Dobrze, przynajmniej dotrzymują swojej części umowy. Myśl, że jego matce nic nie grozi trochę go uspokoiła. - Nic, dziękuję- Odpowiedział już spokojnym głosem kelnerce. Poczekał aż odejdzie, po czym zwrócił się do Sebastiana. - Potrzebujecie go żywego czy martwego? – Spytał całkiem poważnie. Nie lubił niedomówień, one były jedną z niewielu rzeczy które mogły poważnie skomplikować zadanie. |