Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2007, 21:39   #27
RyldArgith
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
- Mam nadzieję, że będzie ci smakować. Sam parzyłem. Nie ma nawet sensu porównywać jej z tą kawą z tutejszych automatów. To jedna z rzeczy w których jestem dobry. Poza tym jakiś czas pracowałem w wydziale do spraw przestępstw komputerowych, dlatego słońce, jeśli będziesz mieć jakieś problemy z blaszakiem, to służę pomocą. A z zainteresowań to lubię książki, filmy, muzykę imprezy i sex. W trochę innej kolejności.- Lou oblizała wargi jak to usłyszała. Wzięła podaną jej przez McMurry’ego kawę i upiła łyk. Całkiem niezła, pomyślała.

- Pomijając facetów w czerni, ciekaw jestem co możemy dostać. Jakiegoś żaboludzia?

- Wyborna kawa partnerze-odparła.- Co prawda wolę czekoladę, zwłaszcza mojej siostry, ale to jest całkiem niezła. Masz jeszcze jakieś inne talenty?- Spojrzała na McMurry’ego i przejechała palcami po jego włosach.- No kowboju, zdradź mi siebie. Ja mam wiele niespodzianek. A największa na deser będzie. Jesteś zainteresowany?

Zabawa się rozkręca. Ale to później, pomyślała. Teraz pora wracać do pracy.

Spojrzała na kolejną osobę wchodzącą do sami, to chyba ten Ambers. Chwilę później otrzymała potwierdzenie swoich przypuszczeń. No, no. Brakowało jeszcze trójki. Lou oparła się o ścianę, powoli sącząc kawę.

- A co do twego pytania, słodziutki,- rzekła po chwili do nieco zdenerwowanego ciszą z jej strony McMurry’ego.- To powiem ci tak. Nie wiem w jaki bajzel nas rzucą. I nie obchodzi mnie to, jeśli mam być szczera. Cokolwiek nam dadzą postarajmy się wykonać zadanie jak należy. W końcu, po to tu jesteśmy, czyż nie?

Ostatnie słowo wypowiedziała cicho, jakby do siebie, ale dość głośno by jej partner je usłyszał. Po chwili wszedł kolejny uczestnik zebrania. Wygląda to jak duża rodzina, pomyślała. Obyśmy przeżyli ten dzień.

- Palisz?- spytała McMurry’ego.
 
RyldArgith jest offline