Piekielny skoczył na czarodziej i swoją własną masą wgniótł go w biurko. Krew trysnęła prosto w jego twarz. Pailukas z obrzydzeniem zaczął z siebie wycierać osocze tego marnego człowieka. Złapał obie bronie i szybko ruszył ku oknu. Ugiął nogi, rozłożył skrzydła i już miał wyskoczyć na podwórze, gdy coś z dużą siłą rąbnęło go od tyłu. Zdołał jednak utrzymać się na nogach i obrócić ku agresorowi. Wielką łapą odrzucił go nim zauważył, że jest to ten Kruczyn. Ów skrzydlaty udeżył w półki z księgami, czym zrobił wielki hałas. Piekielny podszedł do niego i z zażenowaniem pomógł mu wstać.
-Że też na Strażnika Reliktów wysłali taką irytującą gadzinę. Miałeś wysoko postawionych rodziców, czy co?- Mruknął do niego ze znudzoną miną, po czym szybko podszedł do okna.
Wtem za plecami usłyszał znajomy głos owego tajemniczego człowieka z placu.
-Już nas opuszczacie?-zaśmiał się ironicznie-Niestety nie mogę wam na to pozwolic... Albo się poddacie, albo zginiecie. Wybór należy do was.
Piekielny powoli obrócił się na pięcie i spojrzał tamtemu prosto w twarz.
~Nie można go lekceważyć~ Rzuciło się na myśl dla Skrzydlatego.
-Taa, kiepska tu u was atmosfera. Ludzie latają po placu jak szaleńcy, lord to jeden wielki kretyn, mag jest wgnieciony w biurko i jeden z idiotów właśnie do nas zaczyna. Więc co tu robić jak nie odchodzić?- Rzucił od niechcenia i puścił miecz Serafina, który upuszczony na marmurowe płyty wydał metaliczny i głośny dźwięk.
Wyjął kosę i przybrał swoją pozycję ofensywną.
~Nie mogę walczyć takim samym stylem jak poprzednio. Przecież on już pewnie go zna.~ Rzuciło mu się nagle na myśl i zmienił swoje ustawienie.
Z zdeterminowanym uśmiechem rzucił się do ataku. Mocny zamarkowany zamach kosą i unik przed silnym blokiem enigmatycznego wojownika. Przez jeszcze jakiś czas wraz z Kruczynem atakowali owego mężczyznę, ale ten parował jego najśliniejsze ataki.
~Cholerny gnojek. Gdzie on się nauczył tak walczyć?~ Po raz kolejny pomyślał sobie Piekielny i dalej wymieniał ciosy.
Być może cały problem polegał na tym, że on i Kruczyn nie potrafili stworzyć jednego zespołu. Będą musieli to potrenować.
O ile się stąd wydostaną...
~Okno~ Aż sam był zaskoczony nowym pomysłem, który wpadł mu do głowy.
Z nagłą desperacją krzyknął do Kruczyna "Okno", po czym skoczył ku szybie.
Raz kozie śmierć... |