Wątek: Deus le volt
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2007, 09:13   #109
Arango
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Wojska Boemunda i Tankreda

Jeden ze zwiadowców osadził spienionego konia przed rozmawiającymi dowódcami i zdyszanym głosem zdał raport. Wysłuchawszy go Boemund wydał rozkazy i teraz Ernaut mógł podziwiać sprawność normańskich wojsk.
Szybko sformowano pieszy liczący trzy setki i kilku jezdzców ludzi oddział, który równym krokiem ruszył starą rzymską drogą. Szeroka na tyle, że dwa duże wozy mogły się spokojnie minąć pozwoliła oddziałowi iść frontem tuzin wojowników. Falke ze zdumieniem patrzył jak formacja znika pomiędzy skałami wkraczając zda się wprost w pułapkę. Popatrzył niedowierzająco na towarzyszącego mu wojownika, ten jednak uśmiechnął sie tylko pod wąsem.



Podobnie wyglądał wąwóz, gdzie zaczaili się Turcy


Selim Jaga dowódca liczącego ponad dwie setki oddziału wzniósł modlitwę do Allaha. Zaprawdę ci Frankowie są strasznie głupi i słusznie Bóg pokarze niewiernych jego rękami. Miał co prawda tylko obserwować ich przemarsz, ale takiej okazji nie mógł przepuścić. Szybko wydał rozkazy i teraz tylko czekał aż wróg wkroczy dostatecznie głęboko, by zadać mu jak największe straty. Jego doborowi łucznicy powinni zasiać panikę i wystrzelać Franków co do jednego. Podniósł dłoń i gwałtownie opuścił. Łucznicy podnieśli się z ukrycia i napięli cięciwy. Grad strzał pomknął ku maszerującym, w dół potoczyły sie też kamienie.

Jakież jednak było zdziwienie gdy widząc strzały ci przeklęci niewierni po prostu uklękli za niesionymi przez siebie wielkimi, w kształcie łzy tarczami. Większość strzał utkwiła w nich, padło może kilku żołnierzy, z brzechwami sterczącymi z gardeł czy twarzy. Z oddziału wyrwało się dwóch konnych i pomknęło w galopie naprzód. Dowódca Saracenów nie zwrócił na to większej uwagi machnięciem ręki wskazując ich tylko kilku łucznikom.

Gdy zwrócił z powrotem wzrok na potyczkę powtórnie się zdumiał. Nie dość że Frankowie trwali za murem tarcz, wystrzelona ze środka oddziału salwa bełtów trafiła kilkunastu Turków, którzy z krzykiem runęli w dół. Bo i skąd miał wiedzieć Selim Jagi że wśród tarczowników jest pół setki uzbrojonych w "tzarga" żołnierzy Boemunda. Bizantyjczycy ich nie używali. Saracen zagryzł wargi, pojmując, że czeka go ciężki bój.



Zasadzka Turków


Obóz Reinfrida


Rothais, Marita i Torwaldo
szli przez obóz tworząc zapewne malowniczą grupę. Na przodzie wyniosła córka dowódcy, za nią zapłakana dziewczyna, na końcu zaś maszerował dumnie hm... no właśnie kto ? Rycerzem nie był na pewno, giermkiem też, minę zaś miał taką, że niektórzy pachołkowie schodzili mu z drogi. Bo i Torwaldo był z siebie bardzo dumny. Wczoraj został obdarzony łaską wielkiego pana i zostal "prawie rycerzem", dziś ratuje szlachetną pannę. Gdy pomyślał co spotka go jutro, jakich zaszczytów zapewne dostąpi, aż zakręciło mu się w głowie. Choć może to i z głodu, bo faktycznie ssało go nieco w żołądku.

Jego rozmyślania przerwało dotarcie do namiotu Reinfrida. Rothais bezceremonialnie wepchnęła do środka Maritę mimo iż ta opierała się ile sił. Reinfrid wydawał jakieś polecenia dotyczące chyba tego wielkiego więznia ( Ragnara ), którego widziała kilkukrotnie, a teraz stał przed ojcem Rothais.
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 13-11-2007 o 13:33.
Arango jest offline