Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2007, 12:05   #117
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Mi Raaz po minięciu krasnoluda padł na tyłek. Oglądał popis brutalnej siły członka zakonu. W takich momentach cieszył się, że nie wybrał ścieżki zakonnej. Cenił sobie finezję i szybkość ponad brutalną siłę. Zawsze wolał unikać ciosu i wyprowadzać śmiertelne kontry niż łamać gardy przeciwnika. Oglądając krasnoluda w walce nie mógł się wiele nauczyć. To nie był jego styl walki. Mało osób postronnych zdawało sobie sprawę z tego jak wiele jest różnych sposobów walki wręcz. Młodzieniec siedząc zdjął swoją kurtkę. Zaklął szpetnie gdy zauważył, że lewy rękaw kurtki jest rozszarpany. Nic nie dało się z tym zrobić. Nie umiał naprawiać ubrań, a już na pewno nie skórzanych kurtek. Spodnie wyglądały nieco lepiej. Jedno silne ugryzienie zostawiło tylko kilka otworów na nogawce. Ciężko będzie je zauważyć postronnym obserwatorom. Dopiero gdy ocenił stan ubrań zaczął się przejmować własnym zdrowiem. Rozsznurował koszulę. Lewy rękaw był okrwawiony od łokcia po nadgarstek. Na szczęście rana nie była tak rozległa. Gdy chłopak zdjął koszulę krasnolud mógł dojrzeć dziwny karwasz noszony przez młodego mnicha powyżej lewego nadgarstka. Zdobiony metalowymi półgwiazdami. Chociaż krasnolud z pewnością zorientował się, że nie jest to ozdoba. Sam pewnie w zakonie uczył się korzystać z shurikenów. Jednak wadą takiego karwasza jest to, że nie służy do ochrony. Co było teraz bardzo widoczne. Tuż nad nim, a poniżej łokcia było widać kilka ran szarpanych. Krew ciekła dość obficie, zwłaszcza gdy Mi Raaz poruszał palcami. Na szczęście kciuk i palec wskazujący poruszały się prawie bez zarzutu. Coś jednak mówiło młodemu mnichowi, że pozostałe trzy długo nie odzyskają pełnej sprawności ~~Zabaw Ci się zachciało, teraz masz!!~~. Zaczął dość niezgrabnie oddzierać rękawy swojej koszuli. Ten mniej okrwawiony posłużył do opatrzenia ręki. Gdy skończył podciągnął nogawkę na prawej nodze. Znów przeklął Jeden z zębów wbił się w wysoki but chłopaka. Dzięki temu ta rana nie była aż tak głęboka. Gorzej z pozostałymi. Tuż nad butem widać było odbity wianuszek zębów. Na szczęście pies nie zmiażdżył żadnej kości w nodze. Mnich zrobił sobie opatrunek uciskowy z okrwawionego już rękawa. W trakcie całej tej czynności nie wydał z siebie ani jednego dźwięku. Postronny obserwator mógł pomyśleć, że nie czuje bólu. Jednak po czole młodzieńca spływał pot. Szczęki miał tak zaciśnięte, że było widać drżenie mięśni żuchwy.

Nagle przed dom wybiegli Nirel i Achmed. Patrzyli w niebo z tak zawziętymi minami jakby co najmniej miał przylecieć smok i chciał porwać ich pracodawcę. Mi Raaz założył na siebie koszulę, a raczej to co z niej zostało. Teraz, gdy nie miała rękawów doskonale było widać jego mięśnie. Nie były one szczególnie masywne, ale za to posiadały nienaganną rzeźbę. Idealnie zarysowane mięśnie naramienne, tricepsy, bicepsy. Chłopak z pewnością mógł służyć jako model na uczelni medycznej. Nie znalazł w sobie już siły, żeby zasznurować koszulę, toteż było wyraźnie widać jego tors i doskonale umięśniony brzuch. Chociaż w tej chwili postronny obserwator i tak w pierwszej kolejności zauważyłby nieudolny opatrunek poniżej łokcia, który bardzo powoli jednak stale nasiąkał krwią. Gdy chłopak wstał podniósł swoją rozdartą kurtkę i nonszelancko przewiesił przez prawe ramię. Lewa ręka wisiała bezwładnie wzdłuż korpusu. Mógł nią ruszać, ale nie chciał sobie sprawiać niepotrzebnego bólu. Zrobił kilka kroków, mocno zaciskając zęby, gdy musiał oprzeć ciężar na rannej nodze. Ale dawał rade. Cieszyło go to. Wiedział, że noga będzie sprawna już niedługo. Szedł kuśtykając w stronę Achmeda

- To wy tu sobie spędzacie miło czas, a mnie nie zawołacie? Widział któryś z was może Merlise?
- Ah tam miło. Jakbyśmy cię zawołali, to nie było by już rozrywki dla nas. - Spróbował się roześmiać, ale musiało to komicznie wyglądać, ponieważ w tym samym czasie grymas bólu wykwitł na jego ustach. - A wy co porabiacie? Nirel dziurawisz chmury łukiem, żeby deszcz spadł? - Gdyby nie to, że kontrolował swój oddech i starał się odciąć od bólu, pewnie sam zaśmiałby się ze swojego dowcipu.
 
Mi Raaz jest offline