Wolfgang przystanął i odwrócił się. Wiedział, że i tak nic nie zauważy, ale to był odruch. Potem znów ruszył, skręcił w prawo, przyśpieszył, znowu w prawo, jeszcze przyśpieszył i znowu w prawo, a potem w lewo. Potem szybko skręcił w jakąś uliczkę i przystanął. Wyciągnął pistolet i przygotował się. Jeśli na prawdę ktoś go śledził, to zaraz wyjdzie. Wolf puścił konia powoli przez uliczkę. Stukot kopyt powinien zapewnić tego jegomościa, że już odszedł. Cały czas obserwował konia, żeby ten mu nie zwiał. Nie chciał też, żeby odszedł za daleko. |