Achmedowi chwilę wydawało się, że słyszy jakieś odgłosy spod podłogi, ale tłumaczył to sobie zachowaniem wilka. Zmienił zdanie w chwili, gdy wydawało mu się, że owe odgłosy spod podłogi są głosami. Powoli zszedł z łóżka, przyłożył ucho do podłogi i zaczął nasłuchiwać. Miał nadzieję, że zdoła wychwycić, chociaż pojedyncze słowa, albo ustalić liczbę osób. Nasłuchiwanie przerwał mu głośny krzyk –mamy gościa!- Achmed po głosie rozpoznał Nirela. Nie zastanawiając się ani chwili, poderwał się z podłogi. Gdy znalazł się tuż za drzwiami swojego pokoju zauważył Nirela – Hej, co się dzie…-chłopak nie zwrócił najmniejszej uwagi na Achmeda i prawie go przewrócił, pędził jak oszalały w stronę głównego holu. Achmed wyciągnął sztylety i ruszył biegiem za tropicielem. Mimo iż wkładał całe siły w bieg, dopiero na dworze dogonił Nirela, który nerwowo rozglądał się po niebie. Achmed spojrzał w górę próbując dostrzec przyczynę zdenerwowania tropiciela, jednak nie zauważył na niebie żadnego zagrożenia. Nie zlekceważył jednak lęków chłopaka i pozostał czujny. Rozejrzał się po okolicy. Dostrzegł trzy martwe psy i krwawiącego Mi Raaza.
- To wy tu sobie spędzacie miło czas, a mnie nie zawołacie? Widział któryś z was może Merlise?
Ostatnio edytowane przez Achmed : 11-11-2007 o 10:12.
|