Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2007, 21:16   #153
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Bomba Viena wybuchła między żołnierzami rozsypując ich po całej sali. Sześciu z nich się podniosło i byli gotowi do kontr ataku. Każdy z nich rozpoczął szarżę na jednego z bohaterów. Adrila przygotowana do strzału wypuściła strzałę w biegnącego na nią. Człowiek podskoczył przewracając się na plecy umierając. Reszta rozpoczęła wymianę ciosów i uników ze swoim przeciwnikiem. W pewnym momęcie bohaterowie usłyszeli wysokie piski i dźwięki otwieranych klap. W pokoju znalazło się około 10 małych smoków. Wszyscy rozpoznali pseudo-smoki. W jednej chwili rozpoczęły atak kąsając, szarpiąc i drapiąc każdego oprucz żołnierzy.

Każdy z drużyny dotkliwie odczuł starcie z tymi małymi pomiotami. Walka zaczynała robic sie bardzo męcząca. Ciężko walczyc otoczonym przez smoki i strażników. Corwei krzyknął do starca:
Aquodayro! Zabij te diabelstwa w powietrzu! odciągne je od ciebie a ty zabij te w górze!! Szybko!-Wojownik stanął przed starcem strącając jednego gada i odciągając resztę w inną stronę.
Po działaniach maga (opisz na co się zdecydowałeś )przyjaciele szybko uporali się z resztą strażników i dwoma skokami. Nikt nie ucierpiał poważnie, lecz każdy został zraniony przez małe szpony smoków co objawiało się bardzo dokuczliwym szczypaniem i pieczeniem.

W ciałach zabitych nie znaleźli żadnych kluczy ani innych wartościowych przedmiotów.
-Musimy się teraz śpieszyc... Na pewno już wiedzą o naszym przybyciu, więc w lochach też może byc gorąco. Jeżeli nie będzie tam strażników to napewno czeka tam mag lub dwoje. Więc to jeszcze nie koniec niebezpieczeństw dzisiaj. Ruszajmy.

Drużyna znalazła schody do lochów bez problemów. Zeszli na dół który był w miarę oświetlony, wszystko wydawało się dziwnie spokojne. Kiedy dotarli do celi na końcu korytarza Corwei spojżał przez okienko w drzwiach:
-Jest!-powiedział cicho radując się. Już chciał otworzyc drzwi lecz zatrzymał się nagle i spojżał na Veinsteela z miną mówiąca coś w stylu "głupiec ze mnie", po czym szepnął do niego i reszty.
-Kiedy wejdziemy do środka wszyscy muszą byc w pełnej gotowości. Vein, ty rozsypiesz proszek w okół niego. Jeżeli okaże się, że to nie jest Falco ty, Tantalionie postarasz się jak najszybciej zabij go. Nie możemy ryzykowac.-po tych słowach otworzył drzwi, przepuścił Veina który szybko rozsypał proszek w okół Falco a ten zapłonął zielonym płomieniem. Tantalion natychmiast zareagował uderzając w fałszywego Falco, lecz nagle wszyscy zostali przewróceni przez falę energi którego źródłem był mag, już w swojej prawdziwej postaci. Wysoki, blady człowiek z oczami w których można było zobaczyc tylko ciemnośc i nienawiśc.
-Głupcy...-powiedział i rozpoczął szybką litanię kolejnego czaru. Cela była dośc obszerna, lecz każdy z drużyny mógł dobiec do maga w jednej sekundzie. Pierwszy wyskoczył Corwei, jednak czarownik był szybszy. Wypuścił w kierunku wojownika cztery magiczne pociski rzucając go na ścianę i pozbawiając przytomności.
 
Zak jest offline