- W sumie nie wiem co powiedzieć. - zaczął mówić mężczyzna. - Nie dziwie się.- wcięła się bezczelnie w zdanie i uśmiechnęła się wrednie. Poprawiła płaszcz, wyprostowała kołnierz i dała powolny krok ku nieznajomemu gdy ten ciągnął swą przemowę dalej.
- Tak naprawdę jestem posłany tu przez Sandriela. Mam na imię Ben le Gotch. A gdzie masz iść? Twoi towarzysze... - Ben nie był pewien jak zaakcentować słowo "towarzysze" - ... pojechali do Brimm. Z tym, że Vintilian pojechał osobno, przodem, bo tamci się z nim pokłócili. Albo on z nimi. Nie wiem sam. W każdym razie Sandrielowi trochę pomieszaliście plany, chciał on właśnie was obdarować nagrodami, ale nie dość żeś ubiła tamtych dwóch, to jeszczście się porozdzielali. - mężczyzna bezczelnie spoglądał na dziewczynę. - Ben le Gotch . . . - powtórzyła półszeptem zbliżając się do niego. Musiała go zobaczyć by móc ocenić jego wygląd i zweryfikować rasę. Było jej to bardzo niezbędne. Wysłuchała dokładnie tego co ma do powiedzenia mężczyzna. Zatrzymała się tuż naprzeciw jego twarzy. - Jacy znowu towarzysze?! - syknęła ostro - - Domyślam się że głównym powodem kłótni,a raczej prowokatorem był Albreht, jak zwykle zresztą. Skretyniały idiota. Gdybym tylko miała okazję użyłabym przeciw niemu tego - Vanessa odsunęła płaszcz i ukazała sztylet będący przy jaj udzie.- A to, że się rozdzieliliśmy . . . czy to jest wyłącznie moja...wina - szepnęła mu do ucha identyfikując przy okazji jego rasę.
- W każdym bądź razie mnie kazali powiedzieć, byś się spłogodziłą... ekhem, znaczy pogodziła z towarzyszami. - Powiedz mi więc, Ben. Sądzisz, że jak powiem "przepraszam" to mi wybaczą? Uważasz, że pocałujemy się po tym? - rzekła będąc ustami niedaleko jego ust jakby chciała kusić śmierć i spojrzała podstępnie w oczy mężczyzny.
__________________ Discord podany w profilu |