny umysł udałby się do Colorado Springs. Ach znikajcie dziwne myśli. Zaczynam myśleć jak szaleniec."
„Zaraz jak wrócę do domu powinienem porozmawiać o fizyku z babcią Ginny. Smith i ona są w podobnym wieku. Może zdradzi mi jakieś ciekawe i wstydliwe sprawki naszego profesorka. Nie zaszkodzi wiedzieć czegoś o jego przeszłości.”
Nim Patrick skończył rozmyślać, pozostali chłopcy szybko czmychnęli z pod sali fizycznej do swoich zajęć. Czas na mnie.
"No nic wyjazd do Colorado Springs musi zaczekać do kolejnego weekendu. Pozostaje pogodzić się z tym, że sobota upłynie na nudnych eksperymentach w domu profesorka." |