Ściana pękła z hukiem, gruzy rozbiły się na jeszcze mniejsze kawałki na podłodzę. Piekielny dalej jednak wiedział, że jeszcze jest więźniem. Musi najpierw wyspowodzić się z całego więzienia. Z korytarza nadbiegło dwóch strażników. Pailukas rozkraczył nogi i stanął na samych pazurach. Napiął wszystkie mięśnie i jak najbardziej się rozciągnął, na twarzy pojawił mu się wściekły grymas. Uśmiechnął się podle, o ile możnabyło to uznać uśmiechem, do strażników i rozłożył ręce na całą szerokość. Motyw zastraszający, ludzie muszą wiedzieć, że mają do czynienia z widocznym zagrożeniem. Mają w sobie coś zwierzęcego co każe im się najpierw spróbować ucieczki, a dopiero potem walki. Piekielni mieli odmienny rodzaj tego zachowania, oni woleli atakować, a w razie porażki uciekać. Strażnicy tylko zdrętwieli w oszołomieniu i ich oczy spoczęły na krzywym dziobie piekielnego. Pailukas zamachnął się dziko ręką i odrzucił jednego z więziennych wielką łapą. Strażnik odleciał kilka metrów i skręcił kark o ściane, drugiego strażnika podniósł przed siebie i przegryzł mu krtań. Zapach krwi ukoił cierpienia piekielnego. Rzucił go na ziemię i począł przeszukiwać. Znalazł tylko pęk kluczy i nic więcej, więc podszedł do drugiego strażnika. I tu spotkał go podobny zawód. Rozglądając się czy gdzieś nie ma jego kosy podszedł do celi Serafina i otworzył jego cele.
-Niech Ci to przypomina, że zawsze jesteś i będziesz pod moją łaską. Masz szczęście, że mamy misję, bo pewno z doświadczenia wiesz jak Piekielni nie znoszą Serafinów. Po czym podszedł do nieboszczyka i zaczął wyrywać mu flaki, rozmazał nimi symbol Piekielnych na podłodzę więzienia. Kolejny uczynek zastraszający. Czuł się bezbronny bez kosy jak dziecko bez matki.
-Ty musisz znaleźć stąd wyjście i skontaktować się z Orlitą i Kruczynem, a ja znajdę bronie.- Po czym ruszył w korytarzem, nie kontaktując się więcej z Serafinem. Żałował, że nie znalazł żadnego planu u strażników, ale przecież oni nic takiego nie potrzebowali. W głębi ducha modlił się o to, aby więzienie było małe. Począł błądzić korytarzami, nerwowo wysłuchując czy nie idzie jakiś strażnik. Musiał tylko znaleźć swoją kose. Najbardziej jednak bał się konfrontacji z magiem. Przeklęta magia i jej dzieci, powtarzał sobie ciągle w myślach. Jak on tylko dopadnie tego lorda, on już mu zrobi tak, że się nie będzie nudził do końca swojego krótkiego życia. Idąc ciemnymi korytarzami począł myśleć o jego rodzinnym kraju. W piekielnym jakby obudziło się nowe uczucie o którym nie miał pojęcia. Sentyment? Nonsens. |