Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2007, 23:47   #6
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Popołudnie upływało niemiłosiernie szybko, zupełnie jakby czas robił na złość tym, którzy jutrzejszy dzień będą musieli zmarnować na jakieś mało interesujące eksperymenty ze starym nauczycielem fizyki.

Próba przedstawienia minęła niczym mrugnięcie powieki. Ledwo Christopher zdążył wypowiedzieć kilka kwestii i udzielić paru porad przesympatycznej (przepięknej!) młodej aktoreczce, a już na dworze ściemniło się i ochroniarz przyszedł przypomnieć wszystkim, że szkoła właśnie jest zamykana.

Koncert w klubie "Rocket" był fantastycznym przeżyciem. Robert świetnie się bawił, na dodatek udało im się zagrać więcej kawałków niż zwykle, gdyż główny zespół miał problemy z dojazdem (wiadomo, spóźnianie się to przywilej gwiazd!). Zespół zaprezentował się świetnie i podobał się publiczności, co Roberta wprawiło w iście podniosły nastrój. Niestety... muzyczne święto minęło zastraszająco szybkoi nikt nawet nie zauważył kiedy minęła północ.

Justin ten wieczór spędził w domu. Jak z resztą wiele podobnych wieczorów - otoczony jedynie sączącą się z głośników ostrą muzyką, oparami papierosowego dymu i w towarzystwie własnych myśli. Czy był to udany piątkowy wieczór? A czy ma to jakiekolwiek znaczenie?

Patrick również spędził ten wieczór w domu. Wypytał babcię Ginny jak dobrze zna profesora Smitha i co ciekawego można na jego temat powiedzieć. Babcia jedynie parsknęła śmiechem i stwierdziła, że był to najnudniejszy chyba człowiek w historii Paradise Gate! Od kiedy sięga pamięcią był jego nieodłączną częścią, a co gorsza - przez wszystkie te lata nie zmienił się ani trochę. Ani troszeczkę! Naprawdę, jeśli już o kimś rozmawiać, to może o kimś ciekawszym?

***

Poranek 18 kwietnia 2002 roku nie należał do najprzyjemniejszych. Szczególnie biorąc pod uwagę to, że była właśnie sobota, a niektórzy aby dotrzeć do położonego pod miastem domu profesora musieli naprawdę wcześnie wstać. Najtrudniej było się zebrać Robertowi. Późny powrót do domu i towarzyszący od bladego świtu ból głowy nie stanowiły udanego początku weekendu. O ileż przyjemniej byłoby pozostać w łóżku jeszcze przez kilka godzin! Podobne myśli krążyły po głowie Justina, z tą tylko różnicą, że chłopak zastanawiał się czy w ogóle warto wstawać z łóżka dla jakiegoś stetryczałego nauczyciela i jego głupiego przedmiotu? Zupełnie inne podejście mieli pozostali dwaj panowie. Dla Patricka i Chrisa liczyło się jedno - jak najszybciej dotrzeć do staruszka, odbębnić karę i wrócić do swoich weekendowych planów!

Tak czy inaczej z mniejszym lub większym opóźnieniem pod domem profesora Smitha stawiły się cztery osoby. Nie zdziwiło ich wcale, że drzwi frontowe stoją dla nich otworem. Nawet jeśli ktokolwiek chciałby wedrzeć się do środka z zamiarem zdobycia korzyści majątkowej, miałby z tym ogromne trudności. Głównie dlatego, że profesor żadnego majątku nie posiadał, a wygląd jego niewielkiego, podniszczonego domu właściwie nie różnił się od wystroju jego szkolnej kanciapy. Z tą może jedną różnicą, że w domu było zdecydowanie jaśniej, ale również zdecydowanie bardziej... kosmicznie? Jak inaczej nazwać stertę przeróżnych "wynalazków", które walały się wszędzie, a których przeznaczenia można się jedynie domyślać.
Profesora znowu nie było nigdzie widać. Próba nieśmiałego wołania nie przyniosła rezultatu, podobnie jak zwiedzenie parteru jego niewielkiego domku (składającego się z przestronnego niegdyś salonu, kuchni oraz łazienki). A jednak odgłosy dochodzące od tylnej strony budynku, a nawet konkretniej - od strony bardzo zniszczonej szopy - mogły naprowadzić młodych sympatyków porannych eksperymentów na pewien trop...
 
Milly jest offline