Jasne, że z normalnym, cywilizowanym samurajem będzie inaczej. Trudniej. Mi chodziło o twój przykład, w którym napisałeś, że rzeczony bushi jest tak biedny, iż sam się na ochroniarza wynajmuje. Za pieniądze, wikt i opierunek, jak mniemam. Stąd moja uwaga.
Natomiast w przypadku "szanującego" się samuraja, trzeba być rzeczywiście ostrożnym, żeby propozycja pieniężnej zapłaty obelgą się nie wydała. Ale od czego język giętki...
obce
Co Feniksy mają w głowie? Pustkę, panie, pustkę jeno. To już milsza mi polna Osa.