Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2007, 15:27   #118
Linderel
 
Linderel's Avatar
 
Reputacja: 1 Linderel nie jest za bardzo znanyLinderel nie jest za bardzo znanyLinderel nie jest za bardzo znany
- No, to już przynajmniej coś mamy - powiedziała niebianka do Gwen, dzieląc się z bardką spostrzeżeniami. - Może zróbmy tak... - zaczęła. - Przejdę przez to powoli i spróbuję zbadać to piętro. Jeśli chcesz, możesz iść ze mną. Obawiam się tylko, że skoro to piętro jest zabezpieczone, to może sie tam kryć albo coś cennego, albo niebezpiecznego. Stawiałabym raczej na to drugie - dodała z uśmiechem. Gwaenhvyfar uważnie obserwowała jak Meren'leyny'sa ostrożnie przechodzi przez barierę. Zdarzało jej się lekko drgnąć, gdy zbyt gwałtowny ruch sprawiał jej ból. Gwen była niesamowicie podekscytowana- po raz pierwszy od czasu kiedy opuściła rodzinny dom miała do czynienia z prawdziwą przygodą, taką która pozwala odkrywać mroczne tajemnice i poczuć mrowienie przeczucia niebezpieczeństwa na karku. Elfka widziała, że jej nowa towarzyszka jest znacznie bardziej doświadczona od niej. Od razu też ją pokochała siostrzaną miłością. W jej oczach widziała mądrość, ciepło, dobroć, troskliwość...Coś, co od razu przywodziło jej na myśl jej braci, Shistala i Sh'alema. Radosne wspomnienia, które budziły w niej tęsknotę i smutek. Potrząsnęła głową. aby odegnać te myśli. Elfka zniknęła już gdzieś po drugiej stronie magicznej przeszkody. Kiedy miała już postawić pierwszy powolny krok wgłąb bariery gdzieś huknęły dzwi, aż podskoczyła wystraszona. Przez hol na parterze przemknął Nirel- mamy gościa!- wrzasnął mijając schody. Elfka zawahała się, Meren'leyny'sa zapewne czekała już na nią, a stan silnego wzburzenia w jakim znajdował się łowca i pośpiech z jakim pędził do pokoju wskazywał na to że nie chodzi o zorganizowanie komitetu powitalnego. W tym czasie Nirel znów mignął w holu i wybiegł na zewnątrz, a chwilę po nim to samo zrobił jakiś odziany na czarno mężczyzna, którego przedtem nie miała okazji poznać.~Skoro jest ich już dwóch, moja pomoc na wiele im się nie zda. Poza tym Mi Raaz i ten gburowaty krasnolud też kręcili się na zewnątrz, a nie wolno mi zostawić Meren'leyny'sy samej...~ pomyślała. Zresztą, walka nie była jej mocną stroną. Tak naprawdę nigdy nie brała udziału w prawdziwym zwarciu. Była niezłym szermierzem, uczyła się od prawdziwego mistrza tej sztuki, ale...czy dałaby sobie radę? Poza tym tajemnice kryjące się za magiczną przeszkodą nęciły ją dalece bardziej niż perspektywa boju na zewnątrz. Pozostało tylko przez nią przejść. Gwen umiała i lubiła się skradać od dzieciństwa, trochę dla przyjemności, a trochę z konieczności, jako że łakomstwo często zmuszało ją do wykradania łakoci strzeżonych czujnym okiem przez kucharki. Elfka roześmiała się na samo wspomnienie swoich dziecinnych wybryków, a po chwili bardzo powoli i ostrożnie, lecz płynnie wsunęła się w taflę bariery, która zaskrzyła się niebiesko.
 
Linderel jest offline