Jun usmiechem i kiwnieciem glowy przyjal slowa Lou, nastepnie uklonil sie jej i Mike'owi poczym ruszyl za Ambersem do biura.
Idac zastanawial sie czemu straznicy prawa tak czesto miewali problemy osobiste. Sporo jego interesantow w Tokio to byli gliniarze. Moze przychodzili do niego bo wiedzieli ze on potrafi zrozumiec ich problemy, wkoncu sam pracowal dla policji.
Lou wydawala sie mila osoba, i do tego odwazna. Oczywiscie Jun nie byl nia zainteresowany w tak jak mezczyzna jest zainteresowany kobieta. Mimo iz jego religia nie zakazywala ozenku kaplanom on juz od dawna wiedzial ze nigdy sie nie zwiaze z kobieta ( ani z mezczyzna by bylo jasne ).
Wolal miec czysty umysl.
Gdy partnerzy doszli do biura Ambers siadl i zaczal przegladac akta. Mnich usiadl przy biurku naprzeciwko i takze zajal sie praca. Pochwili zapytal : Ambers-san, ty masz rodzine prawda ?- w przypadku odpowiedzi pozytywnej kontynuuje. Dobrze bylo by ja jakos chronic, teraz gdy pracujesz w XIII. Wiem ze nikt nie powinnien lekce sobie wazyc sytuacji w jakiej sie znajdujemy. Nie wiem co wam mowili na szkoleniu, ale walka z tym co nie naturalne jest niebezpieczna. Lepiej by domostwo bylo strzerzone przed silami nieczystymi.- mowiac to japonczyk mial powazny wyraz twarzy i patrzyl sie prosto w oczy Ambersa. |