Ani Kevin, ani Piotr nie mieli żadnych pytań dotyczących przydzielonej im sprawy, więc chwilę po wydaniu poleceń przez porucznik Logan rzucili służbowe "do widzenia" i obaj wyszli z sali. Zauważyli reakcję Lou po rozmowie przez telefon, a potem usłyszeli jak mówi o swojej chorobie i poczuli się trochę głupio. Z jednej strony wypadałoby porozmawiać chociaż chwilę z nową koleżanką z pracy, ale z drugiej nie znali Azjatki zbyt dobrze i nie mieli pewności czy w ogóle chciałaby z nimi rozmawiać. Przechodząc obok dziewczyny Kevin położył na moment dłoń na jej ramieniu, a Peter posłał jej przyjacielskie spojrzenie. - To co, może od razu pójdziemy do tego Saint Nick'a i załatwimy magazynki i kamizelki? - zaproponował Kevin. - Ok. Trzeba się wzorowo przygotować do pierwszej sprawy. - odpowiedział Piotr uśmiechając się lekko.
Kiedy policjanci szli do magazynu rozmowa jakoś się nie kleiła. Obaj myśleli o Lou i jej chorobie. Kiedy byli już na miejscu zostawili wymiary swoich klatek piersiowych, pobrali żółte i czerwone magazynki, Kevin wziął policyjne radio i koguta, a potem ruszyli do wyjścia z komisariatu. - Czyj samochód bierzemy, mój czy twój? - zapytał Kevin przerywając stanowczo zbyt długo trwające milczenie. - Weźmy twój. Skoro od dziś będę nim jeździł do pracy to dobrze będzie jak już zacznę się przyzwyczajać. - odpowiedział Peter uśmiechając się. Najwyraźniej jego partner również nie miał zamiaru dyskutować o problemach Lou, a to było mu na rękę. - Słuchaj, mówiłeś, że mogę wchodzić do twojego mieszkania jak do siebie. Rozumiem, że mieszkasz sam? - powiedział Kevin kładąc radio i koguta na tylne siedzenie swojego Mitsubishi Galanta. - Tak, sam. - odparł Piotr trochę nerwowo. - Włącz jakąś muzykę, zobaczę czy nie jest ci potrzebna przypadkiem lekcja dobrego gustu. - dodał starając się żeby Kevin nie zauważył niepewności w jego głosie.
Chłopak posłuchał partnera i włączył ostatni utwór, który leciał w samochodowym odtwarzaczu - "Rockstar" grupy Nickelback. - Masz jakąś rodzinę w Nowym Yorku? - zapytał po chwili ściszając trochę muzykę. - Tak, dziadka, mamę i dwójkę starszego rodzeństwa. - odparł Peter. - A ojciec?
- Zmarł dawno temu.
- Och, przykro mi. - rzekł Kevin przeklinając swoją wścibskość. - Wiesz, mój ojciec też nie żyje. - dodał po chwili mając nadzieję, że Piotr nie obrazi się za to niezbyt taktowne pytanie. - Był policjantem, zginął na służbie. Po dziesięciu latach matkę potrącił pijany kierowca. Wychowywali mnie rodzice chrzestni, mieszkam z nimi do dziś. No i oczywiście z Julią, moją żoną.
Peter pokiwał tylko głową wbijając wzrok w samochodowy schowek. Nie wyglądało na to, że jest obrażony, po prostu się zamyślił. - No dobra, dosyć tych zwierzeń. - rzekł Kevin uśmiechając się niepewnie. - Zaraz powinniśmy być na miejscu.
Po kilku minutach policjanci dojechali do Central Parku. Kevin zaparkował obok samochodów prawdopodobnie należących do mundurowych kręcących się koło miejsca zbrodni. - I jak ci się podobała moja muzyka? - zapytał zamykając drzwi od auta. - Spoko, szczególnie ten ostatni kawałek, ale jutro przynoszę swoją płytę. - odparł Piotr. - No dobra, może jakoś to przeżyję. - powiedział Kevin uśmiechając się szeroko.
Obaj policjanci mimo czekającego ich dochodzenia i oglądania zwłok ofiary byli wyluzowani. "Różne rzeczy się widziało, ale nie powiedziałbym, że nic mnie nie zaskoczy. Szczególnie w trzynastce." - pomyślał Kevin. "No to jedziemy" - powiedział do siebie w myślach Peter. - Dzień dobry. - Kevin zwrócił się do jakiejś kobiety kończącej właśnie rozmawiać przez telefon. - Jesteśmy z wydziału trzynastego i zostaliśmy przydzieleni do tej sprawy. Nazywam się Kevin Richards, a to mój partner, Piotr Hex-Cherem - Pete kiwnął głową. - Szukamy koronera, powiedziano nam, że już jest na miejscu.
__________________ "Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą"
Ostatnio edytowane przez TwoHandedSword : 11-11-2007 o 18:54.
|