Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2007, 16:59   #196
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Wśród budzonych przez Magyara towarzyszy jeden tak naprawdę nie spał. Learion obudził się wcześniej, spocony, z przyklejoną do ciała koszulą, i ręką w zębach. Spięty, zwinięty w kłębek gnom drżał, lecz milczał. Potrzeba milczenia, odruch, wręcz nakaz zdławił krzyk przerażenia w gardle i przytrzymał go tam.

Aylinn nie mógł wiedzieć skąd ma taki nawyk. Nie mógł pamiętać jak sam go w sobie wykształcał, nie mógł pamiętać nocy pełnych snów, przebudzeń, krzyków i zatroskanej rodziny.

Nie mógł pamiętać. Ale jego ciało pamiętało doskonale. Kiedy więc przyśnił mu się sen, który napełnił go przerażeniem, który tak dobrze korespondował z jego oczekiwaniami, jego cichą, skrytą nadzieją, że maska DA mu wzrok, i który zagroził mu taką właśnie ceną... Skulony, gryząc palce dłoni w skórzanej rękawiczce, dławiąc krzyk, łzy, wyciszając się, zmuszając się do wyciszenia, gnom był rozstrojony długo. Uspokoił się może chwilę przed tym, jak wrócił łowca. Posławszy Fialara ku łowcy, by ten go pilnował niezauważenie, począł delikatnie wysuwać noże z uprzęży w rękawach. Widząc akcję elfa, odprężył się. Zaufał swemu oddechowi może chwilę przed tym, jak Magyar go 'obudził', a potem patrzył za nim długą chwilę.

"Do diaska. On, bronić mnie? Ślepca? Kaleki? W imię cholera jasna czego? Opanuj się, Learionie Aylinn Sofestra Deanus Kaiser Vegarantia Blue Stradivari Raimos Keisos, na wszystkie imiona chwalące Twoje uczynki, opanuj się. Ktokolwiek nieudolnie próbuje Cię torturować powinien chyba sięgnąć po sztuczki... prawda?"

Mimo jednak chojrackich słów gnom poczuł się mały, słaby, i bardzo samotny. Do momentu, gdy podszedł doń Fialar, i powolnym, kocim ruchem otarł się o jego leżącą na ziemi rękę. Szybkim, zwinnym ruchem, gnom zgarnął kota na ręce i przycisnął go do piersi, chowając twarz w gęstym futrze.

"Jeśli Sominus zabierze mi Fialara..."

To była prawda, która napełniła ślepcowi żołądek ołowiem i sparaliżowała go strachem. Nazwał największy swój lęk po imieniu i już nie mógł go zignorować. Spojrzał po pozostałych, powstając, umieszczając sobie kota na ramieniu, zgarniając nową laskę, z ciekawą, jeszcze nierozpoznaną dotykiem gałką. Ruszył do reszty, w sam czas na ostatnie słowa ostatniego mówcy, dotychczasowego głosu rozsądku, rudowłosego gnoma imieniem Harpo.

- Napastnik zapewne dawno się ulotnił, szukanie jego śladów może być równie ryzykowne jak ów eksperyment. Ja jestem za wyszukiwaniem wspomnień, ale to ty i Valquar ryzykujecie. Więc do was należy decyzja.Poza tym... zaczyna się nowy dzień. Musimy ustalić strategię działania i cele do realizacji.

- Cele do realizacji są proste, Harpo. Po pierwsze, musimy współdziałać. Zatem musimy znaleźć sposób, by móc zaufać Valquarowi, albo musimy mieć go pod ciągłą strażą. Wolę to pierwsze i wydaje mi się, że taki sposób mam. Kiedy ta sprawa spadnie nam z głowy, musimy odblokować nasze magiczne moce. Inaczej niektórzy z nas są balastem dla innych. Musimy więc zarejestrować naszych magów, a przynajmniej dokonać takiej próby. Mamy już ekwipunek, mamy przebrania, kolejną rzeczą po magii - optymistycznie zakładając, że ją zdobędziemy - jest informacja. Nie o Azylu. Tę należy zdobywać już teraz, w trakcie realizacji poprzednich celów. Azyl, moi drodzy, powinniśmy zacząć traktować jako nasze najnowsze pole walki. Jest jasne, że nasi wrogowie już tu są, a niektóre figury dokonały już ruchów, jeśli wybaczycie szachowe metafory. Pozostaje więc ustalić, czy jesteśmy pionkami czy czymś więcej. I tu widzę miejsce do dyskusji, nie zdziwię się jeśli ktoś powie, że od tego powinniśmy zacząć.

Gnom zaczął obracać laską w powietrzu, koncentrując się jednak na swojej wypowiedzi, nieświadom chyba nawet tego ruchu.

- Sominus, lub ktokolwiek inny z jego frakcji, zesłał mi dziś sen. Nie wiem jak pozostałym z Was, lecz ja zwykle takich snów nie miewam, a biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia mniemam, że bezpieczniej jest założyć, że to nie wytwór moich koszmarów ale działanie kogoś z zewnątrz. Ciekawi mnie, czy ktoś z Was też miał dziś nieprzyjemny sen w nocy? Możemy łatwo sprawdzić, czy się mylę. Może to też być specyfika Azylu, ale jeśli tak, jest niezwykle wyrafinowana jak na system ochronny miasta. - Ton gnoma zdradzał sceptycyzm do ostatniego pomysłu, a mała istota mówiła dalej - Mówię o tym dlatego, że osobiście zdziwiłbym się, jeśli szukanie wspomnień dałoby cokolwiek. Sominus zdaje się mieć sporą wprawę w manipulacji nimi.

Gnom nie zrobił żadnego gestu w stronę Airuinath. Nie miał zamiaru przyczyniać jej bólu. Wiedział, że ona sama dość gorzko pomyśli o zdolnościach Sominusa w tej materii. Poza tym, interesowało go co innego. "Spojrzał" więc na Valquara, mówiąc:

- Do tego stopnia, że doświadczony łowca opowiada historyjkę, że idąc niedaleko dachu stracił przytomność. Valquarze, zastanów się. Cenię Twój kunszt bardziej niż to, chyba nie chcesz powiedzieć, że się pośliznąłeś i wyrżnąłeś głową w posadzkę? Gdyby to opowiadał ślepiec to może bym się zastanawiał, ale elfi łowcy mają pewną renomę. ZRĘCZNYCH. O ich inteligencji nie słyszałem aż takich pochwał, ale słysząc opowieść 'szedłem niedaleko dachu a potem obudziłem się na nim, ze znakiem na czole', wypowiedzianą tak lekko, po wydarzeniach ostatnich paru dni, zaczynam w nią powątpiewać. Albo sam nie myślisz co mówisz i co Cię spotkało, łowco, albo próbujesz obrazić naszą domyślność. Ślepy jestem, nie głupi, Valquarze. Ale w imię, żeś moim towarzyszem wytłumaczę Ci, co się moim zdaniem stało. Napadnięto Cię, ogłuszono, i oszczędzono. Skoro nałożyli Ci znak na czoło, to mniemam, że poderżnięcie Ci gardła nie sprawiłoby by im najmniejszego problemu. Skoro tego nie zrobili, to albo im nie przeszkadzałeś, albo po nałożeniu znaku im przestałeś przeszkadzać, albo działasz z nimi - i myślę - gnom uśmiechnął się szeroko, ale jakoś tak niesympatycznie - że w Twoim najlepszym interesie leży wyeliminowanie tej możliwości jak najszybciej. Są też możliwości nieco innej natury. Na przykład ta, że po nałożeniu znaku, zacząłeś być im przydatny.

Zwracając się do reszty grupy, gnom rzekł:

- I fakt, że nie jestem w stanie wyeliminować tej możliwości, każe mi wpierw zająć się tym, czy możemy ufać Valquarowi, a potem zebraniu informacji o nas samych i tego, co nas łączy z Sominusem, poza ślepym trafem. Jeśli cokolwiek.

- Valquarze, z przyjemnością wysłucham jakiejś spójnej i sensownej odpowiedzi.

Prychnięcie, głośniejszy oddech, albo po prostu zapach poinformował gnoma, że Magyar się przesunął. Gnom wzdrygnął się, nawiedzony scenką tłamszonego, bitego półczarta z jego snu. "Niemożliwe. On by nigdy mnie nie bronił. Po co? Jestem słaby. Oni gardzą słabością. To się nie zdarzy. Nawet jeśli maska da mi wzrok. Jeśli? Maska nie da mi wzroku i tak się skończy."

Zapakowana maska zdawała się palić gnoma, który nie odpakował swego prezentu od momentu, gdy dostał go w ręce. Niewielki pakunek wciąż spoczywał na biodrze, a zabawy laską zaczynały się i ustawały co chwila.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline