Kane uważnie przypatrywał się Tren'Orahowi i Liriah. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że draenei nie jest zachwycony z odwiedzin żony. Być może to bez znaczenia, a być może trzeba mieć kobietę na oku. W każdym bądź razie łotrzyk postanowił bacznie ją obserwować.
W pewnym momencie drzwi do tawerny otworzyły się i weszły trzy postacie - kapłanka i dwóch elfich mężczyzn niosących nosze.
- Nareszcie. - mruknął wstając Kane, gdy poznał, że to elfka, która miała się zająć zwłokami.
"- To tam, na górze." - powiedziała do mężczyzn z noszami, którzy natychmiast ruszyli w kierunku schodów. Po chwili zwróciła się do towarzyszy siedzących przy stole: "- Panowie i pani. Obawiam się że będziecie musieli iść z nami w charakterze światków zbrodni. Mam nadzieję że to nie problem?"
- Absolutnie żaden. - odparł łotrzyk - I tak miałem zamiar wam towarzyszyć. - rzucił przelotnie okiem dookoła - Z przyjemnością opuszczę to miejsce.
Na wzmiankę Thaliona o Wulfgarze nie zwrócił najmniejszej uwagi. Dla niego krasnolud mógł sobie gnić tam gdzie leżał. |