Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2007, 19:48   #24
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację

Humvee ruszył z kopyta, piach poderwał się z ziemi. Ta maszyna mimo wieku nadal emanowała siłą i twardością. Stara, sprawdzona konstrukcja U.S. Army, która uczestniczyła w działaniach zbrojnych na całym niemalże świecie. Droga szybko znikała za wami, wiejący spokojny wietrzyk systematycznie zasypywał wasze ślady w suchym piasku. Kierowaliście się w stronę najbliższego na mapie przedwojennego miasteczka – Bloomington. Nie wiedzieliście co tam zastaniecie. Może była tam kupa postatomowych gruzów, albo dobrze prosperująca mieścina?

Samochód podskoczył na sporym kamieniu i pomknął dalej. Doti, która zasiadła za kierownicą, nie oszczędzała pedału gazu. Potężny silnik pozwalał bez problemu pokonywać piaszczyste wydmy, a wam zapewniał komfort podróży nieporównywalnie lepszy niż wasze własne nogi. Radiostacja, przy której cały czas czuwał Kil milczała. Rozmowa, którą słyszeliście kilkanaście minut wcześniej poruszyła was. Ktoś wydał na was zaoczny wyrok śmierci, nawet nie wiedząc, że wy jesteście tego świadomi. Co tak cennego było w tym transporcie, że szuka go jakiś nieznany wam oddział wojskowy? I jakie, lub czyje jest to wojsko? Posterunek? Nowy Jork? Tylko oni dysponują regularnymi oddziałami wojskowymi. Może to jakiś autonomiczny oddział? Wiele myśli i pomysłów przychodziło wam do głowy, niestety żaden jeszcze nie został potwierdzony przez rzeczywistość.

Grey z Lysanderem przeglądali znalezione w transporterze dokumenty, własność niejakiego Jima Morrisona, którego podpis widniał na kilku z nich. MicroDvD, które znaleźliście na razie bez komputera było nie do odczytania. Pozostało przejrzeć papiery. Szelest pożółkłych kartek mieszał się z odgłosem pracy silnika. Gdzieś podświadomie czuliście, że natrafiliście przypadkiem na wielką tajemnicę i te dokumenty miały ją przed wami odkryć. W pewnym momencie kaznodzieja przeglądając obity skórą zeszyt powiedział:

- To chyba jakiś dziennik. Może tu będzie odpowiedź, są tu wpisy od 30 sierpnia 2020 roku. Czyli wtedy się zaczęło…

Drużyna skupiła się na słowach które czytał Lysander, nawet Doti pomimo prowadzenia pojazdu i Darktomb pilnujący radiostacji nadstawili ucha.

30 sierpnia 2020 roku

Ze sztabu przychodzą bardzo złe wieści. Sieć została zaatakowana przez jakiegoś wirusa, Internet padł prawie całkowicie, utrzymane są tylko połączenia z najpotężniej chronionymi serwerami. Działa także sieć wojskowa, ale sztab odbiera już informacje o próbach ataków na nią. Doradcy Prezydenta i eksperci Pentagonu, nie potrafią zlokalizować źródła infekcji, podejrzewają Chiny lub Koreę Północną. Tylko oni dysponują odpowiednimi zasobami ludzi by wykonać taką dywersję. Na szczęście Eden jest odizolowany od innych autonomicznych sieci. Czekam na dalsze informacje ze sztabu.

31 sierpnia 2020 roku

Sztab dostał polecenie ewakuacji do schronów. Łączność sieciowa jest całkowicie zniszczona, padły także sieci komórkowe i telekomunikacyjne. Kraje Europy i Azji, również Chiny meldują o podobnej sytuacji u nich. Pentagon gorączkowo poszukuje źródła kodu, sieć wojskowa praktycznie została przejęta przez wirus. Tzn. … że wszystkie silosy atomowe i systemy obronne są praktycznie bezbronne wobec prób przejęcia. Informatycy pracują w pocie czoła by usuwać problemy, niestety mogą usuwać tylko doraźne usterki, nie są w stanie stawić czoła wirusowi. Sekretarz Obrony Narodowej proponuje podłączyć do sieci S.I. twierdząc, że ta nowoczesna technologia upora się z tak zmasowanym atakiem w kilka godzin. On chyba oszalał!!! Nie mamy pewności jak zachowa się S.I. nie mamy przecież wyników wszystkich testów. To nas może jeszcze bardziej pogrążyć!!! Banda pieprzonych ignorantów!!!

1 września 2020 roku

Stało się… S.I. zostało podłączone do wszystkich zainfekowanych sieci. Patrzę na ekrany w schronie sztabu… siec wojskowa działa…Internet działa… i nagle wszystko zgasło. Wszystkie komputery padły przez chwilę, kiedy znów pojawił się jakiś obraz zawyły syreny alarmowe. Na ekranie głównym po kolei zapalały się ikony oznaczające silosy rakiet balistycznych w całym kraju. Odliczanie zostało rozpoczęte…

- Tu wpisy się kończą … - Lysander zawiesił na chwilę głos. Słyszeliście wiele razy jak wyglądał KONIEC, ale teraz kiedy poznaliście prawdę, wiele refleksji przewinęło się wam przez głowy…

- Myślę, że mam odpowiedź na pytanie czego tak bardzo pragną te cholerne żołdaki – łowca mutantów, podniósł głowę z nad arkusza papieru, nadpalonego na końcach. - Ten cały „Eden” to jakiś projekt rządowy, powstały tuż przed KOŃCEM, miał chronić kraj przed rakietami wroga i niszczyć z przestrzeni kosmicznej obiekty strategiczne, a ten facet, cotośmy go przysypali paroma stopami piasku był za niego odpowiedzialny. Tu są współrzędne schronu z którego można kontrolować to coś. Mowa tam jest jeszcze o jakichś laboratoriach chemicznych i zbrojeniowych, ale nic więcej nie wiadomo. Więc dlatego teraz mamy przejebane…

Dobitne podsumowanie wypowiedzi Grey’a uświadomiło wam przerażającą prawdę. W wyniku przedziwnego zbiegu okoliczności poznaliście tajemnicę, której poznać nie mieliście. Która mogła wam pomóc, ale jednocześnie mogła stać się waszym największym przekleństwem. Patrzyliście po sobie, oceniając wzajemne reakcję na te informacje. Muszą być bardzo ważne, skoro za ich posiadanie nagrodą jest 40 gram ołowiu prosto w czaszkę.

Nawet Doti zwolniła, pod wrażeniem zasłyszanych newsów. Poczuliście ulgę, samochód przestał tak mocno trząść. Do miasteczka wg. mapy zostało wam około trzech mil. Teren przestał być już piaszczystą pustynią, stopniowo przechodził w step. Gdzieniegdzie widzieliście rachityczne, kolczaste krzewy lub poskręcane od silnych wiatrów karłowate drzewka. Nawet kawałek asfaltowej szosy w dobrym stanie się znalazł. Pochylony, stary zardzewiały znak informował, że do mieściny zostały 3 mile – mapa była dokładna…

Kil nagle syknął głośno, dając wam znak byście przerwali rozmowy. Przycisnął mocniej do ucha słuchawkę i potencjometrem przeszukiwał pasmo radiostacji. – Wydaje mi się, że coś słyszałem… - włączył głośnik żebyście mogli posłuchać.

szsczcscaxzccscsaxaczcscscscczccsczcz … Kenetch do pułkownika….odbiór …szczscszcxsc
Dotarliście na miejsce sierżancie? Macie dokumenty? … Złe wieści pułkowniku, ktoś nas ubiegł… ślady zasypało nie wiemy gdzie się udali, sir…. Kurrrrwa mać!!! Zostańcie na miejscu, zabezpieczcie teren. Będziemy tam przed wieczorem. Wtedy zadecyduję co dalej robić… bez odbioru sierżancie… szcsczccscxzcsxzxcsxczxsczxxccsz


Głos dowódcy dobiegający z głośnika był wzburzony i strasznie nieprzyjemny. W duchu współczuliście jego podwładnym.

Milę od miasteczka zauważyliście kilka osób kotłujących się na drodze. Kiedy Doti podjechała bliżej, zauważyliście 4 motory zaparkowane na poboczu. Ich ogoleni na łyso właściciele, odziani w czarne skóry, bili właśnie okutymi żelazem pałkami małą postać w łachmanach leżącą na asfalcie…
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline