Dzień chylił się ku schyłkowi… Ragnar
Twarz człowieka wyszła mu na drugą stronę głowy. Tamci popatrzeli na jego truchło, odsuwając się od wściekłego krasnoluda.
- Zabił Gustawa, w nogi! – po czym cała hałastra się rozgoniła, zostawiając ciebie z tasakiem w ręku. Twój młot z okrwawionym obuchem leży u twych stóp, a ciało wieśniaka z krwawą miazgą zamiast głowy „siedzi”, opierając się o drewniane ściany domu. „Lepiej się stąd zmywać” – pomyślałeś. Wyszedłeś na jakąś większą ulicę. Ku twojemu zdziwieniu zauważyłeś szyld poszukiwanej karczmy. Wolfgang
Nie mogłeś oprzeć się wrażeniu, że odkąd trafiłeś do miasta, ktoś, bądź też „coś” ciągle się na ciebie gapi. Być może kapitan słusznie ostrzegał, że będziecie śledzeni? Jedno było pewne, lepiej byłoby znaleźć teraz twoich towarzyszy i wspólnie się rozejrzeć. Z tego co pamiętasz, najemnik wraz z kobietą zostali w karczmie, a krasnolud poszedł się rozejrzeć po mieście. |