Nassair wysłuchał słów mężczyzny z rapierem. Po chwili skłonił mu się głową, szybko i sztywno. Znów odwrócił się do Venefiki i zaczął gestykulować dłońmi. Odczekał chwilę, by się upewnić czy młoda półelfka zrozumiała go dobrze. Ruszył następnie w stronę grupki niewysokich cienkich drzewek. Ściął kilka z nich szybkimi uderzeniami sejmitara, wyjął z torby bardzo cieniutką i jasną linkę. Przez chwile coś ciął, związywał, ostrzył. Po chwili wstał i podszedł ciągnąc za sobą szkielet noszy, brakowało tylko materiału. Położył nosze koło Konrada, zdjął swój płaszcz, płaszcz Konrada i sprytnie przekładając linkę, zrobił mocne i grube materiałowe leżysko. Położył i przywiązał doń czarodzieja. Z reszty linki wykonał naramienniki. Zarzucił je sobie na ramiona, podniósł się z noszami, tak że tylko jednym końcem dotykały ziemi. Przez chwile rozglądał sie w około, po czym wskazał ręką kierunek i ruszył w tamtą stronę.
__________________ And then... something happened. I let go.
Lost in oblivion -- dark and silent, and complete.
I found freedom.
Losing all hope was freedom.
Ostatnio edytowane przez Milly : 10-11-2007 o 17:00.
|