Wątek: Deus le volt
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2007, 19:13   #106
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Rothais wybiegła z namiotu, a policzki płonęły jej żywym ogniem. Mijając swojego brata pokazała mu szybko język, a potem uniosła głowę wysoko w górę, a w oczach jej błysnęła nieukrywana duma. Nie chciała sobie pozwolić na uśmiech zadowolenia, mimo wszystko nie mogła się powstrzymać i tak przemaszerowała przez obozowisko, promieniując wręcz dumą. Postanowiła nawet chwilowo wybaczyć swemu ojcu wszystkie krzywdy, jakich nie oszczędzał jej przez ostatni czas. Ostatecznie okazał się być jednak mądrym człowiekiem i znowu poczuła się jego prawowitą córką. Uwagę o wymuszaniu posłuszeństwa puściła mimo uszu. Właściwie wcale jej nie zauważyła. Liczyło się jedno - pojedzie z ojcem i jego zaufanymi ludźmi, nie będzie musiała umierać z nudów w tym okropnym miejscu, ani tym bardziej wracać z powrotem do domu. Pozostało jeszcze jedno... przytrzeć nosa braciom! Ale na to jeszcze przyjdzie czas. Jeszcze zdążą się przekonać w czyich żyłach krew Remacourtów płynie najwięcej!

Swoje kroki skierowała w stronę miejsca wczorajszej schadzki Marity i d'Arboledy. Musiała przekonać przyjaciółkę, żeby jak najszybciej opowiedziała ojcu o tym, co wydarzyło się wczoraj. Ze szczegółami! Nagle stanęła zupełnie zaskoczona. Marita wpatrywała się szklanymi oczkami w jakiegoś... mężczyznę?!

Marita przestała szlochać, zaskoczona słowami niespodziewanego przybysza. Myślała, że jest tutaj sama, że nikt nie może jej tutaj zobaczyć. A ten mężczyzna? Giermek jakiś? Rycerz? Może anioł, który przyoblekł ludzkie ciało, zesłany przez Pana by przynieść ukojenie jej pękniętemu sercu? Ale czy anioł nie byłby wyższy, bardziej dostojny, promieniujący niebiańską poświatą?

- Torwaldo... - powtórzyła rumieniąc się lekko, a dwie zagubione łzy spłynęły po jej policzkach - Och Torwaldo... Gdybyś wiedział jak Pan nasz najjaśniejszy doświadczył mnie tego ranka! Jaką trwogę zesłał na moją nieszczęsną duszę! Płakałbyś razem ze mną gorącymi łzami. Nie mam prawa smucić i Twojej duszy, panie Torwaldo... Ale jeśli Twoje pragnienie jest szczere, to ja...

- Marito! - wrzasnęła Rothais przerywając tą śmieszną, groteskową scenę - Co Ty wyprawiasz?! To ja narażając się na gniew ojca poszłam prosić go o interwencję w sprawie śmierci Twojego ukochanego, a Ty tymczasem... co właściwie robiłaś??

- Ależ ja... Pan Torwaldo... ja tylko... - Marita nie potrafiła znowu opanować potoku łez, nie rozumiała dlaczego przyjaciółka jest dla niej taka ostra, podczas gdy ona cierpi i potrzebuje wsparcia.

- Musisz udać się do mojego ojca i opowiedzieć mu o wszystkim, co wydarzyło się zeszłej nocy. O wszystkim! Inaczej nie będzie mógł ustalić dlaczego został zamordowany i kto to zrobił. Zrozumiałaś?

Marita ukryła płonącą wstydem twarz w dłoniach i znowu zaniosła się rozdzierającym szlochem. Wszystkiego było już za dużo jak na jej krwawiące serce. Poczuła, że wszystkie siły nagle ją opuszczają i że za chwilę zemdleje...
 
Milly jest offline